[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzory te s¹ w wiêkszej czêœci wydobyte z liœci i kwiatów — ró¿y,lotosu, akantu, palmy, papirusu — i przepracowane, z powtórzeniami iwariacjami, w coœ,,transportuj¹ce" przypominaj¹cego ¿yw¹ geometriê InnegoŒwiata.Swobodniejsze i bardziej realistyczne podejœcie do Natury z bliskiej odleg³oœcipojawi³o siê stosunkowo niedawno — choæ grubo wczeœniej ni¿ podobne traktowaniescen oddalonych, którym wy³¹cznie (i omy³kowo) nadajemy nazwê malarstwakrajobrazowego.W Rzymie, na przyk³ad, istnia³y takie zbli¿one krajobrazy.Fresk przedstawiaj¹cy ogród, który niegdyœ zdobi³ pomieszczenie w Villa Livia,jest wybitnym przyk³adem tej formy artystycznej.Z powodów teologicznych Islam musia³ siê zadowalaæ „arabeskami" — bujnymi (jakw wizjach) i ci¹gle zmieniaj¹cymi wzory, opartymi na naturalnych przedmiotachwidzianych z bliska.Lecz nawet w Islamie prawdziwy zbli¿ony krajobraz by³nieznany.Nic tak nie mo¿e przeœcign¹æ piêkna i si³y powodowania wizji ni¿mozaiki ogrodów i budowli wielkiego meczetu Omayyada w Damaszku.W œredniowiecznej Europie, poza powszechn¹ mani¹ przek³adania wszystkich danychna pojêcia, wszelkich bezpoœrednich doœwiadczeñ na ksi¹¿kowy symbol czegoœ tam,realistyczne zbli¿enia listowia i kwiatów by³y doœæ powszechne.Odkrywamy jewyrzeŸbione na kapitelach gotyckich filarów, jak w Chapter House z SouthwellMinster.Znajdujemy je w obrazach polowañ — obrazach, których temat jestwszechobecnym faktem ¿ycia œredniowiecznego, las taki jakim widzi go myœliwylub wêdrowiec, w ca³ej swej zdumiewaj¹cej zawi³oœci roœlinnych detali.Freski z Pa³acu Papieskiego w Ayignon s¹ niemal jedynym zabytkiem tego co nawetw czasach Chaucera by³o szeroko praktykowan¹ form¹ sztuki œwieckiej.Sto latpóŸniej ta sztuka leœnego zbli¿enia osi¹gnê³a doskona³oœæ w tak wybitnychmagicznych dzie³ach jak Œw.Hubert Pisanella i Leœne Polowanie Paolo Ucello,znajduj¹ce siê w Ashmolean Museum w Oxfordzie.Ze œciennym malarstwem tychleœnych zbli¿eñ s¹ œciœle spokrewnione gobeliny, którymi bogaci ludziepó³nocnej Europy ozdabiali swe domy.Najlepsze z nich s¹ dzie³ami wysokiegolotu powoduj¹cymi wizje.Na swój sposób s¹ one tak niebiañsko, tak wspanialezwi¹zane z tym co dzieje siê na antypodach umys³u, jak wielkie arcydzie³amalarstwa krajobrazowego — widoki gór z czasów Sung z ich niezwyk³¹samotnoœci¹; rzeki z epoki Ming nieskoñczenie piêkne; b³êkitny, podalpejskiœwiat horyzontów Tycjana; Anglia Constable'a; W³ochy Turnera i Corota;Prowansja Cezanne 'a i Van Gogha; Ule de France Sisleya oraz Ule de FranceVuillarda.Nawiasem mówi¹c, Vuillard by³ wybitnym mistrzem „transportuj¹cych" zbli¿eñ, jaki „transportuj¹cych" oddalonych widoków.Jego mieszczañskie wnêtrza s¹arcydzie³ami sztuki wywo³uj¹cej wizje, wobec których dzie³a tak œwiadomych i bytak rzec, profesjonalnych wizjonerów jak Blake i Odiion Redon wydaj¹ siêskrajnie s³abe.We wnêtrzach Vuillarda ka¿dy najbardziej trywialny detal,choæby brzydki wzór póŸno-wiktoriañskich tapet, bibelot w stylu Art Nouveau,brukselski dywan — widziany jest i przedstawiany jako ¿ywy klejnot i wszystkiete klejnoty s¹ harmonijnie zebrane w ca³oœæ, która jest klejnotem jeszczewy¿szego pokroju wizyjnej intensywnoœci.A kiedy reprezentuj¹cy œredni¹ klasêmieszkaniec tego vuillardowskiego Nowego Jeruzalem wyjdzie na spacer, toznajdzie siê nie w departamencie Seine et Oise, jak mo¿na by przypuszczaæ, leczw Ogrodzie Edenu, w Innym Œwiecie, który jednak jest istotnie taki sam jak tenœwiat, lecz przekszta³cony i dlatego „transportuj¹cy".6Mówi³em dot¹d o b³ogim doœwiadczeniu wizyjnym i jego interpretacji wkategoriach teologicznych oraz jego wyrazie artystycznym.Lecz doœwiadczeniewizyjne nie zawsze jest b³ogie.Czasami jest zatrwa¿aj¹ce.Istnieje piek³o,podobnie jak niebo.Podobnie jak niebo, wizyjne piek³o ma swe przedwiecznie naturalne œwiat³o i sweprzedwiecznie naturalne znaczenie.Ale znaczenie jego jest g³êbokoprzera¿aj¹ce, zaœ œwiat³o jest „zadymionym œwiat³em" z Tybetañskiej KsiêgiUmar³ych, „widzialn¹ ciemnoœci¹" Miliona.W Dzienniku Schizofreniczki7,autobiograficznym opisie przejœcia m³odej dziewczyny przez szaleñstwo, œwiatschizofreniczny nazywa siê le Pays d'Eclairement — „œwiatem rozjaœnionym".Tonazwa, której mistyk móg³by u¿yæ dla nazwania swego nieba.Ale dla biednej Renee, schizofreniczki, jest to piekielna iluminacja, silny,elektryczny blask bez cienia, wszechobecny i nieubtgany.Wszystko co dlazdrowego wizjonera jest Ÿród³em b³ogoœci, na Renee sprowadza tylko strach imajacz¹ce poczucie nierealnoœci.Letnie s³oñce jest gor¹czkowe; b³ysk g³adkichpowierzchni jest sugestywny, lecz nie s¹ to klejnoty lecz maszyneria iemaliowane puszki; intensywnoœæ egzystencji o¿ywiaj¹cej wszystkie przedmioty,widziana z bliska i poza ich u¿ytkowym kontekstem, odczuwana jest jako groŸba.Nastêpnie widzimy trwogê przed nieskoñczonoœci¹.Dla zdrowego wizojnerapercepcja nieskoñczonoœci w skoñczonym szczególe jest objawieniem na skalêbosk¹; dla Renee jest to objawienie czegoœ co nazywa,,systemem", rozleg³ymmechanizmem kosmicznym istniej¹cym tylko po to by mieszaæ winê i karê.samotnoœæ i nierealnoœæ.8Zdrowie jest spraw¹ natê¿enia i jest wielu wizjonerów, widz¹cych œwiat takimjakim widzia³a go Renee, lecz umiej¹cych uchroniæ siê od ¿ycia w azylu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]