[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.By³ bogatym iwp³ywowym cz³owiekiem - czy z tej ciê¿­kiej próby nie znalaz³oby siê innewyjœcie ni¿ to, na które tak pochopnie siê zdecydowa³? S¹ przecie¿ pigularze,którzy mogliby odwróciæ szaleñstwo, jakie zaw³adnê³o komórkami jego cia³a, s¹chirurdzy, którzy mogliby odci¹æ gorsz¹ce organy i na powrót zszyæ jegorozdart¹ na strzêpy osobowoœæ.Ale na jak d³ugo wystarcz¹ takie rozwi¹zania?Wiedzia³, ¿e prêdzej czy póŸniej proces zacznie siê na nowo.Nie ma ju¿ dlaniego ratunku.Powiew wiatru zdmuchn¹³ z wody pianê.Zmoczy³a mu twarz, co ostatecznieprze³ama³o pieczêæ jego niepamiêci.W koñcu przy­pomnia³ sobie wszystko:pomieszczenie z prysznicami, strugi z ob­ciêtych rur bij¹ce w pod³ogê, upa³,rozeœmiane, klaszcz¹ce kobiety.I to coœ, co ¿y³o za wodn¹ zas³on¹, istotêgorsz¹ od najobrzydliwszego koszmaru, jaki wydoby³ ze swych zakamarków jegozbola³y umys³.Pieprzy³ siê tam, w obecnoœci tego potwora, i w szale aktu,kiedy na chwilê siê zapomnia³, te suki mu to zrobi³y.Nie ma miej­sca na ¿al.Co siê sta³o, to siê nie odstanie.Przynajmniej podj¹³ kroki zmierzaj¹ce dozniszczenia ich nory.A teraz, przeprowadza­j¹c operacjê na samym sobie,zniweczy efekty ich magii, pozbawi je widoku ich dzie³a.Wiatr by³ zimny, za to krew Garveya bucha³a gor¹cem, gdy kaleczy³ swe cia³o.Tamiza przyjê³a tê ofiarê z entuzjazmem.Wiruj¹c omywa³a mê¿czyŸnie stopy.Nimskoñczy³, pokona³a go utrata krwi.Niewa¿ne - pomyœla³, gdy ugiê³y siê pod nimkolana i pada³ do wody - teraz nikt ju¿ mnie nie pozna oprócz ryb.Gdy rzekazamyka³a siê nad nim, pragn¹³ tylko, ¿eby œmieræ nie okaza³a siê kobiet¹,Na d³ugo zanim Garvey obudzi³ siê w nocy i odkry³ bunt swego cia³a, Jerrywyszed³ z Basenów i wsiad³ do samochodu z zamiarem powrotu do domu.Nie by³jednak w stanie prowadziæ.Oczy mu ³zawi³y, straci³ poczucie kierunku.Kiedyledwo unikn¹³ wypadku, zaparkowa³ samochód i poszed³ piechot¹ Jego wspomnieniao tym, co mu siê przytrafi³o, wcale nie by³y jasne, choæ od tych wydarzeñup³ynê³o zaledwie kilka godzin.Przed oczami stawa³y mu dziwne obrazy.Porusza³siê w materialnym œwiecie, ale na wpó³ œni³.Do rzeczywistoœci przywróci³ gowidok Chandamana i Fryera siedz¹­cych w jego sypialni.Nie czeka³, a¿ goprzywitaj¹, tylko odwróci³ siê i uciek³.Poch³onêli ca³y jego zapas alkoholu,wiêc reagowali doœæ powoli.Zanim podjêli poœcig, zbieg³ ju¿ ze schodów iwypad³ z budynku.Poszed³ do Carole, ale nie by³o jej w domu.Nie mia³ nic prze­ciwko czekaniu.Pó³ godziny przesiedzia³ na schodkach pod fronto­wymi drzwiami, a kiedy zjawi³siê lokator mieszkania na ostatnim piêtrze, Jerry'emu uda³o siê go przekonaæ,¿eby go wpuœci³ do œrodka.Tam te¿ usiad³ na schodach.Zapad³szy w drzemkêcofn¹³ siê tras¹, któr¹ przyszed³ - a¿ do skrzy¿owania, gdzie zostawi³samochód.Ci¹gn¹³ tamtêdy t³um ludzi.„Dok¹d idziecie?" - zapy­ta³.„Obejrzeæjachty" - odpowiedzieli.„Co to za jachty?" - znów zada³ pytanie, ale oni ju¿siê oddalali trajkocz¹c.Ruszy³ wiêc w swoj¹ stronê.Niebo by³o ciemne, aleulice i tak oœwietla³ b³êkitny blask nie rzucaj¹cy cieni.Parê kroków odbudynku Basenów Jeny us³ysza³ jakiœ plusk; skrêciwszy za róg stwierdzi³, ¿e poLeopold Road nadci¹ga ogromna fala.„Co to za morze?" - zapyta³ mewy polatuj¹cenad g³ow¹, bo s³ony zapach w powietrzu mówi³ mu, ¿e to wody oceanu, nie rzeki.„A czy to ma znaczenie?" - odpowiedzia³y mewy.„Czy¿ wszystkie morza nie s¹ostatecznie jednym morzem?" Sta³ i patrzy³ na falki pe³zn¹ce po asfalcie.Chocia¿ poru­sza³y siê powoli, wywraca³y latarnie i tak szybko podmywa³yfun­damenty budynków, ¿e te wali³y siê jeden po drugim w milczeniu.Wkrótcelodowate fale dotar³y i do jego stóp.W wodzie pomyka³y ryby jak maleñkieodpryski srebra.- Jerry? - Na schodach sta³a Carole i patrzy³a na niego.- Co ci siê, u diab³a,sta³o?- Mog³em uton¹æ - odrzek³.Powiedzia³ jej o pu³apce zastawionej przez Garveya przy Leo­pold Road i o tym,jak go pobito, a potem o zasadzce w jego domu.Carole okaza³a mu ch³odnewspó³czucie.Nic nie mówi³ o poœcigu w spirali, kobietach i tym czymœ, cowidzia³ w pomieszczeniu z prysznicami.Nie potrafi³by o tym opowiedzieæ, nawetgdyby chcia³: z ka¿d¹ godzin¹ up³ywaj¹c¹ od opuszczenia Basenów by³ coraz mniejpewny, czy w ogóle coœ widzia³.- Chcesz tu zostaæ? - odezwa³a siê, kiedy skoñczy³.- Myœla³em, ¿e ju¿ nie zapytasz.- Lepiej siê wyk¹p.Jesteœ pewien, ¿e nic ci nie z³amali?- Chyba bym ju¿ czu³, gdyby tak by³o.Mo¿e i nie mia³ nic z³amanego, ale te¿ nie wyszed³ bez szwan­ku: by³ obola³y odstóp do g³Ã³w, a jego tors przedstawia³ szachowni­cê dojrzewaj¹cych siniaków.Gdy po pó³godzinnym moczeniu siê w wodzie wyszed³ z wanny i przyjrza³ siê sobiew lustrze, stwier­dzi³, ¿e ca³e cia³o ma obrzmia³e, a skórê na piersiachwra¿liw¹ na dotyk i napiêt¹, Widok nie by³ przyjemny.- Jutro musisz iœæ na policjê - powiedzia³a póŸniej Carole, gdy le¿eli oboksiebie.- I kazaæ aresztowaæ tego drania Garveya.- Chyba tak.Pochyli³a siê nad nim.Twarz mia³ obojêtn¹ ze zmêczenia.Poca­³owa³a godelikatnie.- Chcia³abym ciê kochaæ.- Kiedy to mówi³a, nie patrzy³ na ni¹, - Dlaczego takto utrudniasz?- Ja?Powieki mu opada³y.Chcia³a wsun¹æ d³oñ pod p³aszcz k¹pielo­wy, który nadalmia³ na sobie - nigdy nie mog³a poj¹æ tej wstydliwoœci, ale niezmiennie by³ani¹ oczarowana - i popieœciæ go.Lecz pozycja, w jakiej le¿a³, sygnalizowa³a,¿e Jerry chce, aby go zosta­wiæ w spokoju.Carole uszanowa³a to ¿yczenie.- Zgaszê œwiat³o - rzek³a, ale on ju¿ spa³.Odp³yw nie obszed³ siê z Ezr¹ Garveyem ³agodnie.Fala unios³a jego cia³o iprzez chwilê ciska³a nim to tu, to tam, bawi¹c siê jak najedzony biesiadnikbawi siê jedzeniem, na które nie ma apetytu.Porwa³a trupa milê w dó³ rzeki, apotem siê nim znudzi³a.Pr¹d zniós³ go na spokojniejsz¹ wodê pod brzegiem i tam- na wysokoœci Battersea - cia³o uwiêz³o na zwisaj¹cej cumie.Fala odesz³a zod­p³ywem do morza - Garvey nie.Zwisa³ z liny, a opadaj¹ca woda ukazywa³aœwitowi jego pozbawione krwi zw³oki cal po calu.Za­nim wybi³a ósma, mia³wiêksz¹ widowniê ni¿ tylko sam ranek [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl