[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Daj jej palec, a chwycica³¹ rêkê.Patrik oszaleje, jak siê dowie.– Wiem.– Gösta a¿ siê skrêca³.Mia³a racjê, ale z drugiej strony ta sprawaby³a dla niego taka wa¿na.Doskonale wiedzia³ dlaczego.Robi³ to dla niej, dladziewuszki, któr¹ kiedyœ oboje z Maj-Britt zawiedli.Annika przesta³a siê œmiaæ i spojrza³a na niego z powag¹.– Widzê, ¿e to dla ciebie wa¿ne.– Tak jest.A Erika mo¿e mi pomóc.Jest skuteczna.Wiem, ¿e Patrikowi by siênie podoba³o, ¿e j¹ wci¹gam, ale wyszukiwanie faktów z przesz³oœci to jejpraca.I ta jej umiejêtnoœæ bardzo nam siê przyda.Annika chwilê milcza³a.– Okej.Nie powiem Patrikowi, ale pod jednym warunkiem.– Jakim?– Na bie¿¹co bêdziesz mnie informowa³, co ustaliliœcie.Wtedy bêdê mog³a wampomagaæ.Te¿ jestem niez³a w dokumentowaniu.Gösta spojrza³ na ni¹ ze zdumieniem.Tego siê nie spodziewa³.– Umowa stoi.Ale jeœli Patrik nas przy³apie, bêdzie dym.– Nie ma siê co martwiæ na zapas.No wiêc… do czego doszliœcie? Co mogê zrobiæ?Göœcie kamieñ spad³ z serca.Powtórzy³ Annice to, o czym rano rozmawializ Erik¹.– Musimy znaleŸæ namiary na wszystkich dawnych uczniów i nauczycieli.Mamjeszcze star¹ listê.Niewiele danych jest aktualnych, ale wiêkszoœæ osób dziêkiniej znajdziemy.Niektórzy nosili doœæ niepospolite nazwiska.Mo¿e pod starymadresem ktoœ bêdzie wiedzia³, co siê z nimi sta³o.Annika spojrza³a na niego spod uniesionych brwi.– A co z PESEL-ami? Nie ma ich na liœcie?Wpatrywa³ siê w ni¹ jak sroka w gnat.Chyba zg³upia³.Poczu³ siê jak ostatniidiota.Nie wiedzia³, co powiedzieæ.– Czy twoja mina oznacza, ¿e s¹? Doskonale.Dziœ po po³udniu, najdalej jutro,bêdziesz mia³ listê z aktualnymi danymi.Zadowolony? – Uœmiechnê³a siê.Niech ma, zas³u¿y³a.– Oczywiœcie – odpar³.– Pomyœla³em, ¿e na rozmowê z Leonem Kreutzem zabiorêPatrika.– Czemu w³aœnie na tê?– W³aœciwie bez powodu, ale jego zapamiêta³em najlepiej.Odnios³em wra¿enie, ¿eby³ przywódc¹ grupy.Poza tym s³ysza³em, ¿e w³aœnie kupili z ¿on¹ ten du¿ybia³y dom na skale.Wiesz który? We Fjällbace.– Ten bia³y z widokiem? Za który ¿¹dali dziesiêciu milionów koron?Ceny domów z widokiem na morze niezmiennie fascynowa³y rdzennych mieszkañcówFjällbacki.Wszyscy je œledzili, zarówno wywo³awcze, jak i te, za które w koñcudomy sprzedawano.Ale dziesiêæ milionów koron robi³o wra¿enie nawet nanajwiêkszych specach od nieruchomoœci.– Widocznie ich staæ.– Gösta przypomnia³ sobie ciemnookiego ch³opca o piêknejtwarzy.Ju¿ wtedy robi³ wra¿enie bogacza.Mia³ w sobie jeszcze coœ, coœ, cotrudno nazwaæ.Gösta pomyœla³, ¿e mo¿e by³a to wrodzona pewnoœæ siebie.– Bierzemy siê do roboty.– Annika wstawi³a fili¿ankê do zmywarki.Spojrza³aznacz¹co na Göstê, wiêc zrobi³ to samo.– W³aœnie, zapomnia³am, ¿e rano by³eœu dentysty.– U dentysty? Przecie¿ ja nie… – urwa³ i uœmiechn¹³ siê.– Rzeczywiœcie.Mówi³em ci wczoraj, ¿e idê do dentysty.No i spójrz sama: ani jednej dziury.–Wskaza³ palcem na swoje usta i mrugn¹³ porozumiewawczo.– Nie psuj zrêcznego k³amstwa zbyt wieloma szczegó³ami.– Annika ¿artobliwiepogrozi³a mu palcem i pospieszy³a do komputera.Fjällbacka 1925Ma³o brakowa³o, a wyrzuciliby j¹ z poci¹gu.Konduktor odebra³ jej flaszkê.I jeszcze bredzi³, ¿e jest zbyt pijana, ¿eby jechaæ poci¹giem.Wierutnek³amstwo.Od czasu do czasu musia³a siê tylko trochê pokrzepiæ, ¿eby radziæsobie z ¿yciem.To powinno byæ zrozumia³e dla ka¿dego.Ci¹gle musia³a ¿ebraæo nêdzn¹ pracê, któr¹ jej ³askawie dawali „ze wzglêdu na ma³¹”.A i taknajczêœciej koñczy³o siê na tym, ¿e musia³a przyjmowaæ w ³Ã³¿ku tych zak³amanychsapi¹cych dziwkarzy.Konduktor w koñcu siê zlitowa³, równie¿ ze wzglêdu na ma³¹, i pozwoli³ imdojechaæ do Sztokholmu.Ca³e szczêœcie.Gdyby je wysadzi³ w po³owie drogi, niewiedzia³aby, jak wróciæ do domu.Ca³e dwa miesi¹ce oszczêdza³a na bilet w jedn¹stronê i nic jej nie zosta³o.Nie szkodzi, byle dojechaæ i porozmawiaæz Hermannem.Wtedy ju¿ nigdy nie bêdzie musia³a siê martwiæ o pieni¹dze.On siênimi zajmie.Zobaczy, jak im siê ¿y³o, i od razu zostawi ob³udn¹ kobietê,z któr¹ siê o¿eni³.Przystanê³a przed wystaw¹ i spojrza³a na swoje odbicie w szybie.Fakt, trochêsiê postarza³a.W³osów nie mia³a ju¿ tak gêstych jak wtedy i chyba od dawna ichnie my³a.Suknia, któr¹ przed wyjazdem ukrad³a komuœ ze sznura, wisia³a na jejchudym ciele jak worek.Gdy brakowa³o pieniêdzy, wola³a wydawaæ na wódkê ni¿ najedzenie.Ale skoñczy z tym.Wkrótce bêdzie wygl¹daæ jak dawniej.Hermann spojrzy na ni¹ z czu³oœci¹ i ¿alem, ¿e kiedy wyjecha³, ¿yciepotraktowa³o j¹ tak okrutnie.Chwyci³a Laurê za r¹czkê i ruszy³a przed siebie.Laura siê opiera³a, musia³a j¹za sob¹ ci¹gn¹æ.– Rusz kulasami – warknê³a.Co za powolny bachor.Mnóstwo razy musia³a pytaæ o drogê.W koñcu stanê³y przed w³aœciw¹ bram¹.Adresznalaz³a ca³kiem ³atwo.By³ w ksi¹¿ce telefonicznej: Odengatan 23.Tak jaksobie wyobra¿a³a, by³a to du¿a, imponuj¹ca kamienica.Poci¹gnê³a za klamkê, alebrama by³a zamkniêta.Zmarszczy³a siê z niezadowolenia.I wtedy podszed³ jakiœmê¿czyzna.Wyj¹³ klucz i otworzy³.– Do kogo? – spyta³.– Do pana Göringa – odpar³a, prostuj¹c siê z dum¹.– Aha, pewnie im siê przyda pomoc – powiedzia³, wpuszczaj¹c je.Zastanowi³o j¹ to, ale wzruszy³a ramionami.Niewa¿ne.S¹ ju¿ blisko.Spojrza³ana listê lokatorów, zapamiêta³a piêtro i poci¹gnê³a Laurê na schody.Dr¿¹c¹rêk¹ nacisnê³a dzwonek.Wkrótce znów bêd¹ razem.Hermann, ona i Laura.Jegocórka.* * *Tak niewiele byùo trzeba, pomyúlaùa Anna, stojàc przy sterze.Zadzwoniùa doMårtena, a on zaprosiù jà na Valö.Miaùa przypùynàã, gdy tylko znajdzie woln¹chwilê.Od tego czasu nie potrafi³a myœleæ o niczym innym.Ca³a rodzinazauwa¿y³a, jak zmieni³ siê jej nastrój
[ Pobierz całość w formacie PDF ]