[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z Ziemi wyszed³eœ, na Ziemiê wrócisz.S³owa by³y ponadgranicê w jakiej zamkniêto Uk³ad, ponad Flotê, Rz¹d – ponad ¿ycie.Klapa w pod³odze zamknê³a siê.S³ysza³ jak puszka jest przepychana do œluzy,gdzieœ pod plaszklan¹ œcian¹.Œluza otworzy³a siê bezg³oœnie i puszka,wypchniêta przez zamkniête wraz z ni¹ powietrze, powoli pop³ynê³a ku planecie.Opada³a coraz szybciej, a¿ zamieni³a siê w œwietlisty punkcik, jarz¹cy siêchwilê w atmosferze, by sp³on¹æ ca³kowicie gdzieœ nad oceanem.To by³o wszystko.Iskierka nad niewzruszon¹ Ziemi¹, której teraz Kerell sta³siê czêœci¹.Pozosta³y tylko wspomnienia.Ten widok, bardziej ni¿ cokolwiekinnego, uœwiadomi³ mu z przera¿aj¹c¹ jasnoœci¹, ¿e ju¿ nigdy wiêcej go niezobaczy.Poczu³ w sobie puste miejsce, które nieprêdko siê wype³ni.Od piêciulat dzielili swój los, walczyli, razem wygrywali i razem znosili pora¿ki.Razemjakoœ dawali sobie radê, a¿ do dzisiaj.Przypomnia³ sobie zatarte w pamiêci wspomnienie Daela, jak niewiele mupozosta³o z tamtych miesiêcy.Po Kerellu pozostanie jeszcze mniej.Dael mia³racjê, dzieci zapominaj¹.Cokolwiek o sobie myœla³, niewa¿ne jak wa¿ny i zdolnysiê czu³, Kolonista mówi³ prawdê – by³ tylko dzieckiem.Zapomnia³ o Daelu,zapomni i o nim.Wspomnienia rozp³yn¹ siê wœród innych wspomnieñ; Kerell staniesiê tylko twarz¹ na projekcji, zrobion¹ w rozjaœnienie po pierwszej wygranejbitwie, gdy byli jeszcze grup¹ dzieciaków, szczêœliw¹ z wejœcia na pierwszyszczebel szkolnej hierarchii.Jak bêdzie na ni¹ patrzy³, gdy doroœnie?Wkrótce grupa straci kolejnych dwóch wojowników.Zapanowa³a cisza.Uczestnicy zaczêli siê rozchodziæ.Ilustracja: Rafa³ KulikŒmieræ Kerella nie pójdzie na marne, pomyœla³.Odwróci uwagê od ucieczki.Mo¿edoroœli pojawi¹ siê na chwilê w szkole, szukaj¹c starszaków którzy zagonili godo magazynu.Mo¿e naprawi¹ chocia¿ kilka perceptorów.Znów niczego nie znajd¹,lecz niechc¹cy zakoñcz¹ tê niedorzeczn¹ wojnê.Tylko tak mog³a siê skoñczyæ,skoro w³adcy gry nie zamierzali nawet kiwn¹æ palcem, by to zrobiæ.Pomyœla³ to i natychmiast zawstydzi³.To by³o pod³e, najpodlejsze, myœleæ o nimw ten sposób, oceniaæ na ile to mu siê przyda, jak mu pomo¿e.Znienawidzi³ têczêœæ siebie, która mu to podpowiedzia³a, ale tak nauczy³ siê myœleæ.Nie wierzy³ ju¿ w regu³y, zasady, w szko³ê.Wierzy³ jeszcze w si³ê, bo tegonauczy³y go piêœci starszaków i jego w³asne zwyciêstwa.Rz¹d by³ silny, Flotaby³a silna, starszaki by³y silne….Mogli od tego uciec, przynajmniej na razie,mo¿e i na zawsze, lecz ich ucieczka nie sprawi, ¿e to zniknie.Dzieci wci¹¿bêd¹ gin¹æ, przez takich jak Anhelo i w³adcy gry.Wymkn¹³ siê z pogrzebu.By³ w takim stanie, ¿e nie dba³ czy Anhelo gdzieœ siêczai, czy go dopadnie czy nie.Och³on¹³ trochê dopiero na widok kilkuobserwuj¹cych go ¯Ã³³toskórych.Musia³ siê opanowaæ.Mia³ zadanie do wykonania.Zaszy³ siê pod reaktorem.Spakowa³ ubranie, które na³o¿y³ na pogrzeb, ukry³ jei przebra³ siê w swój zwyk³y strój.Potem wyszed³.• • •Stocznia zdawa³a siê opuszczona.Nie, nie by³a pusta.Niektóre maszyny wci¹¿pracowa³y, wci¹¿ krz¹ta³y siê po niej transportery, lecz by³o ich mniej ni¿tydzieñ temu.Czêœæ maszyn znik³a, pozostawiaj¹c po sobie woln¹ przestrzeñ,podkreœlaj¹c¹ ogrom sali – a wraz z nim wrêcz groteskowo niewielk¹ liczbêludzi, z rzadka pojawiaj¹cych siê i znikaj¹cych, zajêtych swoimi sprawami.Wielka machina produkcyjna zamiera³a, niczym natura bior¹ca zim¹ oddech przedszaleñstwami wiosny.Ten leniwy sen nie by³ liczony w miesi¹cach, ledwie wtygodniach, tym bardziej pog³êbia³o to jego nienaturalnoœæ i nietrwa³oœæ.Wilan odszuka³ w³aœciw¹ kratkê wentylacyjn¹.Nie by³o to trudne.Tylko w jednymmiejscu przewody przechodzi³y blisko szybu.Postara³ siê, by dziœ to miejsceos³ania³y sterty pustych skrzyñ.Teraz pozosta³o mu ju¿ tylko zdobyænarzêdzia.Nieprêdko nadarzy³a siê okazja.W koñcu, z pomoc¹ Zefreda, hala opustosza³a.Wilan ruszy³ w stronê magazynu.Generalny przegl¹d systemów mia³ potrwaæ parêgodzin.Kolonista ju¿ dopilnuje by nikt nie poczu³ ochoty na ma³¹ przerwê.Ktojak kto, lecz on potrafi³ tak kierowaæ ludŸmi by robili co zechcia³, nawet otym nie wiedz¹c.Drzwi by³y otwarte.Samo w sobie nie by³o to niepokoj¹ce, lecz widok dwóchma³ych aparacików przyczepionych po obu stronach korytarza zatrzyma³ go wmiejscu.Jeden z nich by³ zapewne wykrywaczem ruchu.Miêœnie jego twarzystê¿a³y, rêka sama powêdrowa³a do tkwi¹cego w in¿ynierskim pasiedepolaryzatora.Nie tylko jemu przegl¹d systemów by³ na rêkê.Magazynowyz³odziej tak¿e poczu³ okazjê.Wilan wreszcie móg³ przekonaæ siê kim by³ –w³aœnie teraz, gdy najmniej go to interesowa³o.Sta³ chwilê, wa¿¹c w myœli wszystkie za i przeciw.Tych „za” by³o o wielewiêcej.Najwa¿niejsze by³y dwa – i tak musia³ tam wejœæ, zaœ samo pochwyceniez³odzieja odci¹gnie uwagê ochrony stoczni od jego osoby.Wsun¹³ woln¹ rêkê dokieszeni, œciskaj¹c znajduj¹cy siê w niej szeœcianik, tak jak pokaza³ mu toZefred.Wykrywacz zauwa¿y ruch, lecz sygna³ ostrzegawczy nigdy nie dotrze doodbiorcy.Cicho, ostro¿nie min¹³ drzwi, krok za krokiem posuwaj¹c siê ku pomieszczeniu,wiecznie zastawionemu skrzyniami i ³adowarkami na narzêdzia.Sun¹c przyœcianie, dotar³ do wylotu.Zza rogu dosz³y jego uszu ciche odg³osy si³owaniasiê z jak¹œ skrzyni¹.Wyjrza³.Mê¿czyzna w dziwnym stroju próbowa³ przenieœæ skrzyniê, by dostaæ siê do innej,le¿¹cej pod spodem.Musia³ to robiæ rêcznie, gdy¿ od czasu pierwszych kradzie¿ywszystkie podnoœniki, jak i wiele innych elementów wyposa¿enia magazynu,wyposa¿ono w detektory, zapamiêtuj¹ce kto i kiedy u¿ywa³ danego urz¹dzenia.Widzia³ go od ty³u, w dodatku pochylonego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl