[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pozwoli³ sobie na znu¿onyuœmiech.- Konsyliarz próbowa³ mnie uczyæ, lecz nie mam talentu.Powiedziano mi, ¿e zbêkartami czêsto tak.- Czekaj - mrukn¹³ i w jednej chwili znalaz³ siê w moim umyœle.- Tak bêdzieszybciej - zaproponowa³ usprawiedliwiaj¹cym tonem, a potem szepn¹³ do siebie:- Co to jest, co ciê tak t³umi? A! - I wyszed³ z mojego umys³u, a wszystko touczyni³ z równ¹ ³atwoœci¹, z jak¹ Brus wyjmowa³ kleszcza z psiego ucha.D³ugosiedzia³ milcz¹c, pogr¹¿ony w zamyœleniu.Ja tak¿e siê nie odzywa³em.- Jestem tak samo silny jak twój ojciec - rzek³ w koñcu.- Konsyliarz nie mapodobnej si³y.- Jakim wiêc sposobem zosta³ mistrzem Mocy? - spyta³em cicho.Zastanawia³emsiê, czy ksi¹¿ê Szczery mówi³ mi o tym jedynie po to, by zbagatelizowaæ moj¹klêskê.- Konsyliarz by³.ulubieñcem królowej Skwapliwej - zacz¹³ z wahaniem, jakbyporuszy³ bardzo delikatny temat.- Jej.faworytem.Królowa bardzo stanowczopoleci³a go Troskliwej na ucznia.Myœlê, ¿e nasza stara mistrzyni czêsto czu³asiê zdesperowana.Wiedzia³a, ¿e umiera.S¹dzê, ¿e dzia³a³a w poœpiechu, a imbli¿ej koñca, tym bardziej ¿a³owa³a swojej decyzji.I nie wydaje mi siê, byKonsyliarz opanowa³ choæ po³owê umiejêtnoœci, które powinien sobie przyswoiæ,zanim zosta³ mistrzem.Ale jest nim, innego nie mamy.Ksi¹¿ê Szczery wygl¹da³, jakby siê Ÿle poczu³.- Bêdê z tob¹ mówi³ szczerze, ch³opcze, bo widzê, ¿e potrafisz utrzymaæ jêzykza zêbami.Konsyliarz dosta³ to stanowisko jako t³usty k¹sek, a nie dlatego, ¿ena nie zas³ugiwa³.Chyba nigdy nie poj¹³ do koñca, co oznacza byæ mistrzemMocy.O tak, oczywiœcie wie, ¿e ta pozycja daje w³adzê.Nie waha siê z niejkorzystaæ.Tyle ¿e nie na tym polega funkcja mistrza Mocy.Troskliwa by³adoradc¹ króla Szczodrego i utrzymywa³a wiêŸ pomiêdzy nim a wszystkimi, którzydla niego u¿ywali Mocy.Uwa¿a³a za swój obowi¹zek wyszukiwanie i uczenie ludzizdradzaj¹cych prawdziwy talent i rozum do w³aœciwego jego wykorzystania.Nasznajnowszy kr¹g Mocy to pierwsza grupa, jak¹ Konsyliarz trenowa³, od czasu gdyRycerski i ja byliœmy ch³opcami.I moim zdaniem jej cz³onkowie nie s¹ dobrzewyszkoleni.Nie.S¹ wytresowani.Podobnie ma³py albo papugi uczy siênaœladowania ludzi, choæ nie rozumiej¹, co robi¹.Niestety, nie mam nicinnego.- Ksi¹¿ê Szczery wyjrza³ przez okno.- Konsyliarz nie ma za groszfinezji.Jest równie prymitywny, jak by³a jego matka, i równie jak onazarozumia³y.- Przerwa³ nagle.Policzki mu poczerwienia³y, wyraŸnie powiedzia³coœ nieprzemyœlanego.Po chwili podj¹³ spokojniejszym tonem.- Moc jest niczymmowa, ch³opcze.Nie muszê krzyczeæ, by ci daæ do zrozumienia, czego od ciebiechcê.Mogê grzecznie poprosiæ albo daæ ci znaæ o moim ¿yczeniu skinieniem g³owyi uœmiechem.Mogê wejœæ do umys³u cz³owieka i wzbudziæ w nim przeœwiadczenie,¿e z w³asnej woli bardzo chcia³ coœ dla mnie zrobiæ.Wszystko to umykaKonsyliarzowi, zarówno we w³adaniu Moc¹, jak i w nauczaniu.On toruje sobiedrogê si³¹.Poni¿enie i ból to jedna z dróg obni¿enia obronnoœci cz³owieka; tojedyny sposób, jakiemu ufa Konsyliarz.Troskliwa u¿ywa³a podstêpu.Kaza³a mipatrzeæ na latawiec albo drobinkê kurzu p³yn¹c¹ w promieniu s³oñca, skupiæ siêna niej, jakby na ca³ym œwiecie nie by³o niczego innego.Nauczy³a mnie, ¿e byæotwartym, to po prostu nie byæ zamkniêtym.A wchodzenie do czyjegoœ umys³u topo prostu umiejêtnoœæ wyjœcia ze swojego.Rozumiesz mnie, ch³opcze?- Trochê - odpar³em ostro¿nie.- Trochê - westchn¹³.- Gdybym mia³ czas, móg³bym ciê nauczyæ korzystania zMocy.Powiedz mi, czy przed prób¹ twoja nauka przebiega³a dobrze?- Nie.Nigdy nie mia³em talentu.Zaraz! To nieprawda! Co ja mówiê, co jamyœlê!? - Choæ siedzia³em, zachwia³em siê nagle, uderzy³em g³ow¹ o porêczkrzes³a.Ksi¹¿ê wyci¹gn¹³ rêkê i mnie podtrzyma³.- Chyba za szybko posz³o.Spokojnie, ch³opcze.Ktoœ ciê wprowadzi³ w b³¹d.Omami³ ciê, tak samo jak ja to robiê z nawigatorami i sternikami szkar³atnychokrêtów.Przekonujê ich, ¿e ju¿ dokonali pomiarów i p³yn¹ w³aœciwym kursem,podczas gdy steruj¹ prosto w przeciwne pr¹dy.Przekonujê ich, ¿e minêli ju¿punkt, którego jeszcze nie widzieli.Ktoœ przekona³ ciebie, ¿e nie masztalentu do korzystania z Mocy.- Konsyliarz - rzek³em z absolutn¹ pewnoœci¹.Prawie wiedzia³em, w którymmomencie to zrobi³.Uderzy³ we mnie tamtego popo³udnia, kiedy mnie pobi³, i odtego czasu nic ju¿ nie by³o takie jak wczeœniej.¯y³em we mgle, przez tylemiesiêcy.- Prawdopodobnie.Jeœli w ogóle dotyka³eœ go Moc¹, musia³eœ zobaczyæ, co muzrobi³ Rycerski.Konsyliarz nienawidzi³ twojego ojca z ca³ego serca, jeszczezanim Rycerski przemieni³ go w pieska pokojowego.Potem ¿a³owaliœmyniewczesnego ¿artu.Cofnêlibyœmy sugestiê, gdybyœmy tylko wiedzieli, jak tegodokonaæ.Nie chcieliœmy, by Troskliwa dowiedzia³a siê o wszystkim.Ale Rycerskimia³ wielk¹ Moc i byliœmy wtedy tylko ch³opcami, w dodatku mój brat mocnorozz³oœci³ siê na Konsyliarza.Zreszt¹ za coœ, co Konsyliarz zrobi³ mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]