[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kierowa³ mn¹ lêk.Wiecie, co myœlê, pannoCharlotto? Przypuszczam, ¿e wasza matka zrozumie.- Naprawdê tak s¹dzisz, Silje?- Byæ mo¿e nie od razu.Gdyby jednak chodzi³oo moj¹ córkê, która tyle by przecierpia³a co wy, mo¿eukara³abym j¹, ale potem bym jej pomog³a.Uwa¿am, ¿epotrzebujemy wsparcia dojrza³ej kobiety.Czy waszojciec jest w domu?- Nie, jest w rozjazdach po okolicy.Wiele jeszcze dniup³ynie, zanim powróci.Doda³a jeszcze ledwie s³yszalne "Bogu niech bêd¹dziêki", tak ciche, ¿e z pewnoœci¹ nie przeznaczone dlauszu Silje.Silje czeka³a w milczeniu.Przez wysokie okna za-s³oniête aksamitnymi draperiami dobiega³y s³abe odg³osyulicy.Okrzyki kupców, r¿enie koni.- Dobrze! - powieclzia³a Charlotta.- Muszê byæ silna.Ju¿zbyt d³ugo by³am tchórzem.Pójdê, przyprowadzê matkêtutaj i ka¿ê przynieœæ posi³ek.Czy dawno jad³aœ, Silje?- Wczoraj wieczorem, kawa³ek suchego chleba.- Co? Zaraz rozka¿ê coœ przynieœæ.Lepiej zostañmytutaj, ¿eby s³u¿ba nie pods³uchiwa³a.- Zamyœlona za-trzyma³a siê na moment.- A wiêc mia³abym nie przyznaæsiê do w³asnego synka? O nie, nie tym razem.Bardzo zdenerwowana, ale zdecydowana ruszy³a dodrzwi.- Mo¿e chcia³ybyœcie zostaæ z matk¹ same?- O nie, zabrak³o by mi wówczas odwagi.Musimy te¿us³yszeæ wszystko o tych piêciu latach, które up³ynê³y.Niewiem nawet, kim i jaka jesteœ.Silje sta³a przy oknie i czeka³a.Ze zdumieniem spost-rzeg³a, ¿e dr¿¹ jej d³onie.Byæ mo¿e jednak nie by³o towcale dziwne.Z uwag¹ przygl¹da³a siê ma³emu stolikowi do szycia,stoj¹cemu przy oknie.Delikatny, na w¹skich nó¿kach,kunsztownie inkrustowany.Ka¿dy szczegó³ w komnacieby³ wyszukany i starannie dobrany.Pog³adzi³a d³oni¹poz³acan¹ skórzan¹ tapetê, zastanawiaj¹c siê, w jakisposób zosta³a wykonana; popatrzy³a na lœni¹ce, eleganc-kie tkaniny na ³o¿u z baldachimem.A ona i Tengel tak bardzo byli dumni ze swego ma³egowitra¿a! Z okna, do którego nie mieli œciany.Byæ mo¿ejednak znaczy³o ono dla nich wiêcej ni¿ ca³y ten nadmiarzbytku dla Charlotty.G³osy zbli¿a³y siê.- Czy oszala³aœ? Zostawi³aœ tê ubog¹ dziewczynê sam¹w twojej komnacie! Jak s¹dzisz, ile ukradnie?- Nie bój siê, mamo!- Có¿ to za wybryki, Charlotto? - pyta³a baronowa.- Od wielu lat nie widzia³am takiego b³ysku w twoichoczach.I zachowujesz siê tajemniczo jak m³oda g¹ska!Wesz³y do komnaty.Silje pok³oni³a siê znów, w pe³niœwiadoma, jak wygl¹da w swej prostej znoszonej sukni,której daleko by³o do modnych strojów.- Zarz¹dzi³am, by wieczerzê dla nas wszystkich trzechprzyniesiono tu, na górê - powiedzia³a podnieconaCharlotta.- Bardzo proszê, zasi¹dŸcie do sto³u.Usiad³y.Charlotta g³oœno prze³knê³a œlinê.By³a bardzoblada, jedynie dwie czerwone plamy na policzkach na-dawa³y kolor jej twarzy.- Mamo, muszê ci wyznaæ coœ wstrz¹saj¹cego.Proszê,byœ by³a wyrozumia³a i wys³ucha³a mnie do koñca.- Có¿ znowu wymyœli³aœ? O, popatrzcie, to szal, którygdzieœ znikn¹³!Baronowa zerknê³a na Silje, jak gdyby chcia³a dowie-dzieæ siê, czy to nie ona go ukrad³a i chc¹c ul¿yæ swemusumieniu odnios³a z powrotem.Z tego powodu nie wartoby³o jednak robiæ takiej wrzawy! Ludzie z ni¿szej klasykradn¹ jak kruki, wszyscy o tym wiedz¹.Widaæ by³o, ¿e Charlotta jest zdenerwowana.Dr¿a³a naca³ym ciele, ale w jej oczach lœni³ blask.Blask zapa³u,stanowczoœci i przeœwiadczenia o s³usznoœci podjêtejdecyzji.Nagle okaza³o siê, ¿e te lata, kiedy myœla³a, ¿egdyby tylko mog³a cofn¹æ czas, z radoœci¹ zatrzyma³abydziecko, nie by³y stracone.- A wiêc có¿ takiego wstrz¹saj¹cego masz mi dopowiedzenia?- Mamo.czy pamiêtasz, jak dziwnie zachowywa³amsiê przed piêcioma ³aty?- Tak, tej histerii nigdy nie zapomnê.A potem nigdyju¿ nie by³aœ radosna.Charlotta skinê³a g³ow¹.- Tak, a¿ do dzisiaj.Teraz opowiem ci, co siêwydarzy³o.Baronowa znów popatrzy³a na Silje.- Czy ma to coœ wspólnego z t¹ kobiet¹?- To ona poprosi³a mnie, bym wszystko ci terazopowiedzia³a.Uwa¿a, ¿e potrzebna nam jest pomoc i radadoœwiadczonej kobiety.- A wiêc mów!Charlotta wziê³a g³êboki oddech.- Urodzi³am dziecko, mamo.Matka wpatrywa³a siê w córkê.- Ach, nie ¿artuj sobie teraz.Do rzeczy!- To prawda.- Nie b¹dŸ g³upia.Zauwa¿y³abym to chyha.Przez ca³yczas by³aœ przecie¿ tutaj.- To jest prawda.Nikt tego nie spostrzeg³, nikt.Odzienie ukry³o mój stan.By³am bardzo chuda, sznuro-wa³am siê mocno.- Nie, Charlotto, nie mogê w to uwierzyæ.Moja córkamia³aby.Pokojówka musia³a chyba.- Pokojówka by³a g³upi¹ gêsi¹.Przez ca³y czas dawa³asiê oszukiwaæ.Ubiera³am siê sama.- Charlotto, nie mówisz chyba powa¿nie?- Ale¿ tak, mamo.- Córce b³yszcza³y teraz oczy.By³aœmiertelnie przera¿ona, ale w pe³ni zdecydowana, bypowiedzieæ ca³¹ prawdê.Dziwi³o j¹, ¿e kiedy ju¿ wreszciesiê przyzna³a, nie uwierzono jej.- Urodzi³am dziecko nastrychu, owinê³am w te szaty i zanios³am do lasu.¯a³owa-³am potem gorzko, st¹d bra³y siê kolejne napady histerii.Od tamtej pory nie prze¿y³am ani jednej szczêœliwej chwili.O ile pamiêtasz, chcia³am wst¹piæ do klasztoru.Baronowa Meiden otworzy³a szeroko usta ze zdziwie-nia.- Nie wierzê w ani jedno s³owo! - stwierdzi³a.Charlotta przynios³a Bibliê le¿¹c¹ na nocnym stolikui po³o¿y³a na niej d³oñ.- Na Boga i zbawienie mojej duszy, przysiêgam, ¿eka¿de s³owo jest prawd¹.- To prawda, jaœnie pani - powiedzia³a Silje cicho.Ca³a krew odp³ynê³a z twarzy matki.Charlotta po-spiesznie przy nios³a sole trzeŸwi¹ce i po chwili baronowejwróci³a œwiadomoœæ.Wybuchnê³a p³aczem.- To nie mo¿e byæ prawda, to nie mo¿e byæ prawda! Coza okropny skandal! Co powie na to ojciec?- Ojciec nie musi o niczym wiedzieæ.My jednakpotrzebujemy twojej pomocy, matko.Mamy k³opoty.- Czy ktoœ odkry³, ¿e.¿e zostawi³aœ dziecko w lesie?Czy ta kobieta.? Oczywiœcie, szal! I teraz chce pieniêdzy?Charlotta westchnê³a.- Nie, mamo.Ja te¿ tak myœla³am.Jest jednak inaczej.G³os baronowej dr¿a³, nie by³a w stanie niczego poj¹æ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl