[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bracia Wolnej Francuskiej Loży Mularskiej „Młot i Gwiazda” siedli, nie spuszczając oczu z Czcigodnego G.H.Bondy’ego, który zwołał ich tak nieoczekiwanie.W Warsztacie było cicho jak w kościele.Na ścianach obitych czarną materią były wytkane Maksymy Podstawowe.Czcigodny Bondy był blady i zamyślony.— Bracia — ozwał się Czcigodny po chwili — zwołałem was w chwili wyjątkowej… wyjątkowo… ku tej Pracy, która… wyjątkowo… wbrew przepisom naszego Zakonu… nie jest pustą formalnością.Wiem… że naruszam uroczysty i sakralny charakter naszej pracy… Wiem, że… wkładam na was obowiązek… wypowiedzenia się… hm… o sprawie naprawdę ważnej i publicznej… o zasięgu największym.— Czcigodny ma prawo ustanawiać Pracę — oświadczył Judex Formidabilis przy powszechnym wzruszeniu.— Otóż — zaczął G.H.Bondy — idzie tu o to, że na Zakon nasz… uderzają systematycznie… klerykałowie… cała partia klerykalna.Twierdzą, że… nasza wiekowa… tajna działalność… ma związek z osobliwymi… i godnymi pożałowania zdarzeniami… w dziedzinie przemysłowej i duchowej.Pisma klerykalne twierdzą, że Loże Wolnomyślne rozmyślnie wywołały… rozpętanie sił demonicznych.Pytam was… co w katastrofie obecnej uczynimy dla dobra Ludzkości… i ku czci Najwyższego.Tym… otwieram dyskusję.Po chwili uroczystej ciszy powstał Drugi Strażnik.— Bracia! W tej historycznej chwili witam, że tak powiem, głębokie słowa, które wypowiedział nasz Dostojny Czcigodny.Powiedział on, że tak powiem „zdarzenia godne pożałowania”.Owszem, tak jest, my, którzy mamy na celu jedynie szczęście Ludzkości, musimy uznać wszystkie te pożałowania godne cuda, oświecenia, ataki miłości bliźniego i inne zaburzenia podobne, że tak powiem, za wysoce pożałowania godne.Zachowując całkowitą tajność, jaka cechuje nasz Zakon, musimy, że tak powiem, odrzucić jakiekolwiek związki z faktami pożałowania godnymi, które, że tak powiem, nie zgadzają się z tradycyjnymi i postępowymi zasadami naszego Wielkiego Zakonu.Bracia, te pożałowania godne zasady są, iż tak powiem, jak słusznie powiedział Czcigodny w zasadniczej sprzeczności z tym, co… które… Ponieważ klerykałowie, że tak powiem, napadają na nas, więc skoro mamy na oku Najwyższe Interesy Ludzkości, przeto wnoszę, abyśmy w całym znaczeniu słowa wyrazili zgodę z wydarzeniami pożałowania godnymi, jak słusznie powiedział Czcigodny.Judex Formidabilis powstał.— Bracie Czcigodny, proszę o głos.Stwierdzam, że tu się mówiło w pożałowania godny sposób o pewnych zdarzeniach.Uważam, że te zdarzenia nie są takie pożałowania godne, jak sądzi nasz Brat Drugi Strażnik.Nie wiem wprawdzie, o jakich wydarzeniach Brat Drugi Strażnik mówi, ale jeśli ma na myśli zgromadzenia religijne, na których ja bywam, to oświadczam, że się myli, a nawet powiem otwarcie, że jest w błędzie.— Proponuję — ozwał się inny Brat — abyśmy głosowali, czy wzmiankowane wydarzenia są pożałowania godne, czy nie są.— A ja — zawołał inny — proponuję wybór ściślejszego komitetu do zbadania zdarzeń pożałowania godnych.Komitet, składający się z trzech członków.— Z pięciu członków.— Z dwunastu!— Pozwólcie Bracia — ozwał się Judex Formidabilis — jeszcze nie skończyłem.Czcigodny uderzył młotkiem.— Głos ma Brat Judex Formidabilis.— Bracia — rzekł Judex miękko — nie będziemy się spierali o słowo.Zdarzenia, o których padły tu pożałowania godne wyrazy, są tego rodzaju, że zasługują na zastanowienie, rozważanie, a nawet na uwagę.Ja nie przeczę, że uczestniczyłem w pobożnych zebraniach, na których spoczęła specjalna łaska boża.Mam nadzieję, że to nie jest w niezgodzie z karnością Wolnego Mularza.— Bynajmniej — ozwało się kilka głosów.— Dalej, przyznaję się, że i mnie spotkał zaszczyt, iż mogłem był wykonać kilka pomniejszych cudów.Sądzę, że to nie sprzeciwia się mojemu Stopniowi i mej Godności.— Zaiste nie.— Mogę więc oświadczyć wam — na podstawie własnego doświadczenia — że wzmiankowane zdarzenia są przeciwnie dostojne, wzniosłe i cnotliwe, że przyczyniają się ku Szczęściu Ludzkości i Sławią Najwyższego i dlatego ze stanowiska wolnomularskiego nie może przeciwko nim być zastrzeżeń.Wnoszę, aby Loża wyraziła swą neutralność wobec wszystkich tych przejawów obecności boskiej.Powstał Pierwszy Strażnik i rzekł:— Bracia, ja co prawda w to wszystko nie wierzę, nic nie widziałem, nic nie wiem, ale sądzę, że powinniśmy raczej wypowiedzieć się za tą religią.Sądzę, że w tym wszystkim nic nie ma, ale po co zaraz o tym gadać? Więc ja proponuję, abyśmy tajnie dali znać, iż mamy o tym jak najlepsze informacje i że wyrażamy swą zgodę, aby wszystko było tak, jak jest.Czcigodny wzniósł oczy i rzekł:— Zwracam uwagę Braci, że Związek Przemysłowców wybrał Absolut na swego prezesa honorowego.Dalej, że akcje MEAS, nazywane akcjami Absolutu, mogą jeszcze podnieść się w kursie.Nawiasem mówiąc, ktoś, kto nie chce podawać swego imienia, ofiarował na rzecz Wdowiej Skarbonki naszej Loży tysiąc sztuk tych akcji.Proszę, mówcie Bracia dalej.— Więc ja — oświadczył Drugi Strażnik — cofam, że tak powiem, pożałowania godne zdarzenia.Z wyższego stanowiska zgadzam się najzupełniej.Proponuję, abyśmy o sprawie pomówili z wyższego stanowiska.Czcigodny podniósł oczy i rzekł:— Polecono mi zwrócić waszą uwagę, że Loża Najwyższa ma wydać instrukcje o ostatnich zdarzeniach.Loża Najwyższa zaleca Braciom Mistrzom, aby wstępowali do kółek religijnych i aby je organizowali w duchu wolnomularskim, jako Warsztaty Uczniów.Nowe Warsztaty mają być prowadzone w duchu postępowym i przeciwkościelnym.Zaleca się poznawanie różnych nauk: monistycznej, abstynenckiej, fletcherowskiej, wegetariańskiej i tak dalej.Każde kółko niechaj będzie nauczane innej wiary, aby można było wypróbować, która jest najlepsza dla Szczęścia Ludzkości i Sławy Najwyższego.Czynność taka na rozkaz Loży Najwyższej obowiązuje wszystkich Mistrzów.Proszę, Bracia, możecie rozprawiać dalej.18W redakcji nocnejNajwiększy dziennik ludowy „Przyjaciel Ludu” miał redakcję nie tak bardzo liczną.O godzinie pół do dziesiątej wieczorem siedział w jej lokalu tylko nocny redaktor Kosztial (Bóg raczy wiedzieć, dlaczego fajki nocnych redaktorów śmierdzą tak haniebnie) i pater Joszt, który pogwizdując przez zęby pisał na jutro artykuł wstępny.W tej chwili wszedł do redakcji pan metrampaż Novotny i przyniósł mokre odbitki szczotkowe.— No więc, panowie, artykuł wstępny — warknął.— Kiedyż go mamy złożyć?Pater Joszt przestał świstać.— Zaraz będzie, panie Novotny — rzekł skwapliwie.— Nie przypominam sobie pewnego słowa.Czy już mieliśmy „diabelskie machinacje?”— Onegdaj.— Aha.A „zbójecka zasadzka?” Też już była?— Była
[ Pobierz całość w formacie PDF ]