[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Barszow przecz¹co pokrêci³ g³ow¹.— Nie ma tam ani jednego s³owa na ten temat.Byæ mo¿e wam jednak uda³oby siêznaleŸæ jakiœ œlad w dawnych aktach Ochrany.— Ochrany? A, tej tajnej policji carskiej — powiedzia³ Prew³ow i po chwilidoda³: — Nie, to ma³o prawdopodobne.Ich interesowa³a jedynie rewolucja.Niezawracaliby sobie g³owy jak¹œ tajn¹ kopalni¹.— Tajn¹? Tego nie mo¿ecie byæ pewni.— Wybaczcie mi, profesorze, ale we wszystkim dopatrujê siê makiawelskichmotywów.Barszow wyj¹³ fajkê z po¿Ã³³k³ych zêbów i zacz¹³ j¹ nabijaæ.— Czytywa³em o opuszczonych kopalniach na pó³kuli zachodniej, ale pierwszy razs³yszê o czymœ takim w Zwi¹zku Radzieckim.Niemal wygl¹da tak, jak byœmyotrzymali tê osobliwoœæ w darze od Amerykanów.— Sk¹d ten pomys³? — spyta³ Prew³ow, odwracaj¹c g³owê i ponownie spogl¹daj¹c naBarszowa.— Czy oni maj¹ z tym coœ wspólnego?— Mo¿e tak, mo¿e nie.Sprzêt znaleziony w tym tunelu wyprodukowano w StanachZjednoczonych.— Trudno uznaæ to za dowód nie do obalenia — powiedzia³ Prew³ow sceptycznie.—Sprzêt ten móg³ byæ zwyczajnie od nich kupiony i u¿ywany przez kogoœ innego.Barszow siê uœmiechn¹³.— S³uszna uwaga, kapitanie, tylko ¿e w tunelu znaleziono cia³o jakiegoœmê¿czyzny i dysponujê niezbitymi dowodami, ¿e jego epitafium napisano w jêzykuamerykañskim.— Interesuj¹ce — rzek³ Prew³ow.— Przepraszam, ¿e teraz nie jestem w stanie przedstawiæ wam dok³adniejszychdanych — powiedzia³ Barszow.— Rozumiecie, moje informacje s¹ po prostu zdrugiej rêki.Rano znajdziecie na swoim biurku szczegó³owy raport w sprawietego odkrycia na Nowej Ziemi, a moi ludzie bêd¹ do waszej dyspozycji na wypadekdalszego œledztwa.— Marynarka Wojenna jest wam wdziêczna za wspó³pracê, profesorze.— Instytut w Leonogradzie zawsze gotów s³u¿yæ ojczyŸnie — odpowiedzia³ Barszow,wsta³ i sztywno siê uk³oni³.— Jeœli tymczasem to wszystko, kapitanie, to wrócêdo siebie.— Jeszcze jedno, profesorze.— Tak?— Nie wspomnieliœcie, czy wasi geologowie znaleŸli tam jakieœ minera³y.— Nic, co mog³oby mieæ jak¹kolwiek wartoœæ.— W ogóle nic?— Œlady niklu i cynku, a tak¿e niewielk¹ radioaktywnoœæ, wskazuj¹c¹ na obecnoœæuranu, toru i bizanium.— Te dwa ostatnie chyba nie s¹ mi znane.— Tor mo¿na przekszta³ciæ w paliwo nuklearne, kiedy zbombarduje siê goneutronami — wyjaœni³ Barszow.— U¿ywa siê go równie¿ do wytwarzania ró¿nychstopów magnezowych.— A bizanium?— Niewiele o nim wiadomo.Jeszcze nie znaleziono takiej jego iloœci, którapozwoli³aby przeprowadziæ konstruktywne eksperymenty.— Barszow popuka³ fajk¹ wpopielniczkê.— Dotychczas jedynie Francuzi interesowali siê tympierwiastkiem.Prew³ow podniós³ wzrok na profesora.— Francuzi?— Wydali ju¿ miliony franków na ekspedycje geologiczne, które szukaj¹ go poca³ym œwiecie.Z tego co wiem, ¿adna z nich jeszcze nie odnotowa³a sukcesu.— Wydaje siê, ¿e oni wiedz¹ coœ, czego nie wiedz¹ nasi uczeni.Barszow wzruszy³ramionami.— Nie we wszystkich dziedzinach badañ naukowych przewodzimy œwiatu, kapitanie.W przeciwnym wypadku to nie Amerykanie, lecz my jeŸdzilibyœmy po powierzchniKsiê¿yca.— Jeszcze raz wam dziêkujê, profesorze.Cieszê siê na wasz raport.18.Cztery przecznice od budynku Marynarki Wojennej, na parkowej ³awce odpoczywa³porucznik Marganin, od niechcenia czytaj¹c tomik poezji.By³o po³udnie i parkwype³nia³y t³umy urzêdników jedz¹cych drugie œniadanie na trawie miêdzy równymirzêdami drzew.Co jakiœ czas porucznik podnosi³ oczy i obrzuca³ taksuj¹cymspojrzeniem przechodz¹ce ³adne dziewczyny.O wpó³ do pierwszej jakiœ gruby mê¿czyzna w wygniecionym garniturze usiad³ nadrugim koñcu ³awki i zabra³ siê do jedzenia razowej bu³ki, popijaj¹c j¹ zup¹pomidorow¹.Odwróci³ g³owê do Marganina i uœmiechn¹³ siê szeroko.— Chcesz kawa³ek bu³ki, marynarzu? — spyta³ jowialnie i poklepa³ siê powydatnym brzuchu.— Wystarczy dla dwóch.Moja ¿ona uporczywie mnie przekarmia,¿ebym by³ gruby i nie biega³ za m³odymi dziewczynami.Marganin przecz¹co pokrêci³ g³ow¹ i wróci³ do czytania.Mê¿czyzna wzruszy³ ramionami i wydawa³o siê, ¿e ugryz³ kawa³ek bu³ki.Zacz¹³energicznie poruszaæ szczêkami, ale tylko udawa³, ¿e je — w ustach nie mia³nic.— Jest coœ dla mnie? — mrukn¹³ miêdzy poruszeniami szczêk.Marganin gapi³ siê wksi¹¿kê, któr¹ lekko uniós³, by zas³oniæ sobie usta.— Prew³ow ma romans z kobiet¹ o czarnych, krótko przyciêtych w³osach, któranosi drogie pantofle numer szeœæ na p³askim obcasie i lubi likier chartreuse.JeŸdzi samochodem ambasady amerykañskiej.Numer USA sto czterdzieœci szeœæ.— Jesteœ tego pewien?— Niczego nie wymyœlam — mrukn¹³ Marganin, nonszalancko odwracaj¹c kartkê.—Radzê natychmiast wykorzystaæ moje informacje.To mo¿e byæ ta wtyczka, którejszukamy.— Zidentyfikujemy j¹ przed zachodem s³oñca — powiedzia³ grubas i zacz¹³ siorbaæzupê.— Masz coœ jeszcze?— Potrzebujê danych na temat „Planu Sycylijskiego".— Nigdy o nim nie s³ysza³em.Marganin opuœci³ ksi¹¿kê i przetar³ oczy, zas³aniaj¹c rêk¹ usta.— To plan obrony powi¹zany z Narodow¹ Agencj¹ Badañ Morskich i Podwodnych.— Oni s¹ bardzo czuli na punkcie takich przecieków.— Powiedz im, ¿eby siê nie martwili.Bêdziemy ostro¿ni.Spotkamy siê za szeœædni.Mêska toaleta w restauracji „Borodino".Za dwadzieœcia siódma wieczorem.Marganin zamkn¹³ ksi¹¿kê i siê przeci¹gn¹³.Gruby mê¿czyzna na potwierdzenie siorbn¹³ ³yk zupy, jakby w ogóle nie zwraca³uwagi na porucznika, który wsta³ i wolnym krokiem ruszy³ w stronê budynkuMarynarki Wojennej.19.Sekretarz prezydenta uœmiechn¹³ siê kurtuazyjnie i wsta³ zza biurka.By³ m³odymwysokim mê¿czyzn¹ z wyrazem gorliwoœci na sympatycznej twarzy.— Oczywiœcie, pani Seagram.Proszê têdy.Zaprowadzi³ Danê do windy i odsun¹³ siê na bok, przepuszczaj¹c j¹ przed sob¹.Dana przybra³a obojêtn¹ minê i patrzy³a przed siebie.Gdyby sekretarz coœwiedzia³ albo podejrzewa³, wówczas w myœlach rozbiera³by j¹ do naga.Zerknê³ana niego — nieodgadnionym wzrokiem spogl¹da³ na zapalaj¹ce siê i gasn¹ceœwiate³ka z numerami piêter.Drzwi windy siê otworzy³y i sekretarz zaprowadzi³ Danê korytarzem do jednego zpokojów na trzecim piêtrze.— Stoi na kominku — powiedzia³.— ZnaleŸliœmy go w piwnicy, w nie oznakowanejskrzyni.Piêkna robota.Prezydent upar³ siê, ¿eby go tu przynieœæ, by móg³ gopodziwiaæ.Dana zmru¿y³a oczy, patrz¹c na model ¿aglowca, który sta³ w szklanej gablotcena kominku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]