[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyźni wstali.Lee uśmiechnął się na powitanie, a Kit zrobił taką minę, jakby ugryzł cytrynę.- Dobry wieczór paniom.- Lee odsunął krzesło od stołu i dwornym gestem wskazał miejsce.Hallie popchnęła w tamtą stronę Dagny i wyczekująco spojrzała w stronę Kita, nie zrażona jego kwaśną miną.Gdy i on odsunął krzesło, dyskretnie mu się przyjrzała.Nie miał już kwaśnej miny, obserwował ją, ale skupionego spojrzenia nie kierował bynajmniej ku twarzy.Zatrzymywał je gdzieś poniżej podbródka.Hallie dobrze wiedziała, co go tak zajęło, czuła bowiem, jak suknia obciska jej wypukłości.Odrobinę straciła ze swej królewskiej pozy, zaraz jednak uświadomiła sobie, że mężczyzna nie gapi się w ten sposób na piersi dziecka.Działa! Wzięła głęboki oddech i usiadła, pochłonięta reformowaniem swojego planu.Próbowała też odgadnąć myśli Kita.Niepokoiło ją jego milczenie.Gdy okazało się, że nowy plan za nic nie chce się ułożyć, Hallie, wychowana na dobrą chrześcijankę, zwróciła się do siły wyższej.Boże, proszę, niech Kit zobaczy mnie taką, jaka jestem naprawdę, niech mu się przestanie wydawać, że nadal jestem dziewczynką, którą kiedyś poznał.Tak bardzo zajęło ją wspieranie tej prośby odmawianiem w myślach wyznania wiary, że przestała zwracać uwagę na zachowanie bliźniaków, którzy przez cały czas z zachwytem na twarzach przyglądali się dwóm wspaniałym mężczyznom.Nagle Gunnar, zawsze szybszy od brata, podbiegł do krzesła stojącego obok Liv i zaczął robić miny do dorosłych.Knut, nie chcąc pozostać w tyle, złapał za to samo krzesło akurat w chwili, gdy niczego nie podejrzewająca Liv postanowiła usiąść.Hallie przypadkiem spojrzała w tę stronę i z przerażeniem zobaczyła, niczym na zwolnionym filmie, jak bliźniacy razem odsuwają krzesło do tyłu.Jasnowłosa główka Liv znikła z pola widzenia jak kotwica rzucona do morza.Niebieski obrus, przykrywający stół, zsunął się za nią, a naczynia z brzękiem pospadały na podłogę.Hallie i Dagny zerwały się z krzeseł i złapały każda po bliźniaku, zanim Liv z pałającym wzrokiem i cynowymi talerzami w obu rękach zdążyła dokonać zemsty.Trzymając Gunnara za szelki, Hallie doholowała go do wolnego krzesła.- Siadaj!Wskazała Knuta.- Ty też!Liv wstała, zrzucając przy tym na podłogę kilka sztućców.Hallie poczuła, że cierpną jej zaciśnięte zęby.- Przeproście siostrę!- Ale to było niechcący.- Szybko!Chłopcy drżącymi głosami wybąkali słowa przeprosin.W ich wielkich piwnych oczach zabłysły łzy upokorzenia.Obaj zwiesili głowy, w dramatycznym dziecięcym geście oznaczającym zawstydzenie.Podziałało.Wprawdzie Hallie wiedziała, że nie powinna mieć wyrzutów sumienia, ale niestety je miała.Gdy Dagny uśmiechnęła się do niej ze zrozumieniem, poczuła, że więcej nie zniesie, i schyliła się, by pozbierać porozrzucaną zastawę.Gdyby spojrzała na tych dwóch rozbójników, niechybnie by ich przeprosiła i całą nauczkę diabli by wzięli.Koniec marzeń o pokazaniu się w roli głowy rodziny, pomyślała.Zamiast imponować, kucała za stołem, zbierając talerze.Znalazła sobie bezpieczne schronienie.Wcale nie tak miało być.Trudno, dała nura pod obrus, wysunęła spod kolan halki i krynolinę i zaczęła pełzać pod stołem na czworakach, a spódnica powiewała wokół niej jak żagle armady.Podniosła widelec i w tej samej chwili zauważyła ruch po drugiej stronie wolnego krzesła Liv.Podniosła głowę.Ujrzała bezgłowy tors, okryty białą płócienną koszulą, i aż za dobrze jej znaną ciemną kamizelką.Wstrzymała dech.Kit przykucnął nie dalej niż pół metra od niej, ze stertą naczyń na zgiętych kolanach.Obcisłe spodnie podkreślały umięśnienie jego ud, talerze cicho podzwaniały przy każdym drgnieniu nóg.Zanim Hallie zdążyła zareagować, obrus się uniósł i zobaczyła w swoim schronieniu również twarz Kita.A ponieważ zastał ją tam z otwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczami, szeroko się uśmiechnął, czym do reszty wyprowadził ją z równowagi.A niech to! Wpadłam jak śliwka w kompot, pomyślała i odwróciła oczy.Natychmiast musiała upozorować jakieś zajęcie, żeby nie zorientował się, że po prostu znalazła sobie pod stołem kryjówkę.Ocalił ją samotny talerz, leżący przy stołowej nodze.Sięgnęła po niego, ale Kit zrobił to samo.I oto ocalenie okazało się przekleństwem.Ich dłonie zetknęły się na krawędzi talerza.Serce Hallie zaczęło bić tak mocno, że aż musiała zerknąć, czy Kit nie usłyszał.Przestał się uśmiechać.Patrzył na nią w znajomy sposób, tak samo jak na chwilę przed ich pocałunkiem.Nie był rozbawiony ani zły, za to promieniowała od niego siła.Pierwszy raz w swym niewinnym życiu Hallie poczuła, że ulega czyjejś władzy.Miała bardzo dziwne wrażenie, jakby topniał jej szpik w kościach.Pulsowanie krwi w uszach zagłuszyło wszystkie inne dźwięki.Palił ją kark.Wstrzymała dech, czekając, aż coś się wydarzy.Przez następne sekundy oboje trwali nieruchomo po dwóch stronach pustego krzesła, mierząc się wzrokiem.Fajansowy talerz, który trzymali, przewodził niezwykłe fale.Powietrze między nimi wibrowało, ich twarze były coraz bliżej, wargi się rozchyliły.Nagle Liv usiadła na krześle i Hallie musiała się cofnąć.Puściła talerz, zrywając iluzoryczną więź tak łatwo, że aż nie była pewna, czy ona kiedykolwiek istniała.Gdy wreszcie zaczerpnęła tchu, świat z powrotem znormalniał.Nie wstała jednak od razu, tak jak Kit.Potrzebowała chwili, żeby dojść do siebie.Czy nie o to jej chodziło? Kit miał ją przestać traktować jak dziecko.Nie zdawała sobie jednak sprawy, że podbijanie serca mężczyzny kosztuje tyle energii.Bardzo ją to osłabiło, była jak herbata z piątego parzenia.Wreszcie zdecydowała się opuścić schronienie i udawać, że nic nie zaszło.Wycofując się tyłem, wpadła jednak na jakiś słup.Przesunęła się więc trochę do przodu, zamierzając powtórzyć manewr pod nieco innym kątem.Niestety zaczepiła o coś spódnicą.Kilka razy zakołysała tylną częścią ciała, żeby się uwolnić, ale bez powodzenia.Rozzłoszczona, zerknęła przez ramię.Jej pośladki opierały się o wysoki skórzany but.Przestała się wiercić i na swoją zgubę podniosła głowę.Spojrzała prosto w roześmiane oczy Kita Howlanda.Lee Prescott odsunął krzesło od stolika i przyjrzał im się badawczo.- Co tam się dzieje?Kit zerknął na Lee, a potem spojrzał znacząco na tylną część ciała Hallie.- Zdaje się, że Hallie czyści mi buty - powiedział, ledwo powstrzymując wybuch wesołości.Myślała, że się zapadnie pod ziemię, ale tylko przez chwilę, bo wybuch śmiechu mężczyzn doprowadził ją do wrzenia.- Co pan tam robi za mną? - burknęła gniewnie.- Stoi mi pan na drodze!- Myślałem, że czegoś potrzebujesz, Hallie.- Kit znacząco zawiesił głos.- Przed chwilą, pod stołem.Czegoś? Bardzo ją tym uraził.Żartował sobie z tej porywającej chwili, którą razem przeżyli.Zarozumiały osioł! To on zaczął, przez to, że tak.lubieżnie na nią patrzył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]