[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobrze.ale zanim pójdziemy poszukaæ pracy, znajdŸmy pierwej jakiœ kram zeœmiercionoœnym ¿elastwem.Nawet jeœli umiesz siê broniæ, niewiele ci z tegoprzyjdzie, gdy bêdziesz bezbronny.Bornic wetkn¹³ d³oñ za pazuchê swej workowatej koszuli i wyci¹gn¹³ sakiewkê.Rzuciwszy parê miedziaków rozjuszonemu szynkarzowi, zwróci³ siê do ch³opca:- Suli, rusz.- zacz¹³, ale okaza³o siê, ¿e ten le¿y na ziemi i g³oœnochrapie.Ghuda potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Nie³atwo mi zaufaæ ludziom, co nie potrafi¹ dotrzymaæ pola tak ³agodnemutrunkowi!Bornic rozeœmia³ siê i podniós³ pijaniutkiego ch³opca na nogi.Zatrz¹s³ nim jakfebra chorym i odezwa³ siê rozkazuj¹co:- Suli, musimy siê zbieraæ!- Panie.dlaczego wszystko siê krêci? - spyta³ ch³opiec, rozgl¹daj¹c siêmêtnym wzrokiem.- Zaczekam na zewn¹trz, Wariacie.Ty spróbuj orzeŸwiæ jakoœ ch³opaka - rzek³Ghuda, chwytaj¹c he³m.Wyszed³ z piwiarni, stan¹³ obok s¹siedniej wystawyjubilerskiej i zacz¹³ ogl¹daæ miedziane ozdoby - z piwiarni zaœ buchnê³y a¿ podniebo odg³osy opró¿nianego pospiesznie ¿o³¹dka.Trzy godziny póŸniej dwaj mê¿czyŸni i okropnie blady ch³opiec opuœciwszywschodni¹ bramê miasta, skierowali siê do karawanseraju.By³o to doœæ rozleg³epole, otoczone z trzech stron rzêdami namiotów i drewnianych sk³adzików,po³o¿one na wschód od grodu w odleg³oœci æwierci mili.Poœrodku sta³o niemaltrzysta wozów o ró¿nych kszta³tach i rozmiarach.W powietrzu pe³no by³o kurzu,który unosi³ siê w górê z gruntu ubijanego kopytami setek wielb³¹dów, wo³Ã³w ikoni.Suli ugina³ siê pod ciê¿arem sporego worka, pe³nego rzeczy, przy kupnie którychupar³ siê Ghuda.Borric zgadza³ siê we wszystkim z najemnikiem - sam wybra³tylko uzbrojenie.Mia³ teraz na sobie star¹, ale jeszcze zupe³nie dobr¹skórzan¹ kurtkê z takimi spodniami i ochraniaczami na nadgarstki.Nie mog¹cznaleŸæ lekkiego, dobrze le¿¹cego na g³owie he³mu, zadowoli³ siê skórzan¹ taœm¹na czo³o z p³Ã³ciennym pokryciem, która utrzymywa³a jego w³osy w tyle i chroni³aoczy przed sp³ywaj¹cymi z czo³a kroplami potu.P³Ã³tno chroni³o tak¿e kark przedpal¹cymi promieniami keshañskiego s³oñca.Z lewego biodra zwisa³ mu terazd³ugi.obosieczny miecz, a z prawego morderczo wygl¹daj¹cy pugina³.Borricwola³by rapier, te jednak by³y rzadsze w Farafrie ni¿ w Krondorze i za drogiena jego kieszeñ.Zakupy poch³onê³y niemal ca³y zapas monet - a do Keshu by³ojeszcze bardzo daleko.Min¹wszy zagrody, w których trzymano konie, dotarli do g³Ã³wnej aleikarawanseraju, gdzie ustawione w dwa rzêdy sta³y liczne wozy.Pomiêdzy nimiprzechadza³y siê tuziny uzbrojonych mê¿czyzn i kupcy, szukaj¹cy transportu dlaswoich towarów.Na siedzeniu ka¿dego z wozów siedzia³ cz³owiek, któryenergicznie werbowa³ najemników.- Do Kimri! Potrzebujê stra¿y do Kimri! - Nastêpny pokrzykiwa³ miarowo: -Ghuda! Potrzebna mi stra¿ do Telemanu!- Trzeci na ich widok zakwili³: - Najwy¿sza cena! Jutro ruszamy do Hansule!W po³owie alei znaleŸli karawanê wyprawiaj¹c¹ siê do Keshu.Przewodnik obrzuci³wszystkich trzech uwa¿nym spojrzeniem i rzek³:- S³ysza³em o tobie, Ghuda Bule! Mogê wzi¹æ ciebie i twego przyjaciela, alech³opiec mi niepotrzebny!Zanim Borric zd¹¿y³ siê odezwaæ, Ghuda rzek³ tonem, który wskazywa³ na to, i¿rzecz nie podlega dyskusji:- Nigdzie siê nie ruszê bez mojego Szczêœliwego Kuchcika! Oty³y przewodnik, naktórego ³ysej pale zebra³y siê ju¿ grube krople potu, spojrza³ na ch³opca ispyta³:- Szczêœliwego Kuchcika?Ghuda skin¹³ g³ow¹, jakby sprawa by³a oczywista.- Nie inaczej!- A kim¿e, Panie Dziesiêciu Tysiêcy Wszy, jest ten Szczêœliwy Kuchcik?- Kiedy by³em stra¿nikiem w karawanie Taymusa Riodena, zmierzaliœmy z Querel doAshunty.Siedem lat temu, jeœli dobrze pamiêtam.Napadli nas wówczas bandyci.Uderzyli jak grom z jasnego nieba.Nie mia³em nawet czasu, by zmówiæ modlitwêdo Bogini Œmierci.- Wykona³ gest odpêdzaj¹cy uroki, podobnie uczyni³przewodnik.- Ale prze¿y³em.ja i mój Szczêœliwy Kuchcik.Poza nami nieocala³ nikt.Od tamtej wyprawy nigdzie siê nie ruszam bez mojego SzczêœliwegoKuchcika.- Poniewa¿ ch³opiec nie ma chyba nawet dwunastu lat, Ojcze Hemoroidów, musi byærzeczywiœcie mistrzem w swej robocie, skoro siedem lat temu najêto go jakokucharza ca³ej karawany!- Ale¿ to nie ten! - Ghuda potrz¹sn¹³ g³ow¹, jakby dziwi³ siê g³upocierozmówcy.- Tamten nie by³ dobrym kucharzem.Widzisz, kiedy napadli nasbandyci, kuca³em w³aœnie nad rozpadlin¹ ze spodniami wokó³ kostek i najciê¿szymprzypadkiem biegunki w ¿yciu.Mimo najszczerszych chêci, nie mog³em nawet wstaæi przy³¹czyæ siê do walki.Tamci mnie nie znaleŸli.- A jak uda³o siê kucharcowi? - Kuca³ kilka stóp ode mnie.- I co siê z nim potem sta³o? - spyta³ przewodnik, patrz¹c na Ghudê z wyraŸn¹sympati¹.- Poder¿n¹³em gard³o skurczybykowi za to, ¿e prawie mnie otru³.Przewodnik rykn¹³ œmiechem.Kiedy uda³o mu siê opanowaæ weso³oœæ, Ghuda odezwa³siê rzeczowo:- Ch³opiec nie sprawi ¿adnych k³opotów.Wieczorami mo¿e pomagaæ kucharzowi inie trzeba mu p³aciæ.Zadowoli siê po¿ywieniem, dopóki nie dotrzemy do Keshu.- Umowa stoi! - Przewodnik splun¹³ na d³oñ i wyci¹gn¹l j¹ do najemnika.Ghudasplun¹³ na swoj¹ i obaj uœcisnêli sobie rêce.- Przy ognisku zawsze przyda siêjakiœ dobry ³garz.Przy opowieœciach podró¿ mija szybciej.- Zwracaj¹c siê doSuliego.powiedzia³: -Ch³opcze, poszukaj kucharza.-Kiwn¹³ kciukiem przezramiê, wskazuj¹c wóz stoj¹cy poœród tuzina innych.Powiedz mu, ¿e jesteœ now¹kuchenn¹ ma³p¹.Suli spojrza³ pytaj¹co na Borrika, który kiwniêciem g³owy nakaza³ mupos³uszeñstwo.Gdy ch³opak siê oddali³, przewodnik powiedzia³:- Jestem Janos Saber, kupiec ze sto³ecznego grodu Kesh.Ruszamy o brzasku.Ghuda zsun¹³ z ramienia niewielki wêze³ek z rzeczami osobistymi.- Dziœ w nocy przeœpimy siê pod waszymi wozami.- Zgoda, a teraz zmiatajcie Zanim zapadnie noc, muszê wynaj¹æ jeszcze czterechstra¿ników.Ghuda i Borric odeszli i szybko legli w cieniu roz³o¿ystego drzewa.Najemnikzdj¹³ he³m i przetar³ d³oni¹ spocon¹ twarz.- No, Wariacie, teraz mo¿esz trochê odpocz¹æ.Prawdziwaudrêka zacznie siê jutro.- Udrêka? - spyta³ Borric.- Jak¿e inaczej? Dziœ jesteœmy po prostu zmêczeni i spoceni.Jurto o tej porze bêdziemy zakurzeni po bia³ka oczu, wœciekli, spragnieni,zmêczeni i spoceni.Borric skrzy¿owa³ ramiona na piersi i spróbowa³ poddaæ siê lenistwu.Wiedzia³dobrze - poniewa¿ wbijano mu to w ³eb od dzieciñstwa - ¿e ¿o³nierz korzysta zwypoczynku przy ka¿dej nadarzaj¹cej siê okazji.W g³owie ksiêcia k³êbi³y siêjednak najró¿niejsze myœli.Co dzieje siê z Erlandem i jak u³o¿¹ siê sprawy wKeshu? Wedle jego oceny, brat powinien ju¿ tam byæ.Czy zagra¿a mu jakieœniebezpieczeñstwo? Uwa¿a Borrika za zabitego czy zaginionego? Westchn¹³ g³oœnoi u³o¿y³ siê wygodniej.Wkrótce chrapa³ zdrowo w upale po³udnia, a ha³asyszykuj¹cej siê do drogi karawany wcale mu w tym nie przeszkadza³y - przeciwnie,w szczególny sposób uko³ysa³y go do snu.ROZDZIA£ 11 - £OWYLew sta³ nieruchomo.Erland z niema³¹ ciekawoœci¹ obserwowa³ wielkiego kota, czyhaj¹cego na pas¹cesiê nieopodal stepowe antylopy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl