[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Samochódwaln¹³ jednym ko³em w pniak, obróci³ siê i dachowa³.Impet rozrzuci³ pasa¿erówjak szmaciane lalki.Raul jakoœ utrzyma³ siê na siedzeniu; widok za przedni¹szyb¹ wirowa³ i wirowa³.Boczne okno zosta³o wybite, ale cokolwiek roztrzaska³oszk³o, nie dosiêg³o kierowcy.Kozio³kowanie pikapa doprowadza³o Raula doob³êdu, ale w koñcu nast¹pi³o silne uderzenie i wszystko usta³o.Wrak opar³ siêna pniaku, lawina d³u¿yc przesta³a spadaæ.- £adny strza³, Tex - us³ysza³ Juan przez radio.Obejrza³ siê i zobaczy³, ¿e nadje¿d¿a pikap z jego dru¿yn¹.Gdyby wspó³czu³ludziom, których w³aœnie pozabija³ i porani³, to72wystarczy³oby mu wspomnienie spalonej wioski, ¿eby dojœæ do wniosku, ¿ewyœwiadczy³ œwiatu przys³ugê.Mike Trono prowadzi³, obok niego siedzia³ Mark Murphy.Jerry sta³ na skrzyni³adunkowej.Gdy prawie zrównali siê z Juanem, chwyci³ go i wci¹gn¹³ na pakê.Cabrillo postuka³ w dach kabiny i Mike doda³ gazu.W dwie minuty pokonali agrafkowy zakrêt i wrócili do miejsca, gdzie ¿o³nierze zDziewi¹tej Brygady wypadli z drogi.Ranni jêczeli z bólu.Martwi le¿eli w taknienaturalnych pozach, ¿e trudno by³o uwierzyæ, ¿e w ogóle maj¹ szkielety.Nikt z argentyñskich si³ specjalnych nie zakwestionowa³ obecnoœci nieznanychmê¿czyzn w mundurach Dziewi¹tej Brygady.Wszyscy po prostu odetchnêli z ulg¹,¿e pomoc przyby³a tak szybko.Juan przykucn¹³ obok jednego z ¿o³nierzy ipo³o¿y³ mu rêkê na zdrowym ramieniu.Drugie by³o wyrwane ze stawu.- Który pikap wióz³ kawa³ek satelity? - zapyta³ po hiszpañsku.- Nasz - wycedzi³ mê¿czyzna; wargi zagryza³ a¿ do bia³oœci.- Czyli pierwszy?- Nie.Drugi.- Numero dos! - zawo³a³ Juan do swoich i uniós³ dwa palce na wypadek, gdybyMike Irono zna³ hiszpañski tak kiepsko, jak twierdzi³.Po dziesiêciu minutach znaleŸli plutonowe ogniwo zasilaj¹ce, srebrzystyprostok¹t o d³ugoœci czterdziestu piêciu centymetrów i gruboœci du¿egos³ownika.Obudowê wykonano z jakiegoœ tajemniczego stopu.Murphy móg³ siêorientowaæ z jakiego, ale Juana to nie interesowa³o.Wa¿ne, ¿e w tej chwiliogniwo by³o w rêkach korporacji, a nie Argentyñczyków.Cabrillo podziwia³jednak wytrzyma³oœæ zasobnika, który po tylu kolizjach mia³ tylko ma³ewgniecenie z boku.Murphy zbada³ detektorem ka¿dy centymetr kwadratowy modu³u.- Wszystko gra, Juan - oznajmi³.- Radiacja nie przekracza normalnego poziomu.73- Co za ulga - sapn¹³ Pulaski.- Pewnego dnia mogê zechcieæ mieæ wiêcej dzieci.Wola³bym, ¿eby ma³e ga³gany nie urodzi³y siê z mackami albo p³etwami.-Odwróci³ siê do Cabrilla.- Co dalej?Juan podrapa³ siê w nieogolony podbródek.Patrzy³ w dó³ na obóz, gdzie wybuch³ozamieszanie.Wszyscy widzieli wypadek.Rezerwowi z Dziewi¹tej Brygadywdrapywali siê na górê, ¿eby pomóc rannym.Drwale biegli do samochodów, abyprzy³¹czyæ siê do akcji ratowniczej.Na przystojnej twarzy Cabrilla pojawi³ siê chytry uœmiech.Trzy najwiêkszeatuty w walce - zarówno w ma³ej potyczce, jak i starciu ca³ych armii na polubitwy - to: przewaga liczebna, element zaskoczenia i zamêt.Juan nie mia³pierwszego, drugi ju¿ wykorzysta³, a chaos w³aœnie panowa³ w szeregachprzeciwnika.Jerry ju¿ wepchn¹³ ogniwo zasilaj¹ce do nosid³a i sta³ z uprz꿹przypasan¹ do pleców.Tak jak inni mia³ pytaj¹c¹ minê.- Mike, ile godzin wylata³eœ z Gomezem? - spyta³ Juan.George „Gomez” Adams by³ pilotem helikoptera MD-520N trzymanego w hangarzeponi¿ej ³adowni rufowej „Oregona”.- Zaraz, zaraz - zaprotestowa³ Mike Trono.- Dzia³amy razem dopiero parêmiesiêcy.Lecia³em sam tylko dwa razy.I nie posz³o mi zbyt dobrze.Najpierwskrzywi³em wspornik p³ozy ³adowniczej, potem o ma³o nie zawadzi³em o relingstatku.Juan spojrza³ na Jerry'ego.- Naprawdê masz ochotê taszczyæ to ca³¹ drogê z powrotem do ³odzi?- Jasne, ¿e nie.- I co pan na to, panie Trono?Juan wiedzia³, ¿e gdyby Mike nie czu³ siê na si³ach zabraæ ich st¹d jednym zargentyñskich helikopterów, przyzna³by siê do tego.Cabrillo wybiera³ cz³onkówkorporacji nie tylko ze wzglêdu na to, co potrafi¹, lecz równie¿ dlatego, ¿ewiedzieli, czego nie potrafi¹.Trono skin¹³ g³ow¹.- Do trzech razy sztuka.7Oszukaæ rannych argentyñskich ¿o³nierzy by³o ³atwo.Wdzieli to, co chcielizobaczyæ.Ale min¹æ rezerwowy oddzia³ i dotrzeæ do helikoptera to ju¿ zupe³nieinna sprawa.Juan zastanawia³ siê przez chwilê i znalaz³ natchnienie w jêkach poturbowanych.- Okej - powiedzia³.- Wracamy do pikapa, ale poruszajcie siê jak ranni.Murphy, oprzyj siê na Jerrym.Mike, udawaj, ¿e ci pomagam.Wspiêli siê na zbocze jak ofiary wypadku - sztywno, lecz zaskakuj¹co szybko.Cabrillo kaza³ trzem mê¿czyznom wleŸæ na pakê starego pikapa, a sam wsiad³ zakierownicê.Zanim wrzuci³ bieg, wyci¹gn¹³ z kieszeni scyzoryk.Nó¿ by³ ostryjak skalpel, wiêc kiedy przeci¹³ sobie nim czo³o na linii w³osów, nie poczu³bólu.Krew zaczê³a kapaæ mu do oczu i œciekaæ po brudnej twarzy.Odwróci³ siê do tylnej szyby, ¿eby pokazaæ swoim ludziom, co zrobi³.Zrozumielinatychmiast i zanim rozpêdzi³ samochód, wszyscy trzej wygl¹dali tak, jakbyw³aœnie wyszli z rzeŸni.Spotkali bez³adny konwój jad¹cy pod górê - g³Ã³wniepikapy, ale te¿ terenówki i wóz stra¿acki z lat piêædziesi¹tych XX wieku.Juanzwolni³ przy pierwszym samochodzie.Kierowc¹ by³ cywil, obok niego siedzia³umundurowany mê¿czyzna - w innych okolicznoœciach uchodzi³by za przystojnego,ale teraz mocno zmarszczy³ twarz na widok zakrwawionego faceta.- Co siê sta³o? - zawo³a³ przez szerokoœæ kabiny do Juana.- Ciê¿arówka z d³u¿ycami siê przewróci³a! - odkrzykn¹³ Cabrillo.Star³ krew zoczu, celowo rozmazuj¹c j¹ po ca³ej twarzy, ¿eby lepiej zamaskowaæ swoje rysy.- Ci z ty³u s¹ najciê¿ej ranni.Jak na rozkaz, Jerry, Mike i Mark jêknêli ¿a³oœnie.- Inni odnieœli tylko niewielkie obra¿enia - ci¹gn¹³ Juan.- Tych trzebanatychmiast dostarczyæ do szpitala.- A co z porucznikiem Jimenezem i czêœci¹ satelity? - zapyta³ major Espinoza.75- Jest z ni¹ na górze, tam gdzie poprzewraca³y siê samochody.- A pan bardzo ucierpia³?- Nie, mogê prowadziæ.Espinoza szybko podj¹³ decyzjê.- W porz¹dku, niech pan zawiezie tych ¿o³nierzy na dó³ do helikoptera i powiemojemu pilotowi, ¿eby was zabra³ do bazy operacyjnej.Niech nada przez radio,¿e personel medyczny ma byæ w pogotowiu.- Tak jest, panie majorze.- Juan bezb³êdnie rozpozna³ dystynkcje na ko³nierzuoficera.Zdj¹³ nogê z hamulca i wolno min¹³ konwój na w¹skiej drodze, ledwopowstrzymuj¹c uœmiech.Kilka minut póŸniej wjechali do obozu.Tutaj, gdzie p³onê³y stosy chrustu,unosi³ siê tak gêsty dym, ¿e widocznoœæ nie przekracza³a trzydziestu metrów ika¿dy oddech sprawia³ ból.Juan wiedzia³, ¿e maj¹ bardzo ma³o czasu naucieczkê.Gdy tylko argentyñski major zorientuje siê, ¿e zosta³ wyko³owany,ca³y rezerwowy oddzia³ zwali im siê na g³owy.Juan run¹³ w stronêhelikopterów.Na l¹dowisku sta³y lekkie œmig³owce wielozadaniowe Eurocopter EC 135, które wci¹gu swojej dziesiêcioletniej historii zyska³y opiniê jednych znajwytrzymalszych na œwiecie.Te egzemplarze przystosowano do transportuwojska, w drzwiach widnia³y uchwyty do mocowania karabinów maszynowych kaliber7,62 mm.Jeden z helikopterów mia³ otwart¹ pokrywê z ty³u, pilot by³ do po³owyzag³êbiony we wnêtrznoœciach maszyny.Juan przypuszcza³, ¿e facet usuwausterkê, o której wspomnia³ porucznik Jimenez w pods³uchanym meldunku.Zaparkowa³ bli¿ej drugiego œmig³owca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]