[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A terazmelduj.Liza opowiedzia³a Arturowi o Klossie, który uratowa³ jej ¿ycie.Dok³adnie, jakzwykle w takich wypadkach, zreferowa³a przebieg rozmowy.Nie by³o tego wiele,ale jednak parê informacji, parê nazwisk.Artur s³ucha³ z na­piêt¹ uwag¹.- Na kiedy umówi³aœ siê z nim? - zapyta³.- Dziœ wieczorem bêdzie u mnie - powiedzia³a Liza.- Po dziewi¹tej.W tej chwili pojawi³a siê w drzwiach Helena.Podesz³a do ich stolika.- Prosz¹ pani¹ do telefonu - zwróci³a siê do Lizy.W szatni by³o pusto.Lizapodbieg³a do telefonu i siêgnê­³a odruchowo po s³uchawkê.S³uchawka le¿a³a nawide³kach.- Chcia³am z tob¹ pomówiæ.- Helena sta³a obok niej.W³aœciwie siê nie zna³y.Liza nie wiedzia³a, ¿e Helena jest tak¿e w ich grupie, wyklucza³a toorganizacja siatki.Nie wiedzia³a równie¿, ¿e Horst, cz³owiek, który chcia³ j¹zabiæ, by³ mê¿em szatniarki.- O co chodzi? - zapyta³a Liza.Helena mówi³a po polsku, zwraca³a siê do niejper „ty".Liza nie ukrywa³a zaskoczenia.- Ty masz kontakt z central¹ — szepta³a gor¹czkowo Helena.- Daj mi tenkontakt.- Nie rozumiem, co pani mówi — powiedzia³a sucho po niemiecku.- Musisz mi uwierzyæ, inaczej wszyscy zginiemy.Przechodzi³am obok waszegostolika, s³ysza³am, jak on powiedzia³, ¿e Horst, mój m¹¿ Horst, by³ zdrajc¹, ¿echcia³ wykonaæ wyrok bez rozkazu.To nieprawda!Liza ruszy³a ku drzwiom.Helena zast¹pi³a jej drogê.- Przysiêgam na wszystko, co mi drogie - mówi³a - ¿e zadanie nie zosta³oodwo³ane.Przysiêgam, ¿e Horst by³ niewinny.Powiem ci coœ jeszcze.Liza odsunê³a j¹ brutalnie.- Pani chyba oszala³a - powiedzia³a sucho.- Nic nie rozumiem.Wróci³a do stolika.Po raz pierwszy od wielu miesiêcy ogarn¹³ j¹ strach.Przypomnia³a sobie twarz Pollera, za­pali³a papierosa i wci¹ga³a dym, czuj¹c nasobie spojrze­nie Artura.- Co siê sta³o? - zapyta³.Powiedzia³a mu.Musia³a mu powiedzieæ.Gdyby przesta³a mu ufaæ, znalaz³aby siêw piekle, ogarn¹³by j¹ koszmar, z którego nie by³oby ju¿ wyjœcia.S³ucha³ znieruchom¹ twarz¹.Nic, co by zdradza³o niepokój lub zaskoczenie.- Co jej powiedzia³aœ? - zapyta³.-Nic.- Masz kontakt z central¹? -Tego pytania siê nie spo­dziewa³a.On przecie¿wiedzia³.Musia³ wiedzieæ.- Nie mam kontaktu.Artur rozk³ada³ kostki domina.- Tego siê ba³em - powiedzia³ wreszcie.- Horst nie dzia³a³ sam.Ona usi³ujeteraz skoñczyæ jego robotê.-Patrzy³ na Lizê, w jego wzroku by³o coœ, czegodziew­czyna nie zna³a.- Ty to musisz zrobiæ - rzek³.- Nie ma nikogo innego,kto by to móg³ dzisiaj zrobiæ.Wykonasz wyrok.A w nocy uciekamy z Wroc³awia.Nikt z nas nie mo¿e tu zostaæ.Przyjdê do ciebie.Teraz pos³uchaj uwa¿nie,jej adres.9Musi wiêc wykonaæ wyrok.Trzyma³a rêkê w kie-W szeni p³aszcza, pa³ce g³aska³ych³odny metal, to uspokaja³o.Z jakiej odleg³oœci trzeba strzelaæ?Sakramen­talne: „Z polecenia Artura", a potem od razu, od progu, aby tamta niemia³a czasu pomyœleæ.Dwa strza³y.Artur powiedzia³: „Najlepiej strzelaædwukrotnie, pistolet ma t³umik, mo¿esz byæ zupe³nie spokojna".Ludzie musz¹ zabijaæ, na tym polega wojna.Ale ona jeszcze nie zabija³a izupe³nie nie wie, jak bêdzie ¿y³a potem.Czy istnieje zreszt¹ jakieœ „potem"? Ajeœli He­lena jest niewinna? Do niej mia³ strzelaæ Horst, teraz ona bêdziestrzela³a do Heleny.„Z polecenia Artura."Co wie o tym cz³owieku? Przecie¿Artur Pierwszy musia³ mu ufaæ, jeœli uczyni³ go swoim zastêpc¹.¯o³nierzpowi­nien ufaæ dowódcy.Ona jest ¿o³nierzem i nie ma innego wyjœcia.Pomyœla³ao swojej matce.Matka uczy³a j¹ mówiæ po polsku, czyta³y razem polskie ksi¹¿ki.„Naucz siê ich nienawidzieæ" - mówi³a potem matka.Nienawidzieæ - to znaczy zabijaæ.Przed dworcem wsiad³a do tramwaju.Helena powin­na byæ ju¿ w domu.Liza d³ugoobserwowa³a „Dorotê" i widzia³a, jak szatniarka opuszcza³a kawiarniê.A mo¿ezd¹¿y³a zawiadomiæ gestapo, a mo¿e jej dom jest obsta­wiony? Wyskoczy³a natrzecim przystanku, bez trudu znalaz³a star¹ kamienicê i powoli wchodzi³aschodami na czwarte piêtro.Po drodze nie spotka³a nikogo.Gdy przy­ciska³adzwonek u drzwi, znowu wróci³y wszystkie w¹tpliwoœci.A jeœli ta kobieta jestniewinna?Sta³a na progu.Oczy mia³a spuchniête, widocznie p³a­ka³a.By³a zaskoczona, agdy spojrza³a na Lizê, cofnê³a siê parê kroków.Zrozumia³a, zanim Liza zd¹¿y³a,siêgn¹æ do kieszeni, zanim odsunê³a bezpiecznik.- Z polecenia Artura - Liza czu³a, ¿e serce podje¿d¿a jej do gard³a.Podnios³apistolet, ale nie mog³a poci¹gn¹æ za spust.Opuœci³a broñ.- Strzelaj! - powiedzia³a Helena.- Strzelaj! - powtórzy­³a.- Czemu niestrzelasz? Mog³abym ciê uprzedziæ - pod­nios³a d³oñ do ust i pokaza³a jej nad³oni ma³¹ kapsu³kê.- Ca³y dzieñ trzymam to w ustach.Ale ci nie u³atwiêroboty.Liza pomyœla³a, ¿e ta kobieta mog³aby jej wydrzeæ broñ.Œcisnê³a mocniejWaltera.Artur Drugi mówi³: „Strzelaj natychmiast, na nic me czekaj, strzelaj.Zabijaj¹ ci, którzy nie myœl¹".Ale ona nie mog³a nie myœleæ.¯eby ta kobietasiê przyzna³a, ¿eby potwierdzi³a swoj¹ zdra­dê.Ludzie przed œmierci¹ mówi¹prawdê; przynajmniej czasami mówi¹ prawdê.- Dlaczego zdradzi³aœ?- Jednak masz w¹tpliwoœci? — Helena nie rusza³a siê z miejsca.- Wiêcpos³uchaj.To nieprawda, co powie­dzia³ ci Artur.Horst nie poszed³ do ciebie zw³asnej woli.Otrzyma³ rozkaz, jak ty dzisiaj.- Ale rozkaz zosta³ odwo³any.-To nieprawda.Wiem, ¿e Artur otrzyma³ wiadomoœæ, bo wiadomoœci przynosi czasemtaki ma³y ch³opak z ko­œcio³a, i wiem, ¿e mia³ siê póŸniej spotkaæ z Horstem.Nie odwo³a³ rozkazu.Horst by³ uczciwy.I dlatego Ar­tur go zlikwidowa³.Liza milcza³a.Jeœli to prawda, jeœli Artur.— wszyst­ko jest skoñczone ijutro albo jeszcze dzisiaj w nocy si¹dzie na sto³eczku pod drzwiami w gabineciePollera, ocze­kuj¹c na przes³uchanie.Nie chodzi zreszt¹ o ni¹! Cho­dzi o to,¿e wszystko straci³o sens, ¿e oni wszyscy.- Strzelaj! - powiedzia³a Helena.By³o to trochê te­atralne - przecie¿ Liza ju¿nie strzeli.Przesunê³a znowu bezpiecznik, schowa³a pistolet do kieszeni.W tej chwili us³ysza³y obie warkot motorów i zgrzyt hamulców.Zna³y ten warkot.Nocami budzi³y je samo­chody zatrzymuj¹ce siê pod oknami.Helena odsunê³arolety.Zobaczy³aSS-manów i ¿andarmów.Wyskakiwali na chodnik, stawali wzd³u¿ ulicy, kilkuwesz³o do bramy.- Uciekaj na strych - powiedzia³a Helena.- Tam jest przejœcie do s¹siedniejkamienicy.-A ty?-Ja ju¿ nie bêdê ucieka³a.Zawiadom centralê.Osunê³a siê na pod³ogê.Liza pochyli³a siê nad ni¹.By³a œmiertelnie zmêczona,nie czu³a ju¿ nic, nawet ¿alu, na­wet strachu.Zamknê³a Helenie oczy i wysz³azostawia­j¹c drzwi szeroko otwarte.Niech tu przyjd¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl