[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy mojej pomocywyprawi¹ siê w podró¿ poza cia³em.- Oczywiœcie! - Twarz Nataniela siê rozjaœni³a.- Takjak ty i ja, Tovo, byliœmy w Japonii.- W³aœnie - odpar³ Marco.- Tak bêdzie o wieleszybciej.Ianie, czy wiesz, gdzie ci m³odzi ludzie siêspotykaj¹?Irlandczyk zastanawia³ siê chwilê.- Owszem, znam troje z nich.Mieli swoje "tajemne"miejsce, o którym wszyscy wiedzieli.Le¿a³o nie w dzielni-cy, gdzie mieszka³em, raczej bli¿ej miejsca pracy.Wiemo tym, poniewa¿ eksperymentowali z jakimœ materia³emwybuchowym i kilka pojemników ze œmieciami wylecia³ow powietrze.Gazety o tym pisa³y, wspominaj¹c przy okazjiich zainteresowanie dawnymi celtyckimi mitami, którepoznali za poœrednictwem komiksów Lords of Time.- Czy ch³opców by³o tylko trzech?- Nie, w gazecie mowa by³a o czterech ch³opcachi jednej dziewczynie.- Doskonale, Ianie.Marco wyjaœni³ Natanielowi, co powinni zrobiæ, kiedyju¿ odnajd¹ m³odych ludzi.- Musicie odszukaæ wszystkich - podkreœli³.- Tobardzo, bardzo wa¿ne.Usi¹dŸcie teraz wygodnie, takwygodnie, jak to tylko mo¿liwe w tej lodowej grocie.Teraz ty, Ianie, weŸ Nataniela za rêkê.- Niech wstydzi siê ten, co Ÿle o nieh pomyœli - mruk-nê³a Tova.Marco uciszy³ j¹ gestem, ale Ian i Nataniel niemogli powstrzymaæ uœmiechu.- Ty, Ianie, wska¿esz, dok¹d macie siê udaæ.Potemdowodzenie przejmie Nataniel.Kiwnêli g³owami na znak, ¿e zrozumieli, choæ natwarzy Iana malowa³ siê wyraz pow¹tpiewania.Na tymetapie nie powinien ju¿ w¹tpiæ, doszed³ do wnioskuGabriel, gor¹czkowo notuj¹cy wszystko, co siê dzia³o.Marco pochyli³ siê nad Ianem i Natanielem i powiód³d³oni¹ po ich oczach.- Jesteœ teraz w domu, w Liverpoolu, Ianie - powie-dzia³ miêkkim g³osem.- Idziesz ulic¹, po której krêc¹ siêm³odzi ludzie?- Tak - sennie odpar³ Ian.- Odszukaj ich zatem!Zapad³a cisza.Tova nie mog³a zapanowaæ nad dr¿e-niem.Benedikte wci¹¿ by³a z nimi, szczêœliwa, ¿e mo¿e imtowarzyszyæ.Na zewn¹trz nic nie m¹ci³o spokoju.Gabriel wpraw-dzie ze dwa razy us³ysza³ dudnienie ciê¿kich kopytwierzchowców W³adców Czasu, ale nie chcia³ siê od-zywaæ.Nikt inny nie dawa³ do zrozumienia, ¿e cokolwiekus³ysza³.- Niepokojê siê o nich - wyzna³a zasêpiona Tova.- Nie chcê straeiæ Iana.Nataniela tak¿e nie, to jasne, aleIan tak wiele dla mnie znaczy.- Nie bój siê - uspokoi³ j¹ Mareo.- Tengel Dobry niemo¿e towarzyszyæ mu w tej podró¿y, ale Ian ma swegoosobistego opiekuna, tak samo jak wszyscy ludzie.Duchaopiekuñczego, który nie odstêpuje go od ko³yski po grób.W czasach wikingów nazywano je fylgjami, potem anio³a-mi stró¿ami albo dobrymi wró¿kami.Mo¿na zreszt¹ mieækilku opiekunów, ale Ian ma tylko jednego.- Sk¹d wiesz?- Widzia³em go - odpar³ Marco z ca³¹ naturalnoœci¹.- Nie musicie szeptaæ.Iana i Nataniela tutaj nie ma, nies³ysz¹ nas.- Czy oni s¹ w Liverpoolu? - Gabriel ze zdumieniaszeroko otworzy³ oczy.Z niedowierzaniem patrzy³ nadwóch przyjació³.Przestali trzymaæ siê za rêce, ale, jakwyjaœni³ Marco, nie by³o to ju¿ potrzebne.- Tak, s¹ w Liverpoolu - potwierdzi³ Marco.- Poczekaj - przerwa³a mu Tova.- S¹dzi³am, ¿eopiekunów maj¹ tylko Ludzie Lodu?- Nie, nie jest tak.Opiekunowie Ludzi Lodu s¹szczególnie silni i doœæ wyj¹tkowi.Ale zwyczajni ludzietak¿e maj¹ kogoœ, kto stoi u ich boku.Mo¿e nie wszyscy,ale wiêkszoœæ.- Ale sk¹d oni siê bior¹? Czy to zmarli krewni, tak jaku nas?- Owszem, to siê zdarza, ale zwykle to duchy.- Duchy to bardzo mgliste pojêcie.- Tak, masz racjê.Ale wszystko ³¹czy siê z wêdrówk¹dusz.Wiesz przecie¿, Tovo, ¿e ludzie ¿yj¹ kilkakrotnie.- Oczywiœcie! Nie mam co do tego ¿adnych w¹tpliwoœci.- No có¿, to, ¿e cz³owiek rodzi siê na nowo, mo¿naprzyrównaæ do kszta³cenia.Opiekunowie to dusze, któtesiê ju¿ w pe³ni rozwinê³y.I mo¿e siê zdarzyæ, ¿e czyimœprzewodnikiem zostanie przodek.Ludzkoœæ w ogóle niema znów tak bardzo wielu praprzodków, jak siê po-wszechnie s¹dzi.Wiecie wszak, ¿e jeszcze kilka wiekówtemu na Ziemi nie by³o tak wielu ludzi, a wiêc sporoz obecnie ¿yj¹cych ma wspólne korzenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]