[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem Gustaw; takie staromodne imię.Wypili, czując, że już na zawsze pozostaną przyjaciółmi.Po obiedzie Gerd powiedział do towarzysza:- Mamy dziś być u profesora, żeby omówić wszystkie sprawy.Masz czas, Gustawie?- Jasne! Jestem ciekaw, jak pani Mally to wszystko przyjęła.Czy profesor coś mówił na ten temat?- Ani słowa!- Jedno jest pewne: nigdy nie pałała zbytnią miłością do twojej Jo.- Mojej Jo? Chciałbym, żeby już była moja, Gustawie!- Jeszcze chwila cierpliwości!- Czasami się boję, że mogła mieć kogoś innego na myśli.- O to się nie martw.Z tego, co wiem, tylko ty możesz wchodzić w grę.Wieczorem przyjaciele jedli kolację u profesorostwa.Nie było innych gości i jak zwykle w takich okolicznościach przyjęcie ograniczyło się do herbaty i kanapek.Rozmawiano długo o Jo, a gdy w końcu Gerd stwierdził z mocą, że jedzie na Jawę, by prosić ją o rękę, pani Mally zawołała gorączkowo:- Drogi doktorze, po tym wszystkim Jo powinna być zadowolona, jeśli w ogóle znajdzie męża, ale proszę nie zapominać, że jest pan biedny i Jo tak samo.A my ani nie możemy wam pomóc finansowo, ani przyjąć Jo z powrotem do domu.Jej małżonkowi twarz nabiegła krwią z gniewu, ale nim zdążył cokolwiek powiedzieć, Gerd wpadł mu w słowo:- Czas najwyższy odkryć karty, skoro oficjalnie staram się o rękę pańskiej siostrzenicy.Rozumiem, że milcząco zgodził się pan na to, gdyż powiedziałem, że szukając żony, nie muszę troszczyć się o pieniądze.Aby uspokoić pańską małżonkę, pozwolę sobie powiedzieć, że w zeszłym roku pochowałem wuja.Zostawił mi w spadku ogromne posiadłości na Jawie i pokaźny majątek w gotówce, co mi pozwoli urządzić życie mojej żony całkiem według jej uznania.Profesor spojrzał zdumiony na Gerda, pani Mally zaś wybuchnęła:- Dlaczego pan tego od razu nie mówił?Gerd uśmiechnął się z odrobiną złośliwości, po czym odparł spokojnie:- Gdyż nie chciałem być dobrą partią na rynku matrymonialnym, łaskawa pani.Dla mężczyzny to nie jest zbyt przyjemne, a czy ktoś jest bogaty, czy biedny, nie ma nic do tego, czy jest wartościowym człowiekiem, czy nie.Przynajmniej ja tak sądzę.- Brawo, doktorze! - wykrzyknął profesor.- W zupełności się z panem zgadzam.Mimo to cieszę się z całego serca, że moja siostrzenica nie będzie klepać biedy.Chyba mi wolno?- Oczywiście.Jeśli o mnie chodzi, to cieszę się ze swego bogactwa ze względu na moją przyszłą żonę.Tu Gerd wyjaśnił, że zarządca jego plantacji miał się ożenić z niejaką Magdą Held i że jest to ta sama osoba, którą Jo spotkała na statku.Wspomniał również o swej znajomości ze szwagrem pani Gley i jego żoną, którzy byli jego sąsiadami.- Widzą państwo - ciągnął - że wdała się w to Opatrzność.Jo zamieszka w sąsiedztwie moich posiadłości, nie wiedząc o tym.Napisałem już do mego przyjaciela, by jej o niczym nie mówiono.Na szczęście panna Held nie wymieniła mego nazwiska, inaczej Jo by o tym napisała w liście.Gdyby się o tym dowiedziała, na pewno zaczęłaby mnie unikać, jak to już raz niestety zrobiła - w Zurychu.Dlatego prosiłem mojego dyrektora o dyskrecję, a zwłaszcza, by nie zdradził, że wybieram się na Jawę.Mój sąsiad Booss i jego żona też będą wtajemniczeni.Tylko w ten sposób mogę się zabezpieczyć przed tym, by Jo mi nie uciekła.- Ale wygląda na to, że ona pana kocha! - nie rozumiała ciotka Mally.Gerd wiedział, że ta kobieta nigdy nie zrozumie Jo.Usta mu drgnęły gniewnie, ale opanowawszy się wyjaśnił spokojnie:- Właśnie dlatego, że mnie kocha, gorąco w to wierzę, będzie mnie unikała.Muszę po prostu któregoś dnia zjawić się przed nią niespodziewanie, by jej uniemożliwić ucieczkę.Przy buteleczce wina rozpoczęła się rozmowa o tym i o owym; Gerd musiał szczegółowo opowiedzieć o swych jawajskich posiadłościach.Pani Mally nie posiadała się ze zdumienia.Okazało się, że wychodząc za doktora Rainsberga Jo zrobi tak samo dobrą partię, jak gdyby wyszła za prawdziwego Alfonsa de Almadeię.W końcu profesor spytał, kiedy Gerd zamierza wyjechać.- Obliczyłem - brzmiała odpowiedź-że pani Gley i Jo zjawią się u siostry pisarki w końcu października lub na początku listopada.Gdybym wyruszył od razu, mógłbym się spotkać z paniami już w Kolombo.Ale pomyślałem sobie, że w podróży trudno będzie załatwić tę sprawę.Jo niepotrzebnie by się tylko denerwowała.Nie będzie mi łatwo czekać, ale myślę, że zostanę za to wynagrodzony.Gdy Jo otrzyma w Kolombo pański telegram, panie profesorze, dowie się, że jest ostatecznie wolna i nie ma już nic wspólnego z tym łobuzem.To ją powinno uspokoić.Zapomni o wszystkim, pozbiera się i może wtedy łatwiej uda mi się ją przekonać.Nie będzie to proste.Wbiła sobie do głowy, że jest kobietą zhańbioną, podczas gdy jest zupełnie niewinną ofiarą prześladowań ze strony złego człowieka.Będę jej musiał to wytłumaczyć.Ale jeśli mnie kocha, to na pewno wszystko skończy się dobrze.Zaczekam jeszcze kilka tygodni, rozejrzę się za jakimś wygodnym statkiem i wyjadę tak, by być w moich posiadłościach na początku października.Będę miał wtedy dość czasu, by się spokojnie przygotować do rozstrzygającej batalii.Magda Held - a właściwie w tej chwili już pewnie pani doktorowa Winterowa - musi pod jakimś pozorem przywieść do mnie Jo.W ten sposób odetniemy jej drogę odwrotu i mam nadzieję, że zdołam przełamać jej opory.- Przypuszczam, że pierwotnie nie zamierzał pan tak szybko wracać na Jawę? - spytał profesor.- Rzeczywiście.Chciałem spędzić zimę w Niemczech lub w Szwajcarii.Wprawdzie mam za sobą zaledwie dwa lata tropików - wiadomość o śmierci wuja doszła do mnie, gdy przebywałem na Nowej Gwinei - o tyle więc doktor Gering i ja nie mijaliśmy się z prawdą, zatailiśmy tylko fakt otrzymania przeze mnie spadku.A więc, jak mówiłem, mam za sobą zaledwie dwa lata tropików.Z Nowej Gwinei pojechałem prosto na Jawę; badania prowadziłem wraz z doktorem Winterem, który zgodził się przyjechać na Jawę i zająć się moimi plantacjami.Ale dwa lata w tamtym klimacie wystarczą w zupełności, by człowiek zatęsknił za lodem i śniegiem.Dlatego miałem zamiar spędzić zimę na północy.A teraz muszę wracać na południe, by zabrać Jo.Zresztą może jeszcze złapiemy odrobinę śniegu w Europie.- Mój Boże, tak pan o tym wszystkim opowiada, jakby to chodziło o niewinny spacerek!- Dla mnie to naprawdę drobiazg - mówił Gerd, patrząc w zdumioną twarz pani Mally.- Uwielbiam podróże morskie.Na porządnym parowcu człowiek czuje się jak u siebie w domu.XVIZwiedziwszy Indie, gdzie widziały wiele pięknych i wspaniałych rzeczy, zmęczone, ale zadowolone, panie udały się na Cejlon.Pani Gley miała ze sobą listy polecające do wpływowych osobistości angielskich przebywających w Kolombo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]