[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.JedŸ w stronê przejœcia.Zgub siê w t³oku.Ja pójdê za tob¹.Konowa³, spróbuj zatrzeæ œlady Elma.— Gdzie on jest? — zapyta³ Elmo, wpatrzony w padaj¹cy œnieg.Kruk wskaza³palcem.— Bêdziemy musieli go zgubiæ.Albo nam to zabierze.Naprzód, Konowa³.Ruszaj,Elmo.— Wio! — Elmo szarpn¹³ za postronki.Wóz ruszy³ ze skrzypem.Zanurkowa³em pod stó³ i wypcha³em sobie kieszenie, po czym pogna³em w stronêprzeciwn¹ do tej, gdzie, jak powiedzia³ Kruk, znajdowa³ siê Kulawiec.Nie wiem, czy mia³em du¿o szczêœcia w zacieraniu œladów Elma.Myœlê, ¿e porannyruch na drogach pomóg³ nam wiêcej ni¿ wszystko, co zrobi³em.Pozby³em siêch³opca stajennego.Wrêczy³em mu skarpetkê pe³n¹ z³ota i srebra.By³o tegowiêcej, ni¿ móg³ zarobiæ przez lata pracy w stajni.Zapyta³em go, czy móg³byznikn¹æ, najlepiej opuœciæ Ró¿e.— Nie wrócê nawet po rzeczy — odpar³.Rzuci³ wid³y, wybieg³ i wiêcej ju¿ go tamnie widziano.Pospieszy³em z powrotem na kwaterê.Wszyscy spali, nie licz¹c Otta.— O, Konowa³ — powiedzia³.— Najwy¿szy czas.— Boli?— Tak.— Kac?— To te¿.— Zobaczymy, co siê da zrobiæ.Dawno siê obudzi³eœ?— Pewnie z godzinê temu.110By³ tu Duszo³ap?Nie.Co siê z nim, swoj¹ drog¹, sta³o? Nie wiem.Hej.To moje buty.Co ty, kurde, robisz w moich butach? Spokojnie.Wypij to.Wypi³.No dobrze.Co robisz w moich butach?Zdj¹³em buty i ustawi³em je przy piecu.Ogieñ pali³ siê bardzo s³abo.Otto³azi³ za mn¹, gdy dok³ada³em wêgla.Jeœli siê nie uspokoisz, zerwiesz sobie szwy.Muszê przyznaæ, ¿e nasi ludzies³uchaj¹ mnie, o ile moje rady dotycz¹ leczenia.Mimo ¿e Otto by³ z³y, po³o¿y³siê i le¿a³ spokojnie.Nie przesta³ jednak mnie przeklinaæ.Œci¹gn¹³em mokre ubranie i za³o¿y³em nocn¹ koszulê, która le¿a³a obok.Niewiem, sk¹d siê wziê³a.By³a za krótka.Nastawi³em wodê na herbatê, po czymzwróci³em siê w stronê Otta.Przyjrzyjmy siê temu bli¿ej.— Wyci¹gn¹³em apteczkê.oczyszcza³em w³aœnieokolicê rany, a Otto przeklina³ cicho, gdyly us³ysza³em dŸwiêk.Skrzyp-tup.Skrzyp-tup.Zatrzyma³ siê tu¿ pod drzwiami.Otto wyczu³ mój strach.Co jest grane?To.— Drzwi otworzy³y siê za moimi plecami.Odwróci³em siê.Mia³em racjê.Kulawiec podszed³ do sto³u, opad³ na krzes³o i dokona³ oglêdzin pokoju.Przeszy³ mnie wzrokiem.Zastanawia³em siê, czy przypomina³sobie, co mu zrobi³em w Wioœle.W³aœnie wstawi³em wodê na herbatê — powiedzia³em pustym g³osem.Spojrza³ na mokre buty i p³aszcz, potem na ka¿dego cz³owieka pokoju, wreszcie zpowrotem na mnie.Kulawiec nie jest wysoki.Nie wywiera szczególnego wra¿enia, jeœli spotka siêgo na ulicy, nie wiedz¹c kim jest.Podobnie jak Duszo³ap, ubrany jest ca³y wjeden kolor — brudnobr¹zowy.Strój by³obdarty.Twarz zas³ania³a mu wyœwiechtana, ciê¿ko zwisaj¹ca skórzana maska.Otacza³y j¹ spl¹tane pasma w³osów wystaj¹ce spod kaptura — siwe z czarnymnalotem.Nie powiedzia³ ani s³owa.Po prostu siedzia³ i patrzy³.Nie wiedz¹c, co innegouczyniæ, dokoñczy³em opatrywania Otta, po czym wypi³em herbatê.Nape³ni³em trzycynowe kubki, da³em jeden Ottowi, drugi postawi³em przed Kulawcem, a trzeciwzi¹³em sam.Co teraz? Nie mam pretekstu, by czymœ siê zaj¹æ.Nie mam gdzie si¹œæ tylko przytym stole.Niech to szlag!Kulawiec zdj¹³ maskê.Uniós³ cynowy kubek.111Nie mog³em oderwaæ wzroku.Mia³ twarz trupa, kiepsko zakonserwowanej mumii.Oczy by³y ¿ywe, lœni¹cez³owrogim blaskiem, tu¿ pod jednym z nich znajdowa³ siê jednak kawa³ek zgni³egocia³a.Poni¿ej nosa, w prawym k¹ciku ust brak by³o fragmentu wargi.Widaæ by³odzi¹s³o i po¿Ã³³k³e zêby.Kulawiec wypi³ ³yk herbaty, zmierzy³ mnie wzrokiem i uœmiechn¹³ siê.O ma³o siê nie pola³em.Podszed³em do okna.By³o teraz trochê jaœniej.Œnie¿yca os³ab³a.Nadal jednaknie widzia³em kamienia.Na schodach rozleg³ siê tupot nóg.Elmo i Kruk weszli do pokoju.Elmo warkn¹³:— Hej, Konowa³, jak, do diab³a, pozby³eœ siê tego.— s³owa zamar³y mu wgardle, gdy rozpozna³ Kulawca.Kruk spojrza³ na mnie pytaj¹co.Kulawiec odwróci³ siê.Wzruszy³ ramionami, gdyby³ do mnie odwrócony plecami.Kruk podszed³ do jednej ze œcian i zacz¹³œci¹gaæ mokre ubranie.Elmo zrozumia³, o co chodzi.Skierowa³ siê w przeciwn¹ stronê i rozebra³ siêprzy piecu.— Cholera, dobrze jest œci¹gn¹æ te ³achy.I jak z tob¹, Otto?— Jest œwie¿a herbata — oznajmi³em.— Ca³y jestem obola³y, Elmo — odpar³ Otto.Kulawiec przyjrza³ siê ka¿demu znas, potem Jednookiemu i Goblinowi, którzy dot¹d nie poruszyli siê.— No proszê.Duszo³ap sprowadzi³ najlepszych z Czarnej Kompanii — mówi³szeptem, lecz jego g³os wype³nia³ ca³y pokój.— Gdzie on jest?Kruk nie zwraca³ na niego uwagi.Za³o¿y³ suche spodenki, usiad³ obok Otta isprawdzi³ moj¹ robotê.— NieŸle go zszy³eœ, Konowa³.— W tej jednostce chorobowej mam mnóstwo praktyki.Elmo wzruszy³ ramionami w odpowiedzi Kulawcowi.Wysuszy³ swój kubek i nala³wszystkim herbaty, po czym nape³ni³ czajnik z jednego z dzbanów.Kopn¹³Jednookiego w ¿ebra, podczas gdy Kulawiec wlepi³ wzrok w Kruka.— S³uchaj! — warkn¹³ Kulawiec.— Nie zapomnia³em o tym, co zrobi³eœ w Opalu.Ani podczas kampanii w Forsbergu.Kruk opar³ siê plecami o œcianê.Wyci¹gn¹³ sk¹dœ jeden ze swych groŸniejwygl¹daj¹cych no¿y i zacz¹³ nim czyœciæ paznokcie.Uœmiechn¹³ siê.Do Kulawca.Uœmiechn¹³ siê, a w jego oczach widnia³ wyraz drwiny.Czy ten cz³owiek nie ba³ siê niczego?— Co zrobiliœcie z pieniêdzmi? Nie nale¿a³y do Duszo³apa.Pani da³a je mnie.112Wyzywaj¹ce zachowanie Kruka natchnê³o mnie odwag¹.Czy nie powinieneœ byæ teraz w Wi¹zie? Pani kaza³a ci opuœciæ Wypustkê.Gniew w wykrzywi³ straszliw¹ twarz.Na jego czole i lewym policzku widnia³ablizna, wyraŸnie odbijaj¹ca siê od t³a.Podobno ci¹gnê³a siê dalej, a¿ po lew¹pierœ.Ten cios zada³a mu osobiœcie Bia³a Ró¿a.Kulawiec wsta³.Ten cholernyKruk rzuci³:Masz karty, Elmo? Stó³ siê zwolni³.Kulawiec skrzywi³ twarz.Napiêcie narasta³oszybko.Chcê dostaæ forsê — warkn¹³.— Jest moja.Macie do wyboru: wspó³dzia³aæ ze mn¹albo nie.Jeœli tego nie zrobicie, mo¿ecie mieæ nieprzyjemnoœci.Jak chcesz j¹ dostaæ, to j¹ sobie weŸ — odpar³ Kruk.— Z³ap Szperacza.Ur¿nijmu g³owê.Zanieœ j¹ do kamienia.To nie powinno byæ dla ciebie trudne.Szperaczto zwyk³y bandyta.Jak¹ szansê mia³by•a starciu z Kulawcem?Myœla³em, ¿e Schwytany wybuchnie.Nie zrobi³ tego.Przez moment nie wiedzia³,co powiedzieæ.Szybko odzyska³ równowagê.Proszê bardzo.Jak chcecie, pójdziemy na no¿e.— Uœmiechn¹³siê szeroko i okrutnie.Napiêcie osi¹gnê³o punkt bliski eksplozji.W otwartych drzwiach poruszy³ siê jakiœ cieñ.Pojawi³a siê szczup³a, ciemnapostaæ, która wbi³a wzrok w plecy Kulawca.odetchn¹³em z ulg¹.Kulawiec odwróci³ siê.Przez chwilê wydawa³o siê, ¿e powietrze pomiêdzySchwytanymi zaiskrzy³o siê.K¹cikiem oka dostrzeg³em, ¿e Goblin usiad³.Jego palce tañczy³y wskomplikowanym rytmie.Jednooki, zwrócony ku œcianie, szepta³ cos w œpiwór
[ Pobierz całość w formacie PDF ]