[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Król Attyla rozkaza³ ludziom starannie przygotowaæ pa³ac i sale.Przygoda 20Jak wszyscy w³adcy jechali do kraju HunówWspaniale uzbrojeni i wystrojem zd¹¿ali Burgundowie do kraju Hunów.Tysi¹cszeœædziesiêciurycerzy i wojowników i dziesiêæ tysiêcy pacho³ków wiód³ w³odarz znad Renu nadalek¹dworsk¹ biesiadê.Przestraszona pani Ute odradza³a synom.– Powinniœcie zostaæ.Œni³o mi siêdzisiejszej nocyprzykre zdarzenie.Wymar³y wszystkie ptaki w naszym kraju.– Kto siê powo³uje na sny – powiedzia³ Hagen – ten niewiele móg³by powiedzieæ otym,co nakazuje honor.Statki sta³y w gotowoœci.Wszyscy prêdko zajêli miejsca, a wieczorem weso³o ibez ¿aluopuszczali domowe pielesze.Po tamtej stronie Renu rozbito wiele namiotów ipoustawianochat, i tu po raz ostatni Gunther by³ razem z Brunhild¹.Poœród wielu ³ez ¿egnali siê z tymi, którzy pozostawali, i Burgundowie szybkoruszyli wdrogê.Wzd³u¿ Menu maszerowali przez ziemie wschodnich Franków, a wiód³ ichHagen,który zna³ drogê.Dankwart by³ marsza³kiem wyprawy.Dwunastego dnia dotarli doDunaju.Hagen wyprzedzi³ zastêpy.Przywi¹za³ wierzchowca do drzewa, ¿eby rozejrzeæ siêza promem.Rzeka wyst¹pi³a z brzegów i rozla³a siê szeroko, a wszystkie statki bezpiecznieukryto.Dziêki temu Nibelungowie, gdy¿ tak czêsto zwano Burgundów od czasu, gdy weszliw posiadanieskarbu, znaleŸli siê w k³opotliwym po³o¿eniu.– Mo¿e byæ Ÿle z nami – powiedzia³ Hagen do Gunthera.– Sam to widzê.Rzeka wyst¹pi³a z brzegów, a pr¹d jest silny.Obawiam siê, ¿emo¿emy tustraciæ wielu zacnych junaków.– Zostañcie nad wod¹, sam poszukam przewoŸników, którzy przeprawi¹ nas do krajuGelfrata.– W pe³nym uzbrojeniu, z he³mem, tarcz¹ i w pancerzu, a przy tym z szerokimobosiecznymmieczem szuka³ przewoŸnika.Nagle nadstawi³ uszu.Us³ysza³ dziwny plusk.Opodal, w uroczym Ÿródle,ch³odzi³o swecia³a wiele piêknych niewiast.Gdy spostrzeg³y skradaj¹cego siê Hagena,uciek³y, ale zabra³im ubrania.– Je¿eli nam zwrócisz ubrania, szlachetny rycerzu Hagenie – zawo³a³a rusa³kaHadburga –przepowiemy ci, co ciê spotka w podró¿y na dwór Hunów.– Jak ptaki poszybowa³yprzedHagenem do rzeki i dobrze wiedzia³, ¿e mog³y mu powiedzieæ to, czego siê takpragn¹³ dowiedzieæ.Rzek³a: – Mo¿ecie œmia³o jechaæ do kraju Attyli.Nigdy do ¿adnego kraju niejechalitak czcigodni bohaterowie.Hagen bardzo siê z tego ucieszy³ i odda³ im ubrania.Gdy siê w nie przyodzia³y,dopierowtedy dowiedzia³ siê prawdy.Syrena Siegelinda zawo³a³a: – Hagenie, dzieciê Adriana, chcê ciê ostrzec.Mojas¹siadkak³ama³a, ¿eby odzyskaæ szaty.Kiedy przybêdziesz do Hunów, zobaczysz, ¿e ciêokpi³a.Wra-caj, póki czas.Zostaliœcie, œmia³kowie, zaproszeni po to, ¿eby ponieœæ œmieræw kraju Attyli.Ktokolwiek z was tam pojedzie, ten zginie.– Niepotrzebnie nas zwodzicie – powiedzia³ Hagen.– Jak¿e by siê to mog³ozdarzyæ, ¿ebyœmytam mieli umrzeæ z powodu nienawiœci jednej osoby?– Tak siê staæ musi – ci¹gnê³a rusa³ka.– ¯aden z was nie ujdzie stamt¹d ¿yw,wiemy o tymdobrze.Jedynie królewski kapelan wróci zdrowo nad Ren.– Nie œmia³bym powiedzieæ moim w³adcom, ¿e wszystkim nam u Hunów zagra¿aœmieræ.Wska¿ nam tylko miejsce przeprawy, wszechwiedz¹ca niewiasto.– Je¿eli obstajesz przy podró¿y – pad³a odpowiedŸ – zgoda; w górze rzeki stoigospoda,tam znajdziesz przewoŸnika, a nigdzie nie ma innego.Hagen sk³oni³ siê przed niewiastami w podziêce i milcz¹c poszed³ wzd³u¿ brzegu,gdziesta³a gospoda.Daremnie Hagen przywo³ywa³ przez rzekê przewoŸnika i obiecywa³ mu obrêcz zczerwonegoz³ota.PrzewoŸnik by³ bogaty i dumny, a jego s³u¿ba nie mniej zadufana.Hagenczeka³nadaremnie.Wreszcie zawo³a³ potê¿nym g³osem przez rzekê:– PrzewieŸcie mnie, Amelricha, mnie cz³owieka Attyli, który przepêdza z krajugroŸnychwrogów.– Mówi¹c to podniós³ na mieczu z³ot¹ obrêcz, jako zap³atê za przewóz.PrzewoŸnik szparko przyp³yn¹³, bardzo siê jednak rozgniewa³, ¿e nie zasta³tego, który siêopowiada³.– Mo¿e siê i nazywacie Amelrich – powiedzia³ – ale nie równaæ siêwam z tym,którego oczekiwa³em, z moim kochanym bratem.Skoro mnie ok³amaliœcie, mo¿eciesobie tuzostaæ.– Nie, na Boga – odpar³ Hagen.– Jestem obcym wojownikiem, za którym ci¹gn¹inni rycerze.WeŸcie po przyjaŸni z³oto i przewieŸcie nas; piêknie wam za to podziêkujê.– Nigdy – odpar³ przewoŸnik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]