[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stara³ siê, by jego g³oszabrzmia³ jak najbardziej ochryple.By³ pod samym murem, znikaj¹c z polawidzenia stra¿nika, który wci¹¿ czegoœ od niego chcia³.Drzwi, potê¿ne inieruchome, by³y na wyci¹gniêcie rêki.Nie siê nie dzia³o, tylko wzros³ojeszcze napiêcie.Rozleg³ siê zgrzytliwy dŸwiêk i zobaczy³ lufê muszkietuwysuwaj¹c¹ siê przez w¹skieokienko, na prawo od drzwi.- Otwieraj, szybko! - krzykn¹³ i zacz¹³ waliæ w bramê.- Otwieraj!Przylgn¹³ p³asko do drzwi, by znaleŸæ siê poza zasiêgiem lufy i dalej t³uk³ wbramê kolb¹ muszkietu.W œrodku fortecy s³ychaæ by³o poruszenie, ale Jasonowijeszcze g³oœniej brzmia³ w uszach w³asny puls, dudni¹cy jak bêben.Czy móg³ siê st¹d wydostaæ? Gdyby spróbowa³, rozstrzela³yby go obie strony, alenie móg³ te¿ tak staæ bezsilny, w pu³apce.Podniós³ muszkiet, by znów zabêbniæw drzwi, gdy us³ysza³ szczêk ciê¿kiego ³añcucha i zgrzyt odsuwanej zasuwy.Nieodwijaj¹c skóry chroni¹cej muszkiet, odwiód³ kurek.Gdy tylko wrota zaczê³y siê otwieraæ, napar³ na nie ca³ym cia³em, usi³uj¹crozewrzeæ je na oœcie¿.Nie zatrzymuj¹c siê, wpad³ na kwadratowy dziedziniec, znajduj¹cy siê we wnêtrzutwierdzy.K¹tem oka spostrzeg³, ¿e cz³owiek, który otwiera³ mu bramê,przytrzaœniêty osuwa siê na ziemiê.Tylko tyle zd¹¿y³ zauwa¿yæ.,,Uderzajmocno, szybko i nie zatrzymuj siê’’ - powtórzy³ w myœlach jedn¹ ze swych zasad.W ten sposób walczyli nomadowie.I mieli racjê.Na wprost Jasona sta³a grupka¿o³niezry, mierz¹c do niego z muszkietów, a nieco z boku jeden wznosi³ do ciosumiecz.Zanim zd¹¿yli wystrzeliæ, Jason krzykn¹³ i run¹} poœród nich.Tu¿ przedatakiem zd¹¿y³ nacisn¹æ spust i by³ mile zaskoczony, gdy muszkiet wypali³ zg³uchym ³oskotem.Jeden z przeciwników upad³, chwytaj¹c siê za pierœ.By³ toostatni fakt, który Jason zapamiêta³ dok³adnie.Wywijaj¹c muszkietem jakmaczug¹, niczym taran run¹³ na ¿o³nierzy.Zrobi³o siê straszne zamieszanie.Cisn¹³ muszkiet w jednego z nich, drugiegokopn¹³ i wyrwawszy zza pasa nó¿, zacz¹³ nim dziko wywijaæ.Jakiœ cz³owiek,ranny czy zabity, upad³ na niego.Jason chwyci³ bezw³adne cia³o i os³aniaj¹csiê nim jak tarcz¹, zadawa³ ciosy na prawo i lewo.Nagle poczu³ ostry ból wnodze, potem w ramieniu i w boku, w koñcu coœ go walnê³o w g³owê.Jeszcze razuderzy³ no¿em i zda³ sobie sprawê, ¿e pada.Pod sob¹ poczu³ ziemiê, a na sobienieruchome cia³o martwego ¿o³nierza.Jeden z nieprzyjació³ usi³owa³ dobiæ gomieczem.Jason prawie od niechcenia odparowa³ cios i zatopi³ ostrze wpodbrzuszu mê¿czyzny.Trysnê³a krew; wróg upad³ wyj¹c.Jason musia³ zepchn¹æ zsiebie jego cia³o, by cokolwiek zobaczyæ.Zanim to zrobi³, los krótkiej bitwyby³ ju¿ przes¹dzony.Pêdz¹c na ³eb na szyjê w kierunku bramy, wpad³ pierwszy wojownik Temuchina.Musia³ nadjechaæ w pe³nym galopie i zeskoczyæ z siod³a, gdy bestia wchodzi³a wzakrêt.By³ to wódz we w³asnej osobie.Jason rozpozna³ go, gdy¿ z rykiem,jednym ciosem po³o¿y³ dwóch napastników.Reszta by³a ju¿ tylko rzezi¹niedobitków.Gdy tylko minê³o bezpoœrednie niebezpieczeñstwo, Jason odgrzeba³siê spod trupów.Na chwiejnych nogach podszed³ do œciany i opar³ siê o ni¹plecami.Dzwonienie w g³owie zamieni³o siê w uporczywy szum.Zdj¹³ he³m izobaczy³ wielkie wgniecenie na jego powierzchni.Dobrze, ¿e przynajmniej wczaszce nie mia³ takiego do³ka.Dotkn¹³ palcami bol¹cego miejsca, a potemuwa¿nie obejrza³ rêkê.Nie by³o krwi.Za to ciek³o jej dostatecznie du¿o z nogii z boku.P³ytkie draœniêcie, tu¿ poni¿ej pó³pancerza broczy³o obficie, chocia¿rana, podobnie jak na ramieniu, by³a powierzchowna.Mniej krwawi³a noga,zraniona powa¿nie g³êbokim pchniêciem w udo.Bola³o, ale móg³ chodziæ; nie mia³najmniejszej ochoty by go uznano za kalekê i potraktowano jak ¿o³nierza nafarmie.W sakwach przy siodle mia³ parê kawa³ków sterylizowanej irchy, którymimóg³by zabanda¿owaæ rany, ale nim siê tam dostanie.Po chwili, gdy Temuchin da³ nura przez bramê, nie by³o najmniejszychw¹tpliwoœci co do wyniku bitwy.¯o³nierze z garnizonu nigdy przedtem niespotkali wroga mog¹cego siê równaæ tym barbarzyñskim demonom, które na nichnapad³y.Muszkiety bardziej zawadza³y ni¿ pomaga³y.Z ³uków mo¿na by³o strzelaæszybciej i celniej.Czêœæ ¿o³nierzy uciek³a, czêœæ zosta³a by walczyæ, jednak wobu przypadkach rezultat by³ taki sam.Byli wyrzynani.Krzyki oddala³y siê icich³y, w miarê jak ci , co prze¿yli, chronili siê w budynku.Krew zmieszana z deszczem pokry³a dziedziniec.Wszêdzie wala³y siê cia³apoleg³ych.Samotny koczownik le¿a³ przy bramie - tam, gdzie go zatrzyma³a kula.By³ chyba jedyn¹ ofiar¹ po stronie najeŸdŸców.Jason k¹tem oka uchwyci³ jakiœ ruch.Zobaczy³, jak jeden ze stra¿ników wychyli³g³owê znad szczytu wie¿y, gdzie siê ukrywa³.Coœ krótko brzêknê³o w powietrzu iw oku ¿o³nierza utkwi³a strza³a.Przewróci³ siê na plecy, znikaj¹c z polawidzenia - tym razem na dobre.Nie by³o ju¿ s³ychaæ jêków, ani b³agania olitoœæ - twierdza zosta³a zdobyta.Koczownicy w ciszy snuli siê miêdzy trupami,co chwila schylaj¹c siê by dokonaæ ohydnej, rytualnej amputacji.Temuchinwyszed³ z budynku, trzymaj¹c w rêku okrwawiony miecz.Przywo³a³ jednego zeswych ludzi do stosu cia³ przy bramie.- Trzej nale¿¹ do minstrala - powiedzia³ - Reszta kciuków jest moja.¯o³nierz pochyli³ siê i wyj¹³ sztylet.Temuchin zwróci³ siê do Jasona.- S¹ tam sale z ró¿nymi rzeczami.Znajdziesz proch.Jason podniós³ siê,znacznie szybciej ni¿ mia³ zamiar.Nagle stwierdzi³, ¿e wci¹¿ jeszcze trzymazakrwawiony nó¿ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl