[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bezwładne ciało pociągnęło go za sobą.Spodnie opadły mu do kostek.Zanim jeszcze plasnęli w wodę, Rigg zdążył zgiąć sięwpół, by sięgnąć rękami pasa, a gdy z pluskiem się w niej zanurzyli, Rigg już wkładał szpilkęsprzączki do dziurki od klucza.Ciężar kajdan pociągnął ich w dół.Rigg szybko oswobodził już prawą rękę.Potemnachylił się i uwolnił kostkę.To jednak nie wystarczyło.Nie uciekał bowiem w ten sam sposób co Bochen i Umbo.Nie chciał też, żeby Talisco utonął.Wstrzymał więc oddech jeszcze na tyle długo, by uwolnićnogę i nadgarstek Talisco z oków.Kajdany opadły na dno.Teraz ich obu obciążały już tylkoubrania.Rigg przydepnął nogawkę spodni i wierzgając, uwolnił nogi.Potem, jako żedoskonale pływał i nie brakowało mu siły, pociągnął nieprzytomnego Talisco w górę.Na powierzchni nabrał powietrza, a potem starał się wypchnąć głowę Talisco nad wodę.- Pomocy! - zakrzyknął.- Talisco się topi!Łódź już zatrzymano, a teraz rzekowcy odpychali ją tyczkami z powrotem w górę rzeki.Generał Obywatel głośno rozkazał żołnierzom, by zapomnieli o oficerze i wyciągnęli chłopca.- Beze mnie utonie! - krzyknął Rigg władczym tonem.To podziałało, żołnierze irzekowcy instynktownie go posłuchali i chwycili Talisco.Dopiero wtedy chłopak, niemal bezpomocy, wgramolił się na pokład.Widział, jak przerzucają Talisco przez reling i kładą nadeskach.- Zabierzcie chłopaka do kajuty! - rozkazał generał Obywatel.- Najpierw trzeba mu przywrócić oddech! - sprzeciwił się Rigg.Jego władczy ton znowupodziałał, żołnierze się zawahali.Rigg wykorzystał to, by doskoczyć do Talisco i zacząć goratować metodą, jakiej ojciec nauczył wszystkie dzieciaki w Wodobrodzie.Rzekowcy mieli własną metodę - odwracali topielca na brzuch i walili go po plecachwiosłami i tyczkami.Najwyraźniej ofiary tego procederu czasem odzyskiwały przytomność.To, co robił Rigg - uciskając pierś Talisco, by wydusić z niej wodę, a potem obejmującwargami jego usta i wdmuchując powietrze do gardła - było dla rzekowców nowością.Niektórzy krzyczeli, żeby się odsunął, to oni go ocucą wiosłami.Krwawa rana na czole Talisco dowodziła, że Rigg zdołał zadać silny cios.Zastanawiałsię, czy tym uderzeniem nie zabił współwięźnia - ale dla jego zamysłów nie było to ważne.Niech wszyscy widzą, że próbuje ratować oficera, niech taka wieść się rozniesie; a cios wgłowę zostanie uznany za zwykły wypadek, bo nikt nie pomyśli, że taki młodzieniaszek miałw sobie dość siły, by zabić.Talisco po kilku chwilach już kasłał, prychał i oddychał samodzielnie, chwytającpowietrze krótkimi, szybkimi haustami.- Słyszałem o czymś takim - odezwał się jeden z rzekowców.- Ja pierwszy raz to widzę - przyznał inny.- Nauczysz nas, chłopcze? - zapytał trzeci.Jednak generał Obywatel odzyskał już panowanie nad sytuacją, wściekły i zaniepokojony- i choć raz się z tym nie krył.- Zaprowadźcie chłopaka do kajuty! - rozkazał, a tym razem Rigg pokornie dał sięzaciągnąć do swojej celi.Niebawem przyszedł do niego Obywatel.W kajucie byli tylko we dwóch.Generał niepodniósł głosu, gdy zapytał cicho:- Coś, na Mur, najlepszego wyprawiał?- Nie uciekałem, to na pewno - odparł Rigg.- Czemu nie? W co ty sobie pogrywasz?- Ostatnie słowa mojego ojca brzmiały: „Odszukaj siostrę”.Jeśli naprawdę jestemRiggiem Sessamekeshem, to moją siostrą jest Param Sissaminka, a ja muszę dostać się doAressa Sessamo, by ją odnaleźć.A skoro tam właśnie płyniecie, pomyślałem, że mimowszystko zostanę z wami.Obywatel chwycił Rigga za przemoczony gors i przyłożył usta do jego ucha.- A czemu sądzisz, że w ogóle pozwolimy ci się zbliżyć do rodziny królewskiej?- No, z pewnością nie pozwolicie, jeśli zginę - zauważył Rigg.- Ale po tej nieudanejpróbie trudniej będzie przekonać ludzi, że to był wypadek.- Jakiej znowu próbie? Widziałem, co się wydarzyło.Ty to zrobiłeś od początku dokońca.- Pytanie, czy ktoś jeszcze widział to samo - stwierdził Rigg.- Talisco powiedział mi, żezamierza mnie zabić i sam zginąć, by przekonać ludzi, że to wypadek.Ja tylkoprzyspieszyłem ten proces i obróciłem go na swoją korzyść.Obywatel wydawał się szczerze zdumiony.- Powiedział ci?- Powiedział, że to jego obowiązek.Przypuszczał, że pan kazał nas skuć razem, by mógłodkupić winę.Bo zawinił, gdyż pozwolił Bochnowi i Umbowi uciec, a chciał sięzrehabilitować, mordując mnie i jednocześnie zabijając siebie.- Nie dałem mu takiego rozkazu.- Oczywiście, że nie.Rozkazał pan skuć nas łańcuchami, a on już zajął się resztą.- Chodziło mi o to, że nie tego chciałem.Naprawdę jesteś aż tak głupi?- Czyli jak bardzo? - zapytał Rigg.- Myślę, że nieźle sobie poradziłem.Ogłuszyłemmężczyznę dwa razy ode mnie cięższego i silniejszego, uwolniłem się z kajdan i uratowałemgo przed utonięciem.- Niezły teatrzyk.Przyklasnąłbym ci, ale ludzie podsłuchujący by pomyśleli, że cię biję.- Może jest pan apologetą monarchii - męskiej monarchii - a może po prostu chciał mniepan sprawdzić.Tego nie wiem.Ale wierzę, że Talisco zamierzał mnie zabić, nieważne, czyzgodnie z pana zamysłem, czy nie.A ja nie zamierzam umrzeć, póki nie spotkam siostry.- Siostry? A nie matki?- Mój ojciec mówił o siostrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]