[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewątpliwie przywieziono ją tu z Grecji i zrekonstruowano na obecnym miejscu.Był, niestety, taki okres w historii Anglii, gdy kolekcjonowanie łupów pochodzących z grabieży w Grecji było bardzo modne wśród wyższych sfer.Przeszła do frontowej ściany świątyni i zobaczyła tam mały taras.Rozciągał się stąd doskonały widok na jezioro aż do mostu według projektu Adama.Popatrzyła na świątynię i spostrzegła w środku posąg i dwa obejmujące się kupidyny.Nie widziała wyraźnie wszystkich szczegółów, ale pomyślała, że z pewnością jest to symbol miłości.Spojrzała na niebo.„Przy świetle księżyca łatwiej mi będzie wyobrazić sobie, jak świątynia wyglądała kiedyś w Grecji”, pomyślała i usiadła na drewnianej ławce stojącej na tarasie.Rozciągający się krajobraz w blasku rozgwieżdżonego nieba urzekał swym pięknem!Olinda zatopiła się w marzeniach.Myślała o Hortensji de Mazarin, jak u boku Karola II wjeżdża do Kelvedonu.Oboje zakochani w sobie bez pamięci.Radośni, że na wsi będą bliżej siebie, wolni od protokołu dworskiego obowiązującego w Westminsterze.Nie było tu jeszcze greckiej świątyni, ale mogli trzymając się za ręce przychodzić nad jezioro, aby oglądać swoje odbicie w jego nieruchomej tafli.Potem w zaciszu wielkiego łoża z baldachimem przestawali być królem i księżną.Już jako mężczyzna i kobieta wkraczali do własnego, pełnego miłosnych szeptów nieba.Olinda drgnęła zaskoczona żywością tego obrazu i naraz zupełnie niespodziewanie uświadomiła sobie, że nie jest na tarasie sama.Kiedy błądziła po zakamarkach swojej wyobraźni, nie usłyszała, że ktoś przeszedł mostkiem na wyspę.Jakiś mężczyzna stanął przy balustradzie i podobnie jak ona przed chwilą patrzył na rozległe jezioro.Jej serce biło jak oszalałe ze strachu i dopiero po chwili rozpoznała w nieznajomym hrabiego, a nie mężczyznę, którego się obawiała.Nie mogła pomylić ciemnych włosów, szerokich ramion ani kształtu głowy.Widziała go już przecież w komnacie księżnej.Nie poruszyła się.Jednak on raz jeszcze instynktownie wyczuł czyjąś obecność.Odwrócił się.Gwiazdy i księżyc otulały czule swym światłem jej włosy tworząc złocistą aureolę.Ujrzał parę zapatrzonych w siebie oczu.Był zaskoczony, ale po chwili uśmiechnął się.- Panna Selwyn! Zjawia się pani w najbardziej zadziwiających momentach.- Przepraszam - w głosie Olindy wyczuł zdenerwowanie - nie wiedziałam, że jest to prywatne miejsce.- Wcale nie jest - odpowiedział hrabia.- Myślałem jednak, że tylko ja tu przychodzę.- Znalazłam się przypadkiem - wyjaśniła.- Wyszłam na spacer, a potem zobaczyłam mostek i świątynię.Było tak pięknie.Olinda zamilkła, a hrabia dokończył:- I chciała się pani przyjrzeć temu z bliska.- Nigdy nie widziałam czegoś równie pięknego.Usiłowałam wyobrażać sobie, jak ta świątynia wyglądała w Grecji.- Przeraziła się, iż drżący głos mógłby zdradzić, że nie pochwala rabunku, i dodała pospiesznie: - Pójdę już.Przepraszam, że przeszkodziłam.- Ponieważ była tu pani pierwsza, prawda jest taka, że to ja przeszkodziłem pani.- Usiadł obok niej i dokończył: - Przez chwilę oboje możemy popatrzeć na świątynię i jezioro.- Ono też jest bardzo piękne.Myślałam.- Przerwała przestraszona, że z pewnością nie będzie interesować go to, co sobie pomyślała.- O czym pani myślała? - zapytał jednak.- Myślałam o księżnej de Mazarin i o Karolu II.Musieli być tu bardzo szczęśliwi.- Szczęśliwi? - zapytał.- To oczywiście zależy od tego, co pani rozumie przez szczęście.W jego głosie Olinda wyczuła szyderstwo.- Czytałam, że byli szczęśliwi, bo darzyli się prawdziwą, pełną miłością - odrzekła spokojnie.- Skąd może to pani wiedzieć?- Księżna podarowała dla pańskiego przodka zasłony, których renowację przeprowadzam, bo była szczęśliwa w Kelvedonie.- Iw tamtym łóżku!Olinda zarumieniła się.- Pragnę wierzyć, że księżna podarowała królowi to, czego szukał przez całe swoje życie.- Cóż to takiego? - spytał hrabia wyniośle.- Miłość - odpowiedziała.- Prawdziwą miłość, która zawsze go omijała, lecz której nigdy nie przestał szukać.- Czy pani naprawdę w to wierzy? - zapytał.- Karol II, hulaka i rozpustnik, który uwiódł każdą ładną kobietę we dworze.Pani jest bardzo naiwna.Hrabia się zdenerwował, jakby to, co mówił, dotyczyło jego samego.Olinda poczuła nagle pragnienie, aby opowiedzieć mu o swoich odczuciach.Postarać się pomóc mu zrozumieć, na czym polegało szczęście księżnej i Karola
[ Pobierz całość w formacie PDF ]