[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzruszyła ramionami.Wypiła koktajl, a kanapkę tylko nadgryzła.– Wszystko się zmieniło.Ci ludzie już nie mogą mnie skrzywdzić, najmłodsi staruszkowie pożyją najwyżej pięć lat.Musiałem podnieść nieco głos, żeby zareagowała.Kelnerka pilnowała mnie zza kontuaru, pewnie myślała, że chodzi o sprzeczkę pary.– Wszystko będzie takie samo jak wcześniej lub gorsze, i właśnie dlatego, że zarówno oni, jak i ja jedną nogą jesteśmy na tamtym świecie, trzeba uregulować rachunki.Spojrzała na zegarek, nosiła wielki zegarek na szerokim, niebieskim skórzanym pasku.Dłonie miała bardzo ładne, chociaż ani nie delikatne, ani nie wątłe.W Sandrze nie było niczego wątłego, a teraz jednak niewiele brakowało, by taka się stała.– Nie rozumiesz tego.Alberto nie pozwoli, żeby wyrządzili mi krzywdę.– Dlaczego, jeśli można wiedzieć?– Pocałował mnie w porcie.To był koniec wątku.Musiała komuś powiedzieć, że się zakochała.Wolała mi wybaczyć, niż nie móc mi tego powiedzieć.– Aha, a ty jego?– Także.– I co poczułaś?– Że wszystko, co mi się przydarza, jest najlepszą rzeczą na świecie.– Wszystko? Tak, teraz mamy problem – powiedziałem, chociaż ona sprawiała wrażenie, jakby mnie nie słyszała.– Ale nie widziałam go potem i nie wiem, gdzie go spotkać.Dlaczego mi to robi?Do tej pory martwiłem się o Sandrę, teraz byłem przerażony.Przede wszystkim wydała się mi trochę obca, oddaliła się od naszych celów.Powiedziałem jej, że prawdopodobnie kiedy zobaczę ją następnym razem, odzyska rozum lub zda sobie sprawę, że wszystko było złudzeniem.Powiedziałem jej, że niebawem spotka mężczyznę, który naprawdę ją pokocha.I powiedziałem jej, że może po tym, co przeżyła w tych ostatnich dniach, będzie mogła inaczej spojrzeć na ojca swojego dziecka.Powiedziałem jej, że Węgorz do niej nie pasuje, chociaż miał na imię Alberto i ją pocałował.Powiedziałem jej, że wykorzystał fakt, że jest sama i spragniona miłości.Sandra jednak mnie nie słuchała.Jakie uczucia może naprawdę żywić Alberto do Sandry? Mimo że był taki oziębły, mógł się w niej zakochać.Tylko idiota nie zakochałby się w jej gorącym i wielkim sercu, w jej jasnym spojrzeniu, w jej szczerości i sile.Była nieskończenie lepsza od nas wszystkich, a niepokojący był fakt, że Węgorz mógł tak głęboko zapaść jej w serce, gdyż przed miłością bardzo trudno jest się bronić.Udało mu się jeszcze bardziej złapać Sandrę w pajęczą sieć.Jeśli pozostanie w grupie, ponieważ się zakochała w jednym z nich, niełatwo będzie ją stamtąd wyciągnąć.Po tym spotkaniu odjechałem bardziej strapiony i z większym poczuciem winy niż kiedykolwiek, ponieważ gdybym nie zachowywał się jak idiota, Sandra nie stałaby się tak bezbronna i nie rzuciła się nikomu w ramiona.SandraSądzę, że podobnie jak ja ich, tak Fred i Karin zaczęli stopniowo się mnie obawiać, ogarnięci wątpliwością, czy aby nie ulegają paranoi.Grałam, starając się zachowywać najbardziej naiwnie, jak potrafiłam.Udawałam, że jestem taka, jaka byłam, zanim ich poznałam i nie wiedziałam, kim są.Chodziło o to, że oni czuli się niepewnie.Co miałam wspólnego z ich koszmarnym światem? Spotkali mnie na plaży, byłam w ciąży (a jaka matka naraziłaby na niebezpieczeństwo własne dziecko?) i zamieszkałam z nimi, gdyż pilnie potrzebowałam pieniędzy i byłam samotna.Były to wystarczające powody, żeby nie spostrzegli, że ich zdemaskowałam.Koniec końców nasza znajomość zaczęła się od czystego przypadku, od niespodziewanego spotkania na plaży.Dlatego też nie zdałam sobie sprawy, że trucizna podejrzenia naprawdę wniknęła w ich głowy, aż wróciłam po ostatnim spotkaniu z Juliánem.Kiedy przybyłam, zapowiedziana przez odgłos motorynki, na parterze Fred jak zwykle oglądał telewizję, a Karin czytała jeden ze swoich romansów.Dopiero kiedy uniosła wzrok znad kart książki, wyraz jej twarzy wydał mi się dziwny, ponieważ jednak nadal nic nie wiedziałam, usiadłam tam z nimi na chwilę, rzucając uwagę, jak to dobrze mi zrobiła przejażdżka na motorynce w to cudownie pochmurne popołudnie, gdy pęd powietrza smagał mi twarz.Prawdą jest, że od czasu zdarzenia z Albertem mój organizm wytwarzał mnóstwo hormonów szczęścia i dlatego nie umiałam zinterpretować półuśmieszku Freda i przenikliwego spojrzenia Karin.Patrzyli na mnie inaczej.Nadeszła jednak chwila, kiedy koniecznie musiałam iść do łazienki, i zamiast skorzystać z łazienki na dole, wolałam pójść na górę do mojej i przy okazji wziąć prysznic.I wówczas świat się zmienił.Weszłam do swojego pokoju, nucąc jakąś piosenkę, cicho, ponieważ nie mam żadnego słuchu muzycznego, zdjęłam buty i spodnie.Automatycznie otworzyłam szafę, żeby wyjąć czysty podkoszulek, a wtedy coś w lustrze na drzwiach szafy zwróciło moją uwagę, prawdę powiedziawszy, zamurowało mnie.Stałam jak sparaliżowana, gdyż musiałam skupić się do granic możliwości, żeby zrozumieć zaistniałą sytuację.Poczułam, jak ogromny żar podchodzi mi od szyi na twarz, jakby ze wstydu lub strachu, i podjęłam decyzję, że nie będę patrzeć w lustro, lecz na łóżko, gdzie znajdowało się to, co odbijało się w lustrze.Nie mogłam uwierzyć, teraz faktycznie byłam zgubiona.Miałam przed oczami umieszczony niczym poduszka wycinek z gazety, ze zdjęciem Norwegów, który dał mi Julián.Bez wątpienia położyli go tam oni sami lub Frida.Na pewno znaleźli go w mojej podróżnej torbie.Nie ośmieliłam się go nawet dotknąć, jakbym mogła tym samym uruchomić wszystkie alarmy w domu.Patrzyłam na niego, nie wiedząc, co myśleć, w głowie mi się kręciło.Wycinek mógł się tam znaleźć tylko wtedy, gdy ktoś wyciągnął go spod ubrań, a w tym celu musiał dokładnie przetrząsnąć torbę.A może sama to zrobiłam? Może kiedy grzebałam w torbie i wyjmowałam ubrania, wycinek się wyślizgnął i jakoś spadł na ziemię, a Frida znalazła go i położyła na łóżku?Nie wiedziałam, jak zareagować, więc zostałam w pokoju, jak długo mogłam, nie mając dość odwagi, żeby zejść na dół i stawić im czoło ani też żeby uciec przez okno.Przyszło mi na myśl, że nie ma powodu, bym musiała przeżywać tak napiętą sytuację, więc poczekam tutaj, aż zasną, włożę ubrania do torby i plecaka i odjadę do mojego domku, jak nazywał go Julián.Poczekam tam na przyjazd najemcy, mogę również poprosić Juliána, żeby ukrył mnie w hotelu.Czułam się zablokowana, bezradna, nigdy dobrze nie znosiłam konfrontacji, a nie przychodziło mi do głowy kłamstwo, jakie mogłabym opowiedzieć Norwegom.W końcu zamieszałam u nich, żeby uniknąć rozmówienia się z ojcem mojego dziecka, z rodziną, żeby nie musieć stawiać czoła brakowi pracy i przyszłości, i ogólnie mówiąc rzeczywistości, a wygląda na to, że ucieczka przed problemami była niemożliwa.Chociaż spotkałam także Alberta, który stał się innego rodzaju zmartwieniem, jedynym zmartwieniem, które mi się podobało.Dlaczego nie dawał znaków życia?Siedziałam na łóżku przez chwilę całkowicie oszołomiona, po czym trzykrotnie odetchnęłam głęboko i przypomniałam sobie, że zamierzałam wziąć prysznic.Kiedy umyta otuliłam się w szlafrok, z mokrymi włosami, ociekająca wodą, sprawy nabrały mniej tragicznego wyglądu, a rozwiązanie tej niewygodnej sytuacji spadło na mnie jak z nieba, jakby w jakiejś części świata zebrał się gabinet kryzysowy, by szybko zaradzić tej komplikacji, po czym telepatycznie wysłał mi wynik, gdyż ja nie byłam w stanie się do tego zmusić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl