[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze tego nieu¿ywa³am. Ch³opak uniós³ w zdziwieniu brew.Corinne nie rozdawa³a nikomu prezentów wpostaci eliksirów, bo mia³a z nimi ten sam problem co on jeszcze dwa lata temu.Brakowa³o jej cierpliwoœci i samozaparcia, ¿eby siedzieæ nad kocio³kiem.Twierdzi³a w dodatku, ¿e opary wytwarzaj¹ce siê w czasie warzenia mikstur Ÿlewp³ywaj¹ na cerê i w³osy.Westchn¹³, chowaj¹c fiolkê do kieszeni i w duchu przysiêgaj¹c sobie, ¿e bêdziemusia³ daæ tajemnicz¹ substancjê Angelice i poprosiæ j¹ o sprawdzenie jejzawartoœci i w³aœciwoœci.Jakkolwiek ufa³ Ginger, tak nie by³ pewien od kogodosta³a ten eliksir i czy jego wykorzystanie jest aby bezpieczne.Nie zwracaj¹c uwagi na zdziwione spojrzenia najbli¿ej siedz¹cych osób, listspali³, a paczkê wzi¹³ pod pachê i ruszy³ do wie¿y Gryffindoru.Schowa³ j¹ wjednej ze skrytek swojego kufra, wzi¹³ ksi¹¿ki i poszed³ na lekcje.Tym razem mechanicznie wykonywa³ kolejne polecenia nauczycieli.Z krainy marzeñco i rusz wyrywa³ go któryœ z przyjació³.Na transmutacji siedzia³ z Neville’emi w duchu stwierdzi³, ¿e bêdzie musia³ poprosiæ Carmen, ¿eby równie¿ z tegoprzedmiotu zechcia³a podszkoliæ Longbottoma i samego Pottera.Coœ czu³, ¿edziewczyna nie bêdzie z tego zadowolona.W tym roku zajêcia przybra³y nieco inny obrót.Nie uczyli siê ju¿ jak zamieniæmysz w puchar, lecz bardziej zaawansowanej magii.Czasami nie by³o gotowychzaklêæ, które zamieni³yby jedn¹ rzecz w drug¹, w zwi¹zku z tym nale¿a³o umieæwykorzystywaæ inne metody, by osi¹gn¹æ cel.Harry domyœla³ siê, ¿e to w³aœnie wtaki sposób rok wczeœniej Carmen stworzy³a noktowizory.Gdy lekcje siê skoñczy³y uda³o mu siê z³apaæ Angel.Wcisn¹³ do rêki dziewczynyfiolkê i poprosi³, ¿eby dowiedzia³a siê o jej zawartoœci jak najwiêcej.Samch³opak pobieg³ do dormitorium i przebra³ siê w typowo mugolskie ubranie.Rozejrza³ siê po pokoju, ale na szczêœcie nikogo w nim nie by³o.Wyci¹gn¹³ zkufra funty i sprawdzi³ ile ich jeszcze ma.Niewiele tego by³o, ale musia³owystarczyæ, zreszt¹ teraz nie uœmiecha³a mu siê wizyta w Gringotcie.Przemykaj¹c korytarzami uda³o mu siê wyjœæ na b³onia.W plecaku mia³ ju¿spakowan¹ paczkê od Ginger.Jakimœ cudem uda³o mu siê wyjœæ poza strefêantyteleportacyjn¹, choæ w tym celu musia³ przedrzeæ siê przez co najmniejpo³owê Zakazanego Lasu.Znikn¹³ i chwilê póŸniej pojawi³ siê w londyñskim mieszkaniu starego Malfoya.Postanowi³ siê kawa³ek przespacerowaæ, bo kwiaciarnia do której mia³ ochotêzawitaæ znajdowa³a siê co najwy¿ej piêæset metrów od wie¿owca.Jednak zanimgdziekolwiek wyszed³ na g³owie zawi¹za³ przepaskê.Tak na wszelki wypadek, wrazie gdyby spotka³ kogoœ znajomego.Piêtnaœcie minut póŸniej przegl¹da³ mnóstwo kwiatów, ale nie móg³ siê na niczdecydowaæ.Ró¿a jakoœ nie pasowa³a mu do Hermiony, astry wydawa³y mu siê zbytzwyczajne, chryzantemy przypomina³y cmentarze.Kwiaciarka, starsza kobieta o pomarszczonej twarzy z zainteresowaniem patrzy³ana tego dziwnego m³odzieñca.Do jej niewielkiego sklepiku rzadko zagl¹dalim³odzi ludzie, a nawet starsi zdawali siê nie zwracaæ uwagi na niewielk¹,drewnian¹ budkê.- W czymœ mogê pomóc? – zapyta³a cicho ca³y czas stoj¹c za kontuarem.- Nie.a w³aœciwie tak – uœmiechn¹³ siê ch³opak.– Potrzebujê czegoœ naurodziny kole¿anki, tylko nie wiem, jakie kwiaty lubi.- To przyjació³ka, czy mo¿e ktoœ wiêcej?- Przez kilka lat by³a moj¹ najlepsz¹ przyjació³k¹, ale ostatnio siêpok³Ã³ciliœmy i ju¿ od kilku dni nie zamieniliœmy ani jednego s³owa – wyjaœni³ zdziwnym napiêciem w g³osie.– Myœla³em o tym, ¿eby kupiæ jej ró¿ê, ale jejch³opak móg³by poczuæ siê zazdrosny.Kobieta westchnê³a ze œwiadomoœci¹, ¿e musi wygl¹daæ to co najmniej œmiesznie.Jak ma³o wspó³czeœni ludzie wiedzieli o kwiatach, o ich znaczeniach,symbolach.- Widzisz ch³opcze, ka¿da ró¿a ma swoje znaczenie, w zale¿noœci od koloru.Mogêpomóc ci wybraæ odpowiednie kwiaty dla tej dziewczyny, ale musisz mi coœpowiedzieæ.Kto rozpocz¹³ k³Ã³tniê? Ty, czy ona?- Widzi pani, to nie takie proste.Ona chcia³a siê tylko przekonaæ, czywszystko ze mn¹ w porz¹dku, a ja na ni¹ nawrzeszcza³em jak ostatni dureñ.Odtego czasu nie zamieni³a ze mn¹ ani jednego s³owa, choæ codziennie widujemy siêna posi³kach, lekcjach i na korytarzach.- Chcia³byœ j¹ przeprosiæ – domyœli³a siê – tylko nie wiesz jak, skoro siê dociebie nie odzywa.W milczeniu przytakn¹³.Kwiaciarka rozejrza³a siê dooko³a w poszukiwaniuczegoœ, co by³oby odpowiednie na przeprosiny.Ró¿e rzeczywiœcie odpada³y ju¿ wprzedbiegach.Uœmiechnê³a siê widz¹c samotny, stoj¹cy na kontuarze bukiet zzasuszonych kwiatów.Co prawda by³ on raczej ozdob¹ jej niewielkiego sklepikuni¿ czymœ na sprzeda¿, ale czu³a, ¿e temu ch³opakowi przyda siê on bardziej ni¿jej.- To bêdzie dobre – powiedzia³a w koñcu.– Do tego kilka liœci bluszczu i jeœlidziewczyna zna siê na kwiatach, to powinna zrozumieæ przekaz.- Ona mo¿e go zrozumieæ, ale obawiam siê, ¿e ja ju¿ nie za bardzo – powiedzia³z niejakim zak³opotaniem Harry.- Suchotniki to symbol skruchy, a bluszcz ma oznaczaæ wieczn¹ przyjaŸñ.Nawszelki wypadek do³¹cz do bukietu karteczkê z wyjaœnieniem.Wtedy wszystkopowinno pójœæ po twojej myœli.Harry przytakn¹³.Zap³aci³ za kwiaty i opuœci³ kwiaciarniê.S³oñce powolichowa³o siê za horyzontem, w niesamowity sposób wyd³u¿aj¹c cienie.Przyspieszy³kroku chc¹c jak najszybciej dotrzeæ do mieszkania i zaj¹c siê wreszcieprezentem dla Hermiony.***Panna Granger obudzi³a siê z przeczuciem, ¿e stanie siê coœ z³ego.Przez ca³ydzieñ chodzi³a spiêta i podenerwowana.Ron za wszelk¹ cenê stara³ siê dotrzeædo sedna problemu, ale to jeszcze bardziej dra¿ni³o dziewczynê.Za³amanie nast¹pi³o oko³o siedemnastej.Hermiona nie zwracaj¹c uwagi na pe³nedezaprobaty spojrzenie pani Pince wybieg³a z biblioteki.Pokonuj¹c kolejnekorytarze czu³a na sobie zdziwione spojrzenia uczniów i nauczycieli.W koñcunie na co dzieñ widzi siê biegaj¹c¹ Krynicê Wiedzy, jak z³oœliwie nazywali j¹niektórzy.Wpad³a do swojego dormitorium i ju¿ mia³a ochotê rzuciæ siê na ³Ã³¿ko i wyp³akaæza wszystkie czasy, kiedy coœ przyku³o jej uwagê.Na jej szafce nocnej le¿a³adoœæ sporych rozmiarów paczka owiniêta w kolorowy papier i przewi¹zananiewprawnie niebiesk¹ wst¹¿k¹.Podesz³a bli¿ej i uwa¿nie przyjrza³a siê niespodziewanemu zjawisku.Tak, pud³oewidentnie by³o przeznaczone dnia niej, s¹dz¹c po naklejce z wielkim, rudymkotem i napisie “Dla Hermi”.¯a³owa³a, ¿e nie uczy³a siê jeszcze ¿adnych zaklêæmog¹cych zidentyfikowaæ nadawcê, czy te¿ zaklêcia jakimi zosta³ obrzuconyprezent.Niepewnie chwyci³a pude³ko, ale nic siê nie sta³o.Odetchnê³a z ulg¹ irozerwa³a papier.Na samym wierzchu le¿a³a zwyk³a koperta.Kiedy dziewczynawziê³a j¹ do rêki ze œrodka wypad³a bia³a kartka papieru.Przepraszam.Tylko jedno s³owo, a jednak mówi³o tak wiele.Wiedzia³a ju¿, kto podarowa³ jejtê paczkê.Mia³a ochotê wyrzuciæ j¹ gdzieœ daleko, ale powstrzyma³a siê.Gryfoñska ciekawoœæ wziê³a górê nad zdrowym rozs¹dkiem i dziewczyna wsadzi³arêkê do œrodka.Najpierw dotknê³a czegoœ ch³odnego i œliskiego.Wyci¹gnê³a to i jej oczomukaza³a siê szklana kula w œrodku której zamkniêty by³ bukiet wysuszonychkwiatów z dodatkami liœci bluszczu.Nie mia³a pojêcia, jakim cudem Harry’emuuda³o siê zrobiæ to, co mia³a przed sob¹, ale bez w¹tpienia musia³ w³o¿yæ w tosporo energii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]