[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niejeden rzeŸbiarz zachwyci³by siê ich doskona³o-œci¹.Kim¿e jest ten obroñca i towarzysz?Nataniel nie mia³ wiele czasu, ¿eby siê nad tymzastanawiaæ, bo ca³¹ jego uwagê przykuwa³a walka.Demony zrezygnowa³y z nieskutecznych ataków i z prze-raŸliwym wyciem zniknê³y w otch³aniach wiruj¹cej mg³y.- Dziêkujê wam, przyjaciele! - krzykn¹³ Nataniel dowilków.- ¯aden nie zosta³ ranny?Wilki, nie zwalniaj¹c biegu, ociera³y siê o jego nogi,wdziêczne za troskliwoœæ.Tengel Z³y nie dawa³ im jednak odpocz¹æ.Ju¿ wys³a³kolejny poœcig.Jakieœ stwory wy³oni³y siê z nicoœci, po prostu nagle siêpojawi³y i krêci³y siê niebezpiecznie blisko Nataniela.Alenie atakowa³y.By³y to stwory ¿eñskie, pogodne i doœæ³adne.- Nie musisz mi wyjaœniaæ - powiedzia³ Nataniel doswego opiekuna.- Ju¿ czujê ich wp³yw na moj¹ pod-œwiadomoœæ.To demony obojêtnoœci, prawda?- Tak, masz racjê, ale wiedz, ¿e s¹ œmiertelnie niebez-pieczne.Takie ³agodne, bardzo ³atwo po prostu za nimipójœæ.- Zgadza siê.Ju¿ raz odczu³em przemo¿n¹ chêæpoddania siê.To Tengel Z³y chcia³ mnie za³amaæ.I terazodczuwam coœ podobnego, ale im zdo³am siê oprzeæ.PrzepêdŸ je st¹d, zanim siê rozmyœlê!Wilki natychmiast ruszy³y do ataku.Szarpa³y i gryz³ywys³anniczki Tengela, one jednak zdawa³y siê nie zwracaæuwagi na takie drobnostki jak rany od k³Ã³w.Nataniel zaœprzyjmowa³ ich zachowanie z sympati¹, uœmiecha³ siêi odczuwa³ chêæ przy³¹czenia siê do nich.Czy¿ nierozkosznie by³oby zobojêtnieæ na wszystko? Pozbyæ siêwszelkich zmartwieñ? Machn¹æ rêk¹ na sprawy tegoœwiata, w którym przysz³o mu ¿yæ?Tak jak to czyni¹ narkomani?Ta myœl wyrwa³a go z oszo³omienia.- O, nie! - wysycza³.- PrzepêdŸ je st¹d! One s¹niebezpieczniejsze, ni¿ myœlisz!Potworki zd¹¿y³y tymczasem zrozumieæ nastrój Nata-niela i wbi³y zêby w jego cia³o.Gryz³y go i szarpa³yz ponurym jêkiem.Stwierdzi³, ¿e nieustannie usi³uj¹wywieraæ wp³yw na jego wolê i ¿e czyni¹ to z corazwiêksz¹ zaciek³oœci¹.Widzia³, jak ciemna rêka jegoopiekuna strz¹sa jedn¹ z atakuj¹cych napastniczek.Nataniel zaczyna³ siê baæ.Trudna do opanowania chêæpójœcia za demonami budzi³a w nim przera¿enie.Choæwiedzia³, ¿e jeœli tej chêci ulegnie, one natychmiastzawiod¹ go do Tengela Z³ego.Postaæ za nim szepnê³a mu do ucha:- Wkrótce doktor powinien wkroczyæ do akcji.Nataniel wiedzia³, ¿e tak siê stanie, i zakry³ uszyrêkami, ¿eby nie s³yszeæ przejmuj¹cych wrzasków kobiet,które wci¹¿ usi³owa³y przeci¹gn¹æ go na swoj¹ stronê.Jonathan drgn¹³ gwa³townie, wci¹¿ jeszcze pogr¹¿onyw drzemce.To nie ¿adne koœcielne dzwony, to dzwoneku drzwi!Dzwoni³ i dzwoni³.O czwartej nad ranem? To z pewnoœci¹ Vinnie i Rikarddowiedzieli siê o przygodzie swojej córki i.O Bo¿e!Ogarnê³a go ochota, by nie otwieraæ.Udaæ, ¿e go tu niema, ¿e nie s³yszy.Ale dzwonienie, przenikliwe i irytuj¹ce, nie ustawa³o.Jonathan podniós³ siê z wysi³kiem i poszed³ do drzwi.W tym momencie dzwonek umilk³.Jonathan ot-worzy³, ale na schodach nie by³o nikogo.Nikogo? ¯aden cz³owiek na ziemi nie by³by w stanieznikn¹æ tak szybko.To chyba jakaœ wada dzwonka?Odwróci³ siê i stan¹³ jak wryty.Rany boskie, doktorœpi! Musi byæ œmiertelnie zmêczony, skoro nie s³ysza³ tegonatarczywego dzwonienia.Jonathan podszed³ i potrz¹sn¹³ go za ramiê.Sorensenzerwa³ siê z niezrozumia³ym be³kotem, po czym usiad³znowu, wci¹¿ jeszcze zaspany.- Mój Bo¿e, chyba siê zdrzemn¹³em - jêkn¹³ zmart-wiony.- Ale nasi pacjenci, jak widzê, œpi¹ spokojnie.- Tak, Bogu dziêki.Ja tak¿e musia³em zasn¹æ, bozbudzi³ mnie jakiœ natrêtny dzwonek do drzwi.Ale kiedyotworzy³em, nie by³o tam nikogo.- Nikogo? To dziwne.Nagle z sypialni dosz³y do nich jakieœ szelesty.Popat-rzyli po sobie zaniepokojeni.- Tova? - zapyta³ Jonathan bezdŸwiêcznie.- Obudzi³a siê! Obudzi³a! - wo³a³ doktor i pobieg³ dosypialni.Tova przeci¹ga³a siê na pos³aniu.- Co za sen! - powtarza³a.- Ale¿ mia³am sen!Jonathan, co ty tu robisz? I doktor Sorensen?Obaj mê¿czyŸni odetchnêli z ulg¹.- Znajdowa³aœ siê w letargu, trwa³o to bardzo d³ugo- wyjaœni³ Jonathan.- I nie mogliœmy przywróciæ ciê do¿ycia.Zdumiona dziewczyna spogl¹da³a to na nich, tow sufit [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl