[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obserwowa³em, jak ³owcy odje¿d¿aj¹ swoj¹ drog¹, i nie mia­³em za z³e ¿onomgoblinów, ¿e wiej¹, kiedy tylko nadarzy im siê okazja.Spotka³em kilka rodzin centaurów, uciekinierów z Kantardu, pra­cuj¹cychwspólnie jako tragarze.Co za pomys³.Frajerzy z mózgiem i par¹ r¹k, ¿eby sobie³adowaæ i roz³adowywaæ ciê¿ary.Nie cierpiê centaurów prawie tak samo jak ludzi-szczurów.Je­dyny centaur,jakiego kiedykolwiek zna³em, by³ cholernym su­kinsynem.Wszêdzie by³o pe³no kar³Ã³w.W TunFaire dzieñ i noc roi siê od kar³Ã³w.To ma³e,pracowite gnojki.Potrafi¹ wy³¹cznie praco­waæ.Gdyby wiedzieli jak,pracowaliby na okr¹g³o, bez snu.Noc¹ tylko jednego gatunku prawie siê nie widuje.Ludzi.Zobaczysz cz³owieka,uwa¿aj.Istnieje szansa, ¿e jego intencje nie s¹ ani uczciwe, ani honorowe.I to w³aœciwie wystarczy, ¿eby siê ochroniæ.Oczywiœcie, jeœli jesteœ m³ody isilny i nie wygl¹dasz na ³atwy cel.Wiêkszoœæ lu­dzi trzyma siê z daleka.Tylkonajbardziej wredni, najgorsi zbóje napadaj¹ tu na innych zbójów.Cholera.I znowu gadam od rzeczy.Chodzi mi oczywiœcie o póŸn¹ noc, pogodzinach, pracy lokali.O wiele póŸniej, ni¿ to by³o wtedy.Wtedy by³o pe³noludzi.Nie widzia³em ich, bo nie chodzi³em po ulicach, których ludzie zwykletrzymaj¹ siê dla w³asnego bezpieczeñstwa.Nieraz lubiê kusiæ los.W pewnej chwili razem z grup¹ ludzi-szczurów rzuci³em siê w ciemn¹ alejkê.Obserwowaliœmy, jak obok nas przegalopowa­³a banda warcz¹cych, przeklinaj¹cychogrów.Pêdzi³y w stronê pó³nocnej bramy, ¿eby tam polowaæ na gromojaszczury.Najle­piej na nie polowaæ noc¹.Wielkie bestie staj¹ siê wtedy leniwe.Za ichskóry mo¿na dostaæ niez³¹ forsê.Wyprawiona, jest napraw­dê mocna.Ogrów te¿ raczej nie lubiê, ale ¿yczy³em im szczêœcia.Migra­cjagromojaszczurów na po³udnie da³a farmerom w koœæ.Zaczê­li traciæ byd³o i pola.A poza tym to zawsze mi³o popatrzeæ na ogra zajêtego uczciw¹ prac¹.Nie jest toczêsty widok.XXXIIICrunch rozpozna³ mnie od razu.Postawi³ kufel na blacie.- Znowu ty?- Nie, to mój z³oœliwy brat bliŸniak.Przemyœla³ to sobie i nie doszuka³ siêsensu.- Chcesz siê widzieæ z Hullarem? - zapyta³.- Nie zaszkodzi.Jeœli nie jest zajêty.- On nigdy nie jest zajêty.Nie ma nic do roboty - odpar³ i po­szed³.Tym razemte¿ nie nadepn¹³ sobie na brodê.Ten Crunch naprawdê jest czarodziejem.Obserwowa³em salê.Interesy sz³y Ÿle, ale dziewczyny wci¹¿ by³y zajête.Dosz³ydwie nowe, których wczeœniej nie widzia³em.Dwie z dziennej zmiany ju¿ sobieposz³y.Jedna nowa by³a blon­dynk¹, a druga brunetk¹, ale nie z grupy ryzyka.Obie wydawa­³y siê nie na miejscu.Mo¿e Truposz mia³ racjê? Mo¿e dziewczyny lubi³y siê szwendaæ?Ulice nie s¹ miejscem zabawy, jeœli ich nie znasz.Mo¿esz po­pe³niæ znacznieponad normê œmiercionoœnych pomy³ek, jeœli po­chodzisz z Góry i wkraczasz tu zca³ym baga¿em swoich prze­konañ i przypuszczeñ.Tubylcy i tak nie bêd¹ podwra¿eniem.Oczywiœcie, jeœli to zabawa, mo¿e w jej trakcie zapomnisz o swojej wy¿szoœci.Chyba ¿e trafisz w ciasny zau³ek.Hullar wyszed³, wci¹gn¹³ siê na sto³ek, wyssa³ piwo, które po­da³ mu Crunch,zmierzy³ wzrokiem plac boju i wzruszy³ ramio­nami.Bishoffa Hullara nie mo¿narozczarowaæ.By³ facetem podobnym do mnie.Spodziewa³ siê najgorszego.- Wa³êsasz siê, Garrett?- Nie ca³kiem.- Nie uwierzê, ¿e polubi³eœ to miejsce.Facet z twoj¹ reputa­cj¹.- Nie.To chodzi o te drug¹ sprawê, nad któr¹ pracuje.- Morderstwa.Nie powiesz mi, ¿e pope³niono nastêpne.- Musia³em pomyœleæ przy kolacji.O Candy i tej dziewczy­nie, której tu nieby³o tamtego dnia, której ty i Crunch nie wi­dzieliœcie i nie znacie.Przysz³omi do g³owy, ¿e bogate dziew­czyny mog¹ udawaæ dziwki, tak dla zabawy.Jak tedwie, blon­dynka i brunetka.Nie nale¿¹ do typu tych, które spodziewa³bym siêtu spotkaæ.-No i?- Znasz Polêdwicê, Hullar.Wiesz, co tu siê dzieje.To nowa moda wœród bogatychsmarkul, znudzonych, bo ich faceci poszli na wojnê?- A po co ci to wiedzieæ?- Mo¿e mój morderca w³aœnie tu sobie wybiera ofiarê? Mo¿e spotkam go, kiedybêdzie szuka³ kolejnego celu?- Siedzisz w biznesie anio³a stró¿a? Burkn¹³em coœ.- Dawno ciê tu nie by³o, Garrett.Tak, przychodzili tu boga­cze.Nie tylkodziewczyny.One chc¹ pracowaæ wy³¹cznie w ta­kich spelunach jak moja.Tenajgorsze, zazwyczaj starsze, id¹ hand­lowaæ ty³kami w Namiêtnej WiedŸmie lubCzarnym Gromie, albo gdzie indziej.Mafia je dopuszcza, bo ³atwo z nimi ubiæinteres.Jak mia³eœ ju¿ setki wyw³ok, nabierasz ochoty, ¿eby czasem prze­lecieæszynkê jakiejœ wysoko urodzonej damy.- Rozumiem tê psychologiê.- Jak wszyscy.Jak wszyscy.I to jest ca³y problem.- Hmmm?- Dla interesów to dobrze, jeœli ta ca³a œliczna m³odzie¿ siê tu schodzi.Idziesporo forsy, nawet przy z³ej pogodzie.Ale co bêdzie, jak siê zorientuj¹ ichojcowie i mê¿owie? Co bêdzie wtedy? Hê?- Racja.- Rodzice nie byliby zadowoleni.A bior¹c pod uwa­gê pokrêtn¹ ludzk¹naturê, nie na dziewczyny spadnie ca³a wi­na [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl