[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starsza siostra Midi, Chalcha albo Halka, jaknazywa³ j¹ Freiks i jak teraz lubi³a j¹ nazywaæ Midi, tak w³aœnie post¹pi³a.Ale Freiks by³ doœæ dziwnym przybyszem - nie spieszy³ siê z powrotem naojczysty glob, wszystkiego siê ba³, by³ nieufny w stosunku do ludzi i w koñcuzgin¹³ w zagadkowych okolicznoœciach, nie wykluczaj¹cych umyœlnego zabójstwa.Poza tym Halka nie kocha³a Freiksa.By³o to typowe ma³¿eñstwo z rozs¹dku, ujego podstaw leg³y ¿¹dza w³adzy i tajemnica Olœniewaj¹cego Œruboroga, tegosamego, który dawno temu przyniós³ m³odego Orhomañczyka na Agreasy.Na tej planecie wszyscy wychodzili z siebie, usi³uj¹c zrozumieæ, z czego i jakwykonana zosta³a okrotkawi - tak w miejscowym narzeczu nazywano skórêŒruboroga, bo archaiczna nazwa "Baran" by³a z niewiadomych powodów zakazana.Nikomu nie uda³o siê zg³êbiæ sekretu magicznej mocy okrotkawi, najbli¿ej chybaby³ Freiks, za co prawdopodobnie zap³aci³ ¿yciem.Midi z kolei zg³êbi³a treœæstarych plików i katalogów w g³Ã³wnym komputerze planety.Nie znalaz³a niczegona temat Œruboroga, ale nieŸle wzbogaci³a swoj¹ wiedzê.W ka¿dym razie po takimgruntownym samokszta³ceniu rozmowy z ojcem sta³y siê dla Midi absolutnienieciekawe.Rozczarowana i zmêczona szarzyzn¹ dworskiego ¿ycia, zajê³a siê aktywniesportami - skokami do wody, rzutem oszczepem do tarczy i jazd¹ konn¹.Niespodziewanie sta³a siê równie¿ osob¹ religijn¹.Zapewne równie¿ z nudów.Wkomputerowym archiwum Midi odkry³a bogaty zasób informacji dotycz¹cych tysiêcyró¿nych odmian wierzeñ istniej¹cych na Ziemi.To za ich pomoc¹ sprawowano rz¹dydusz na d³ugo przed Epok¹ Wielkiej Ekspansji, ale tu, na Agreasy, istnia³atylko jedna oficjalna religia, nosz¹ca w interlingwie nazwê dziewiesizm.W zasadzie wszyscy Agreasjanie czcili Dziewiesa zdobywcê podprzestrzeni ipogromcê komet, ale tylko formalnie.Tutejsi ludzie, w zale¿noœci od intelektui wykszta³cenia, bardzo ró¿nie odnosili siê do teologicznej koncepcjidziewiesizmu i do moralnego kodeksu wiernych.Midi, podchodz¹c do sprawy wswoisty sposób, postanowi³a dotrzeæ do j¹dra problemu.Korzystaj¹c ze swej pozycji spo³ecznej, zaprzyjaŸni³a siê z arcykap³anemœwi¹tyni Dziewiesa ojcem Fiodorem i godzinami rozmawia³a z nim, konfrontuj¹cwiedzê zachowan¹ przez kap³anów z wiadomoœciami, które uda³o siê jej wychwyciæz komputerowych archiwów.Obraz otaczaj¹cego œwiata rysowa³ siê przed jejoczyma z coraz wiêksz¹ wyrazistoœci¹.Czasem cieszy³ j¹, ale marzeniepozostawa³o bez zmian: m¹¿ z innego œwiata i gwiezdne podró¿e.Nie zna³a dot¹dnikogo, z kim mog³aby dzieliæ marzenia.Teraz uzna³a, ¿e ze starszymochroniarzem nastêpcy tronu Jolka - a Kerk musia³ prze³kn¹æ tê swego rodzajuzniewagê mo¿e mówiæ szczerze, poniewa¿ nie wygl¹da³ na plotkarza! Najwa¿niejszejej martenie dotyczy³o nawet nie mê¿a, ale prawdziwej, wspania³ej, gor¹cejmi³oœci.I doczeka³a siê.Takiego uczucia Midi nie pozna³a nigdy w swym d³ugim,dwudziestotrzyletnim ¿yciu.I by³a ju¿ pewna, ¿e nie istnieje na œwiecie nicpiêkniejszego.Tego szalenie d³ugiego, zdaniem Kerka, dziewczêcego monologu powa¿ny Pyrrusaninmusia³ wys³uchaæ z uwag¹, szacunkiem i pokor¹.Zreszt¹ po³owê s³Ã³w, któresk³ada³y siê na sympatyczny szczebiot, z czystym sumieniem puszcza³ mimo uszu,poniewa¿ mia³ pewnoœæ, ¿e Jason i Meta s³uchaj¹ z maksymalnym zaanga¿owaniemwszystkiego, co dociera do nich za poœrednictwem ukrytych w jego mundurzemikrofonów.A na finiszu tej romantycznej randki, ju¿ pod rozgwie¿d¿onym niebem Agreasy,Kerk zobowi¹za³ siê, ¿e przeka¿e swemu "patronowi" (te¿ coœ, ale dobrze, ¿e nie"w³adcy") dok³adne miejsce i czas spotkania.Œwi¹tynia Dziewiesa o pó³nocy,przy wejœciu.I oczywiœcie bez towarzystwa.Towarzystwo, jak¿eby inaczej, by³o, ale kulturalnie i fachowo trzyma³o siê wodpowiedniej odleg³oœci.Wykryto równie¿ "towarzystwo" z drugiej strony, którenastêpnie zosta³o humanitarnie wy³¹czone, co do sztuki, za pomoc¹ chemicznejneutralizacji - bez uszkodzeñ i z mo¿liwoœci¹ powrotu do normalnego ¿ycia.Jason min¹³ wspania³y portyk z kolumn wyrzeŸbionych w bia³ym marmurze, z³owrogozielonkawych w œwietle trzech jasnych ksiê¿yców, i od razu zobaczy³ wuchylonych wysokich drzwiach œwi¹tyni toczon¹ figurê Midi.Zobaczy³ i zatrzyma³siê niezdecydowany.M³oda ksiê¿niczka skinê³a mu leciutko g³ow¹ i tak samoniemal niezauwa¿alnie wskaza³a g³ow¹ wnêtrze.Jason wszed³ do œwi¹tyni Dziewiesa i zastyg³ w bezruchu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl