[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na jednym ze szkiców była nie tylko Minka, ale i sama ciocia Stefcia.Była narysowana kilkoma niedbałymi kreskami, a jednak ogromnie podobna.- Dobry Boże, przecież pani mnie także wymalowała! I jak dobrze, jakbym patrzyła do lustra! Jak pani to szybko robi! Ach, mój ty Boże, że też pani chciało się rysować taką brzydką starą babę, jak ja! Nigdy mi się nie śniło, że mnie ktoś zechce malować.Jest przecież tyle piękniejszych twarzy!- Ale jest mało twarzy równie charakterystycznych! Ciocia Stefcia zaśmiała się.- Teraz wiem przynajmniej, co znaczy w języku malarzy: „charakterystyczny”.To przecież to samo, co brzydki.- Nie, w tym wypadku znaczy to dobry i miły.Najważniejsza rzecz, to dusza, która patrzy z oczu.- Jeżeli człowiek jest brzydki, to powinien być przynajmniej dobrym.Berti w porywie uczucia pocałowała staruszkę w rękę.- Droga, kochana pani! Kto ma taką miłą, poczciwą twarz, ten nie może być brzydkim.Ciocia Stefcia zarumieniła się jak młoda dziewczyna.- Tak mawiał zawsze mój zmarły mąż.- Czy mąż pani już od dawna nie żyje?- Od wielu lat.Wtedy czułam się bardzo samotna i wzięłam sobie tę kotkę.Najchętniej byłabym przygarnęła jakieś dziecko, lecz moja siostra nie dopuściła do tego.Po mojej śmierci ona odziedziczy tych kilka tysięcy marek, które posiadam.Później siostra zamieszkała U mnie.Linda otrzymała posadę, najpierw w Wiesbadenie, potem w Brazylii.Miałam znowu kogoś, o kogo mogłam dbać.Teraz jest gwarno w moim małym mieszkanku, wkrótce jednak będę znowu Niima.- Czy będę mogła wtedy odwiedzać panią? - spytała Berti.- Doprawdy? Pani przyszłaby do mnie? Do takiej prostej, starej kobiety? - pytała ciocia Stefcia rozrzewniona.- Bardzo chętnie, jeżeli pani pozwoli.- Jakże pani może pytać o to.Pozwolę, będę się cieszyła tą myślą.Ralf Hansen obiecał mi także, że mnie odwiedzi.Oczy obu kobiet zatonęły w sobie, zdawało się że pragną się przejrzeć na wylot.Potem Berti odezwała się półgłosem:- Ralf Hansen jest o pani bardzo wysokiego mniemania, mówił mi o tym.Ciocia Stefcia odetchnęła z ulgą.- W takim razie, mogę się już przyznać, że mówił mi także o pani, panno Roberto.- On sam przyznał się do tego.Pani zna go zapewne o wiele dłużej, niż ja.Bo ja przecież właściwie nie znam go zupełnie.A jednak mam przeświadczenie, że jest on dobrym i prawym człowiekiem.- O tak! Gdyby nie był tak dobrym, nie zająłby się moją siostrą, choć ona ponosi najwięcej winy, że ojciec Ralfa zbankrutował i pomimo tego, że wyrządziła jemu samemu wielką krzywdę.Bogu dzięki, że mu się później powiodło, lecz mogło się przecież także skończyć inaczej.- Ale później pogodził się ze swoim ojcem?- Tak, na łożu śmierci.Ojciec kazał go przywołać i prosił go o prze baczenie.Prosił także, żeby pogodził się z macochą i przyrodnią siostrą, żeby im zapomniał krzywdę i zajął się nimi.Wtedy Ralf zaofiarował Joasi połowę swoich dochodów, uczynił to nie tracąc wielu słów.- Pomaga swojej macosze?- Tak, do dnia dzisiejszego.Jego wuj nie wie o tym.Ten nienawidzi mojej siostry, niestety, ma słuszne powody do tego.Tak, Ralf jest dobrym, wspaniałomyślnym człowiekiem.Lubię go bardzo i cieszę się, gdy mogę mu wyświadczyć drobną przysługę.Berti zamyśliła się, a oczy jej zapłonęły gorącym blaskiem.Potem zerwała się.- Czy mogę jeszcze trochę popracować, droga pani?- Bardzo chętnie, ale proszę mnie nie nazywać panią.Wszyscy nazywają mnie ciocią Stefcia.Dziękuję za pozwolenie, będę więc nazywać cię ciocią Stefcia.Proszę mi jednak także mówić po imieniu.- Bardzo chętnie, kochana Roberto.Berti znowu malowała z zapałem.Ciocia Stefcia mogła się spokojnie wpatrywać w piękną twarz dziewczyny.Gdy Berti wreszcie skończyła swoją pracę i z zadowoleniem odetchnęła, ciocia Stefcia zebrała się na odwagę.- Czy mogę ci coś powiedzieć, droga Roberto? Dziewczyna spojrzała na nią pytająco.- Proszę cię, mów, ciociu Stefciu.- Chciałam ci tylko powiedzieć, że mi jest bardzo przykro, gdy patrzę na twoje smutne oczy.Aczkolwiek Linda jest moją siostrzenicą i kocham bardzo ją i jej matkę, to jednak rozumiem, drogie dziecko, że się smucisz, bo dostajesz tak młodą macochę.Ralf wspominał mi, że potrzeba ci człowieka, do którego miałabyś zaufanie, który by dodawał ci otuchy.Ralf uważa, że ja mogłabym stać się twoją powiernicą; jeżeli tak jest rzeczywiście, to chciałabym, żebyś mi powierzała swoje troski, zwłaszcza, że jestem bardzo dyskretną.Nie wiem, czy potrafię cię pocieszyć, pragnę jednak spróbować, a może mi się uda.Berti znowu pocałowała ją w rękę.- Czuję, że jesteś dobra i szlachetna, droga ciociu Stefciu.Jakże miłą jest mi ta myśl, że będę mogła szczerze wypowiedzieć się przed tobą.Kochałam bezgranicznie moją matkę.Nawet, gdyby mój ojciec dał jej najlepszą, najzacniejszą następczynię - to i wtedy nie mogłabym tego zrozumieć i przeboleć.Ale ta kobieta, którą zamierza poślubić - przy kro mi, że muszę ci powiedzieć - nie jest warta, żeby jej rozwiązać rzemyki u obuwia.Ciocia Stefcia z westchnieniem pogłaskała rękę dziewczyny.- Moje drogie, biedne dziecko - rozumiem cię dobrze.Nie bierz sobie tego jednak tak do serca.Pan Bóg kieruje losami ludzi.On jeden wie, dlaczego twój ojciec bierze sobie tak młodą żonę.Ja uważam ten związek za niewłaściwy.Nie mówiąc już o innych względach, twierdzę stanowczo, że w małżeństwie niedobra jest tak wielka różnica wieku.Trzeba się jednak pogodzić z losem, skoro nie można tego zmienić.Trzeba dobrze czynić ludziom i nie rozpaczać.Świata nikt nie zmieni.Wierzę w to święcie, a ta wiara pomogła mi znieść najcięższe rzeczy w życiu.Berti przycisnęła rękę do serca.- Od czasu, gdy ojciec się zaręczył, mam wrażenie, że nie potrafię już być dobra.Może pogniewasz się na mnie ciociu, gdy ci powiem, że nigdy nigdy nie zbliżę się do panny Rittberg.Pozostanie ona dla mnie obcą, będzie zawsze tym intruzem który wdarł się do naszej rodziny, aby wyzuć z praw moją zmarłą matkę.Ciocia Stefcia, zatroskana, potrząsnęła głową.- Jakżebym się mogła na ciebie gniewać, kochane dziecko! Nikt nie odpowiada za swoje sympatie i antypatie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]