[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nic wiêcej.- Nie pamiêtam.Naprawdê nie pamiêtam, pani Yennefer.Yennefer nie nalega³a.Zadawa³a inne pytania.Robi³a to delikatnie i taktownie,a Ciri stawa³a siê coraz swobodniejsza.Wreszcie zaczê³a mówiæ sama.Nieczekaj¹c na pytania, opowiada³a o swych latach dzieciêcych w Cintrze i naWyspach Skellige.O tym, jak dowiedzia³a siê o Prawie Niespodzianki i o tym, ¿ewyrok losu uczyni³ j¹ przeznaczeniem Geralta z Rivii, WiedŸmina o bia³ychw³osach.Opowiedzia³a o wojnie.O tu³aczce po lasach Zarzecza, o pobycie wœróddruidów z Angrenu i o czasie spêdzonym na wsi.O tym, jak Geralt j¹ tamodnalaz³ i zabra³ do Kaer Morhen, do WiedŸmiñskiego Siedliszcza, otwieraj¹cnowy rozdzia³ w jej krótkim ¿yciu.Któregoœ wieczora, nie pytana, z w³asnej inicjatywy, swobodnie, weso³o i mocnoubarwiaj¹c, opowiedzia³a czarodziejce o swym pierwszym spotkaniu z wiedŸminem,w Lesie Brokilon, wœród driad, które j¹ porwa³y i chcia³y przemoc¹ zatrzymaæ,przerobiæ na jedn¹ ze swoich.- Ha! - powiedzia³a Yennefer, wys³uchawszy opowieœci.- Da³abym wiele, by mócto zobaczyæ.Mówiê o Geralcie.Staram sobie wyobraziæ jego minê, wówczas, wBrokilonie, gdy zobaczy³, jak¹ to Niespodziankê zrobi³o mu przeznaczenie! Bochyba musia³ mieæ cudown¹ minê, gdy dowiedzia³ siê, kim jesteœ?Ciri zachichota³a, w jej szmaragdowych oczach zapali³y siê diabelskie ogniki.- Oj, tak! - parsknê³a.- Mia³ minê! Jeszcze jak¹! Chcesz zobaczyæ? Poka¿ê ci.Spójrz na mnie!Yennefer wybuchnê³a œmiechem.Ten œmiech, pomyœla³a Ciri, patrz¹c na lec¹ce na wschód chmary czarnych ptaków.Ten œmiech, wspólny i szczery, zbli¿y³ nas naprawdê, j¹ i mnie.Zrozumia³yœmy,i ona, i ja, ¿e mo¿emy siê wspólnie œmiaæ, rozmawiaj¹c o nim.O Geralcie.Naglesta³yœmy siê sobie bliskie, chocia¿ dobrze wiedzia³am, ¿e Geralt ³¹czy nas idzieli jednoczeœnie, i ¿e zawsze tak bêdzie.Zbli¿y³ nas ten wspólny œmiech.I to, co sta³o siê dwa dni póŸniej.W lesie, na wzgórzach.Pokazywa³a mi wtedy,jak odnajdywaæ.*****- Nie rozumiem, dlaczego mam szukaæ tych.Znowu zapomnia³am, jak to siênazywa.- Intersekcje - podpowiedzia³a Yennefer, wyskubuj¹c rzepy, które wczepi³y siêjej w rêkaw podczas przeprawy przez zaroœla.- Pokazujê ci, jak je wykrywaæ, bos¹ to miejsca, z których mo¿na czerpaæ moc.- Przecie¿ ja ju¿ umiem czerpaæ moc! A sama uczy³aœ mnie, ¿e moc jest wszêdzie.Po co wiêc ³azimy po krzakach? W œwi¹tyni jest przecie¿ pe³no energii!- Owszem, jest jej tam niema³o.Dlatego w³aœnie wybudowano j¹ tam, a nie gdzieindziej.I dlatego te¿ na terenie œwi¹tyni wydaje ci siê, ¿e czerpanie jesttakie ³atwe.- Nogi mnie ju¿ bol¹! Usi¹dŸmy na chwilê, dobrze?- Dobrze, brzydulko.- Pani Yennefer?- S³ucham.- Dlaczego zawsze czerpiemy moc z ¿y³ wodnych? Przecie¿ energia magiczna jestwszêdzie.Jest w ziemi, prawda? W powietrzu, w ogniu?- Prawda.- A ziemia.O, wszêdzie tu dooko³a pe³no ziemi.Pod nogami.I wszêdzie jestpowietrze! A jeœli zechcemy ognia, to przecie¿ wystarczy rozpaliæ ognisko i.- Jesteœ jeszcze za s³aba, by wyci¹gn¹æ energiê z ziemi.Za ma³o jeszcze wiesz,by uda³o ci siê wydobyæ coœ z powietrza.A ogniem absolutnie zabraniam ci siêbawiæ! Mówi³am ju¿, pod ¿adnym pozorem nie wolno ci dotykaæ energii ognia!- Nie krzycz.Pamiêtam.Siedzia³y w milczeniu na suchym zwalonym pniu, s³uchaj¹c wiatru szumi¹cego wkoronach drzew, s³uchaj¹c dziêcio³a, który zajadle tuktuka³ gdzieœ w pobli¿u.Ciri by³a g³odna, a œlina gêstnia³a jej z pragnienia, lecz wiedzia³a, ¿e skarginie dadz¹ nic.Dawniej, przed miesi¹cem, Yennefer reagowa³a na takie ¿alesuchym wyk³adem o sztuce panowania nad prymitywnymi instynktami, póŸniej ju¿tylko zbywa³a je lekcewa¿¹cym milczeniem.Protesty mia³y równie ma³o sensu idawa³y równie ma³o skutku, jak d¹sy o nazywanie "brzydulk¹".Czarodziejka wyskuba³a z rêkawa ostatni rzep.Zaraz o coœ zapyta, pomyœla³aCiri, s³yszê, jak myœli.Znowu zapyta o coœ, czego nie pamiêtam.Albo o coœ,czego nie chcê pamiêtaæ.Nie, to nie ma sensu.Nie odpowiem.Tamto toprzesz³oœæ, do przesz³oœci nie ma powrotu.Sama kiedyœ tak powiedzia³a.- Opowiedz mi o twoich rodzicach, Ciri.- Nie pamiêtam ich, pani Yennefer.- Przypomnij sobie.Proszê ciê o to.- Taty naprawdê nie pamiêtam.- powiedzia³a cicho, ulegaj¹c rozkazowi.-Tylko.Prawie wcale.Mamê.Mamê tak.Mia³a d³ugie w³osy, o, takie.Izawsze by³a smutna.Pamiêtam.Nie, niczego nie pamiêtam.- Przypomnij sobie, proszê.- Nie pamiêtam!- Spójrz na moj¹ gwiazdê.Wrzeszcza³y mewy pikuj¹ce w dó³, miêdzy ³odzie rybaków, gdzie ³apa³y odpadki iwyrzucany ze skrzyñ rybi drobiazg.Wiatr lekko ³opota³ opuszczonymi ¿aglamidrakkarów, nad przystani¹ snu³ siê d³awiony m¿awk¹ dym.Do portu wp³ywa³ytriremy z Cintry, lœni³y z³ote lwy na b³êkitnych proporcach.Wuj Crach, którysta³ obok i trzyma³ na jej ramieniu d³oñ wielk¹ jak niedŸwiedzia ³apa, uklêkn¹³nagle na jedno kolano.Ustawieni w szeregi wojownicy rytmicznie uderzalimieczami o tarcze.Po pomoœcie sz³a ku nim królowa Calanthe.Jej babka.Ta, któr¹ na WyspachSkellige nazywano oficjalnie Ard Rhena, Najwy¿sza Królowa.Ale wuj Crach anCraite, Jarl Skellige, wci¹¿ klêcz¹c z opuszczon¹ g³ow¹, powita³ Lwicê z Cintrytytu³em mniej oficjalnym, ale uznawanym przez wyspiarzy za pe³niejszy czci.- B¹dŸ pozdrowiona, Modron.- Ksiê¿niczko - powiedzia³a Calanthe g³osem zimnym i w³adczym, w ogóle niepatrz¹c na jarla.- ChodŸ do mnie.ChodŸ tu do mnie, Ciri.D³oñ babki by³a silna i twarda jak d³oñ mê¿czyzny, pierœcienie na niej lodowatozimne.- Gdzie Eist?- Król.- zaj¹kn¹³ siê Crach.- Jest na morzu, Modron.Szuka szcz¹tków.Icia³.Od wczoraj.- Dlaczego im na to zezwoli³? - krzyknê³a królowa.- Jak móg³ do tego dopuœciæ?Jak ty mog³eœ do tego dopuœciæ, Crach? Jesteœ jarlem Skellige! ¯aden drakkarnie ma prawa wyjœæ w morze bez twojego zezwolenia! Dlaczego zezwoli³eœ, Crach?Wuj jeszcze ni¿ej opuœci³ rud¹ g³owê.- Konie! - powiedzia³a Calanthe.- Jedziemy do fortu.A jutro o œwicieodp³ywam.Zabieram ksiê¿niczkê do Cintry.Nigdy nie pozwolê jej tu wróciæ.Aty.Ty masz wobec mnie cholerny d³ug, Crach.Kiedyœ za¿¹dam, byœ go sp³aci³.- Wiem, Modron.- Jeœli ja nie zdo³am siê upomnieæ, zrobi to ona - Calanthe spojrza³a na Ciri.- Jej sp³acisz twój d³ug, jarlu.Wiesz, w jaki sposób.Crach an Craite wsta³, wyprostowa³ siê, rysy jego ogorza³ej twarzy stwardnia³y.Szybkim ruchem wyci¹gn¹³ z pochwy pozbawiony ozdób, prosty stalowy miecz,obna¿y³ lewe przedramiê, poznaczone zgrubia³ymi bia³ymi szramami.- Bez teatralnych gestów - parsknê³a królowa.- Oszczêdzaj krew.Powiedzia³am:kiedyœ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl