[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjaœni³a wszystko.Opowiedzia³a o Judy, o chêci posiadania dziecka.Zajê³o jejto niespe³na trzy minuty; by³a zdziwiona, jak ³atwo mo¿e podsumo­waæ swojeproblemy.Odleg³y dŸwiêk, pisk i urwany krzyk.Za stodo³¹, pod wzniesionym przez siebieogrodzeniem Carlo manipulowa³ przy magnetofonie.Za pomoc¹ ró¿­nych krzykówprzera¿enia przygotowywa³ siê do wezwania z pastwiska œwiñ.Doktor Lecter nie pokaza³ po sobie, czy coœ us³ysza³.- Margot, myœlisz, ¿e Mason dotrzyma s³owa? Odpowie na twoje b³agania? Ale czyb³agania odnios³y skutek, kiedy siê do ciebie dobiera³? Zupe³nie jakbyœprzyjmowa³a od niego czekoladê i ulega³a mu ca³kowicie.Ale on bêdzie zmusza³Judy do œwiñstw, do których nie jest przyzwycza­jona.Margot zacisnê³a szczêki.- Wiesz, co by siê sta³o, gdybyœ zamiast siê skradaæ do Masona, po³asko­ta³ajego gruczo³ krokowy paralizatorem Carla? Popatrz, le¿y tam na stole.Margotzaczê³a wstawaæ.- Pos³uchaj - sykn¹³ doktor.- Mason nie pójdzie ci na rêkê.Bêdziesz musia³ago zabiæ.Wiesz o tym od dwudziestu lat, odk¹d kaza³ ci wbiæ zêby w poduszkê inie robiæ tyle ha³asu.- A wiêc zrobi³by pan to dla mnie? Nie mog³abym panu zaufaæ.- Nie, oczywiœcie, ¿e nie.Przysiêgam jednak, ¿e nigdy bym siê nie wy­par³ tegoczynu.Zabicie Masona przez ciebie bêdzie mia³o doskona³y efekt terapeutyczny.Pamiêtasz, zaleca³em ci to samo, gdy by³aœ dzieckiem.- „Poczekaj na dogodny moment", powiedzia³ pan.Znajdowa³am w tym pewn¹pociechê.- To rodzaj katharsis.Jako lekarz musia³em ci poleciæ tê terapiê.Terazdoj­rza³aœ do czynu.Jak¹ ró¿nicê sprawi mi kolejne oskar¿enie o morderstwo?Wiesz, ¿e musisz go zabiæ.A kiedy to zrobisz, pieni¹dze legalnie dostan¹ siêtobie i dziec­ku.Margot, tylko na mnie mo¿esz zrzuciæ ca³¹ winê.Jeœli zginêprzed Masonem, na kogo padnie podejrzenie? Mo¿esz to zrobiæ, kiedy zechcesz.Janapiszê list, w którym bêdê siê chwali³, jak wielk¹ przyjemnoœæ sprawi³o mizabicie Masona.- Nie, doktorze Lecter.Przykro mi.Jest ju¿ za póŸno.Wszystko przygo­towa³am.- Spojrza³a mu w twarz b³êkitnymi oczyma rzeŸnika.Zabicie Masona nie zak³Ã³cimi snu, wie pan o tym.- Owszem.Zawsze podoba³a mi siê w tobie ta cecha.Jesteœ du¿o bar­dziejinteresuj¹ca, du¿o.zdolniejsza od brata.Wsta³a, ¿eby odejœæ.- Przepraszam, doktorze, jeœli moje przeprosiny maj¹ dla pana wartoœæ.Zanimdotar³a do drzwi, us³ysza³a g³os Lectera.- Margot, kiedy Judy ma nastêpn¹ owulacjê?- Co? Chyba za dwa dni.- Masz wszystko, czego ci trzeba? Preparaty, sprzêt do szybkiego zamra­¿ania?Przytaknê³a.- Zaopatruje nas klinika.- Zrób coœ dla mnie.- Tak?- Przeklnij mnie i wyrwij mi trochê w³osów, najlepiej z czubka g³owy.Zkawa³kiem skóry.Trzymaj je w d³oni, wracaj¹c do domu.Pomyœl o w³o­¿eniu ichdo rêki Masona.Kiedy ju¿ nie bêdzie ¿y³.- Zamilk³ na chwilê.- W domupoprosisz Masona o to, czego potrzebujesz.Zobaczysz, co powie, jak zareaguje.Dostarczy³aœ mnie, wywi¹za³aœ siê ze swojej czêœci umowy.Kiedy rozeœmieje cisiê w twarz, wróæ do mnie.Bêdziesz musia³a wzi¹æ strzelbê ze œrodkiemusypiaj¹cym i strzeliæ do tego za tob¹.Albo uderzyæ go m³ot­kiem.Ma przysobie nó¿.Przetniesz mi tylko pêta na jednej rêce i dasz nó¿.Potem bêdzieszmog³a wyjechaæ.Ja zrobiê resztê.- Nie.- Margot?Po³o¿y³a rêkê na drzwiach, zdecydowana nie poddawaæ siê.- Nadal potrafisz roz³upaæ orzecha w d³oni?Siêgnê³a do kieszeni i wyjê³a dwa orzechy.Miêœnie przedramienia napiê³y siê iskorupki trzasnê³y.Doktor zachichota³.- Wspaniale.Co za si³a! Orzechy.Mo¿esz je daæ Judy, ¿eby mog³a zabiæ smakMasona.Margot wróci³a do niego z zaciœniêtymi zêbami.Splunê³a Lecterowi w twarz iwyrwa³a mu kosmyk w³osów z czubka g³owy.Trudno powie­dzieæ, dlaczego tozrobi³a.Wychodz¹c ze stodo³y, s³ysza³a, ¿e doktor coœ nuci.Sz³a w stronê oœwietlonego domu z ma³ym zakrwawionym kawa³kiem skóryprzyklejonym do d³oni.Nie musia³a zaciskaæ palców wokó³ w³osów.Min¹³ j¹ Cordell w meleksie za³adowanym sprzêtem medycznym.Jecha³ przygotowaæpacjenta.Rozdzia³ 84Z estakady przy wyjeŸdzie z autostrady numer trzydzieœci Starling dostrzeg­³a wodleg³oœci oko³o kilometra oœwietlon¹ stró¿Ã³wkê, forpocztê Muskrat Farm.Podrodze do Marylandu podjê³a decyzjê: wjedzie od ty³u.Gdyby poja­wi³a siê przyg³Ã³wnej bramie bez odpowiednich dokumentów i bez nakazu, zosta³aby pod eskort¹wywieziona z okrêgu lub wyl¹dowa³aby w areszcie.I zanim wysz³aby na wolnoœæ,by³oby ju¿ po wszystkim.Mniejsza o pozwolenie.Dojecha³a do wyjazdu numer dwadzieœcia dzie­wiêæ, sporoza Muskrat Farm, i wróci³a drog¹ lokaln¹.Asfaltowa trasa wydawa³a siê bardzociemna w porównaniu z jasno oœwietlon¹ autostra­d¹, która teraz by³a po prawejstronie.Po lewej ci¹gn¹³ siê rów, a za nim by³o wysokie siatkowe ogrodzenieoddzielaj¹ce drogê od posêpnej czerni lasu.Starling znalaz³a na mapie oddaloneo niespe³na dwa kilometry miej­sce, gdzie asfaltówkê mia³a przeci¹æ ¿wirowadroga.Tam w³aœnie przez pomy³kê zatrzyma³a siê podczas pierwszej wizyty.Wed³ug mapy ¿wirów-ka bieg³a przez las a¿ do Muskrat Farm, poza polem widzeniastra¿ników.Spogl¹da³a na licznik kilometrów.Mustang wydawa³ siê g³oœniejszyni¿ zwykle.Choæ silnik pracowa³ na niskich obrotach, jego warkot odbija³ siêod drzew.Œwiat³a samochodu wy³owi³y z mroku ciê¿k¹, metalow¹ bramê uwieñ­czon¹ na górzedrutem kolczastym.Tabliczka z napisem WJAZD S£U¯BO­WY, któr¹ widzia³a podczaswczeœniejszego pobytu, zniknê³a.Przed bram¹ i na przejeŸdzie wyros³y chwasty.W œwiat³ach reflektorów dostrzeg³a, ¿e roœliny niedawno przygnieciono.Tam,gdzie drobny ¿wir zosta³ podmyty, a zamiast niego le¿a³a warstwa pia­sku,zobaczy³a œlady opon.Czy by³y takie same, jak œlady furgonetki na pasiezieleni przy supermarkecie? Nie mog³a tego stwierdziæ na pewno, ale niewyklucza³a takiej mo¿liwoœci.Bramê zabezpieczono chromow¹ k³Ã³dk¹ i ³añcuchem.Starling rozejrza³a siê.Niktnie nadje¿d¿a³.Ma³e w³amanko.Czu³a siê jak przestêpca.Sprawdzi­³a, czy nas³upkach nie ma przewodów od czujników.Nie.Za pomoc¹ dwóch spinek, z ma³¹latark¹ w zêbach, w nieca³e piêtnaœcie sekund otworzy³a k³Ã³d­kê.Wjecha³a nateren posiad³oœci, zatrzyma³a siê daleko miêdzy drzewami i wróci³a zamkn¹æbramê.Z powrotem za³o¿y³a ³añcuch, z k³Ã³dk¹ na zewn¹trz.LuŸno wisz¹ce koñce³añcucha zostawi³a po wewnêtrznej stronie, ¿eby móc w razie koniecznoœcistaranowaæ bramê samochodem.Kciukiem odmierza³a odleg³oœæ na mapie i obliczy³a, ¿e od centrum farmy dziel¹j¹ trzy kilometry drog¹ przez las.Ruszy³a ciemnym tunelem.Spomiêdzytworz¹cych sklepienie ga³êzi czasem przebija³o nocne niebo.Wrzuci³a drugi biegi jecha³a na wolnych obrotach na œwiat³ach postojowych.Stara³a siê robiæ jaknajmniej ha³asu.Chwasty ociera³y siê o podwozie.Kiedy licznik pokaza³ dwa ipó³ kilometra, zatrzyma³a wóz i wy³¹czy³a silnik.Us³ysza³a krzyk wrony wciem­noœci.Wronê coœ zdenerwowa³o.Starling modli³a siê, ¿eby to by³a wrona.Rozdzia³ 85Cordell wszed³ do magazynu w stodole dziarskim krokiem niczym kat.Pod pachaminiós³ kroplówki ze zwisaj¹cymi rurkami.- Doktor Hannibal Lecter we w³asnej osobie! - powiedzia³ na powita­nie.-Bardzo chcia³em mieæ pañsk¹ maskê w naszym klubie w Baltimore.Razem z moj¹dziewczyn¹ prowadzimy lokal, coœ w stylu zamkowych lo­chów.Obowi¹zuj¹ skórzanestroje.Po³o¿y³ przyniesione rzeczy na podstawce do kowad³a i wetkn¹³ do ogniapogrzebacz.- Mam dobr¹ i z³¹ wiadomoœæ - oœwiadczy³ pogodnym, pielêgniarskim g³osem zlekkim szwajcarskim akcentem.- Mason zaznajomi³ pana z pro­gramem spotkania?Plan przedstawia siê nastêpuj¹co: za chwilê sprowadzê na dó³ Masona.Potemœwinie skonsumuj¹ pañskie stopy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl