[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z początku przegrywał, później karta zaczęła mu iść - niestety, dopiero wtedy, gdy zaczął oszukiwać podczas gry.- Zarobiłem wczoraj dobrze, Danko.Czy masz jakieś życzenia?- Nie, tatusiu! Ale jeżeli masz dużo pieniędzy, to daj mi trochę.Odłożę je na czarną godzinę.- Masz rację! Weź to!I podał Dance plik banknotów.Dziewczyna przestraszyła się.Było to co najmniej tyle, ile otrzymała wczoraj.- Tak dużo? Trzeba przecież jeszcze zapłacić rachunek w hotelu.- Weź, weź! Rachunek zapłacę, zapłacę nawet jeszcze za tydzień z góry.- Masz dobrze wypchany portfel - zażartowała Danka, choć było jej dziwnie ciężko na sercu.Nie wiedziała, czemu biorąc pieniądze z rąk ojca, ogarnął ją taki lęk.Pan von Winterfeld spojrzał na swój portfel.Tak, zawierał on dużo pieniędzy, około trzydziestu tysięcy marek, prócz tego, co dał Dance i miał zapłacić w hotelu.Jeszcze kilka takich wieczorów, jak wczorajszy, a będzie mógł zaniechać gry.Postanowił, że zaraz zmieni te pieniądze na franki szwajcarskie i wpłaci do banku w Montreux.Przed wyjazdem otworzył sobie konto w jednym z szwajcarskich banków.Konto było na jego i córki nazwisko.- Wiesz, Danko, możemy od razu wpłacić na nasz rachunek te pieniądze, które ci dawałem.Trzeba zacząć oszczędzać.Mam zamiar osiedlić się później w Szwajcarii.Danka wyjęła z kufra swoją kasetkę.Zawierała ona około trzydziestu tysięcy franków francuskich.Pan von Winterfeld wziął jednak tylko dwadzieścia tysięcy franków.- Resztę zostaw sobie na drobne wydatki, nie możesz chodzić bez grosza.Te dwadzieścia tysięcy wpłacę wraz z tym, co dziś zarobiłem.Każę przekazać do banku w Montreux dwadzieścia tysięcy franków szwajcarskich na nasz wspólny rachunek.Po śniadaniu oboje poszli do banku i wpłacili pieniądze.Pan von Winterfeld odetchnął, było mu jakoś lżej na sercu.Miał wrażenie, że przynajmniej do pewnego stopnia zabezpieczył przyszłość córki.Byłby chętnie wpłacił więcej na swoje konto, lecz musiał mieć dobrze wypchany portfel, aby uchodzić za człowieka bogatego.- Dokąd pójdziemy teraz, Danko?- Myślę, że na tarasy.Spotkamy tam znajomych.Chciałabym ci nareszcie przedstawić pana Nordena.Musisz mu podziękować.- Ach, prawda! To ten młody człowiek, który wczoraj dotrzymywał towarzystwa radczyni i tobie?- Tak, tatusiu.Po obiedzie byliśmy na spacerze w Monaco.- Czy to sympatyczny człowiek?- O, tak! Jest bardzo miły i dobrze wychowany.- No, to chodźmy, kochanie.Poszli przez park i plac kasyna, następnie zeszli na tarasy.Ronald Norden siedział w towarzystwie państwa Keppen.Ujrzał z daleka Danielę, wspartą na ramieniu starszego, dystyngowanego pana.Zapewne musiał to być jej ojciec.W pierwszej chwili nie mógł dojrzeć jego twarzy.Dopiero, gdy pan von Winterfeld wchodząc na stopnie, zdjął kapelusz, by ukłonić się komuś - Ronald rzucił na niego wzrokiem i zadrżał jakby rażony gromem.Danka pod rękę z tym człowiekiem? Ten człowiek.Wielki Boże.ten człowiek został przyłapany w berlińskim klubie, gdy grał znaczonymi kartami! Nigdy nie zapomni owej bladej, zastygłej twarzy.Ronald stłumił na ustach okrzyk bólu! Uświadomił sobie z rozpaczą, że w tej chwili umarło jego szczęście, jego młode, słoneczne szczęście! Rozbiły się słodkie marzenia, rozpadły się w gruzy w tej samej chwili, gdy pojął kim jest ojciec Danieli.Mózg jego pracował gorączkowo.Co począć? Jak spojrzy Dance w oczy? Jak jej wytłumaczyć tę zmianę w swoim zachowaniu? Ronald był przekonany o niewinności Danieli.Na pewno nie wie, czym zajmuje się jej ojciec.I nagle wszystko wyjaśniło się.Teraz już rozumiał, czemu ojciec nie powiedział jej, jakiego rodzaju jest jego stanowisko.Nie miał odwagi wyznać córce, w jaki sposób zarabia pieniądze.Dlatego ukrywał przed nią, że gra w karty, dlatego tak wcześnie posyłał ją do pokoju.Dlatego prosił swoich „przyjaciół”, żeby nie wspominali jej o tym, że grywa.Jakież to okropne! Biedna Danka! Wyczuwała instynktownie, że gra przyniesie jej nieszczęście, dlatego miała do niej taki wstręt.Ronald płonącymi oczyma wpatrywał się w niewinną, promieniejącą szczęściem twarzyczkę dziewczyny.Patrzył także na twarz jej ojca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]