[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uspokój się, przecież się od razu nie zabije z tego powodu.Najpierw postara się przekonać, czy cię naprawdę utracił.- Powinno mu się jak najprędzej powiedzieć prawdę.- Naturalnie, Frydo! Jeżeli sobie życzysz, to dziś jeszcze z nim pomówię.- Dobrze, proszę cię o to.Nie wspominaj jednak nic, że się o niego martwiłam.Tego nie potrzebuje wcale wiedzieć.- Bądź spokojna, siostrzyczko! Załatwię wszystko po twojej myśli.W kilka chwil później Gerhard stanął przed drugą żoną ojca.Podała mu obie ręce na powitanie.- Mój drogi synu!Wzruszony objął ją ramieniem i serdecznie ucałował.- Skoro przyjmujesz mnie jak syna, pozwól bym kochał cię jak matkę! Następnie uściskał Małgosię.- Droga siostro, czy masz dla mnie mały kącik w swym serduszku?- Kochany mój braciszku! Pokochałam cię, zanim jeszcze wiedziałam, kim jesteś!- Jakże jestem bogaty! Posiadam matkę i dwie siostry! Kochany ojcze, jak to dobrze, że i ten cień pierzchnął z naszego życia!- A jutro wszyscy odwiedzimy twych przybranych rodziców - oznajmiła generałowa.- Pragnę podziękować tym zacnym ludziom, którzy tak czule opiekowali się tobą w młodości.Gerhard ucieszył się bardzo.Wiedział, że Birknerowie ucieszą się ogromnie i będą dumni z tych odwiedzin.Młody inżynier pozostał do wieczora w gronie swej rodziny.Później udał się do winiarni „Pod Winogronem”, gdzie zwykle spożywał posiłki.Zastał tam wielu znajomych, wśród nich również pana von Bülow i pana von Engelhard.Bülow przywitał się z nim bardzo chłodno.W ciągu wieczoru patrzył na Gerharda nieprzyjaźnie, prawie z nienawiścią.Gerhard udawał, że tego nie widzi.Kazał podać szampana i oznajmił kilku znajomym, że musi „oblać” pewne radosne wydarzenie.Bülow oznajmił z ponurą miną:- Nie wypiję dziś już ani kropli.Głowa mnie boli, pójdę do domu.- Niech pan jeszcze trochę poczeka, panie von Bülow.Idziemy w tę samą stronę, odprowadzę pana.Bülow pozostał więc, gdyż pragnął dowiedzieć się prawdy.Mimo to nie wypił z Gerhardem ani kropli wina.Młodego inżyniera bawiła ogromnie ta sytuacja.Wiedział dobrze, dlaczego Bülow nie chce się z nim trącić kieliszkiem.Wkrótce obydwaj młodzieńcy wyszli razem z winiarni.Księżyc jasno świecił, noc była ciepła.W ogrodach przed domami pachniały róże.Obydwaj młodzi ludzie szli przed siebie w milczeniu.Nagle wśród ciszy rozległ się głos zegara.Wybił godzinę dwunastą.- Nie często się zdarza, że powracamy tak wcześnie do domu - przerwał wreszcie milczenie pan von Bülow.- Tak, zazwyczaj powracamy znacznie później.Nastąpiła znowu pauza.Wreszcie Gerhard odezwał się:- Dlaczego pan nie pyta, czemu dziś w południe przechadzałem się pod rękę z panną von Massenburg?- Po pierwsze nie mam prawa pytać o to.Po drugie widać jasno jak na dłoni, że pan poprzednio wzniósł toast z okazji zaręczyn z panną Frydą.- Aha i dlatego nie chciał się pan ze mną trącić?- Owszem, dlatego.- Postąpił pan niesłusznie.- To rzecz względna.Niedawno słuchał pan moich zwierzeń o swojej narzeczonej, a nie wspomniał pan ani słowem o swych zamiarach.To także nie było słuszne.Wydaję się sobie bardzo śmiesznym, co nie należy do przyjemności.- Drogi panie, panna von Massenburg nie jest moją narzeczoną i nigdy nią nie będzie.Bülow wbił szablę w piasek i zatrzymał się nagle.- Nic nie rozumiem.Czy pan nie mógłby mi udzielić wyjaśnień w tej sprawie?- Chętnie! Proszę pana jednak o zachowanie na razie ścisłej dyskrecji.- Ależ naturalnie! Cała ta rozmowa zostanie między nami.- Dobrze! Przyrzekłem właśnie pannie von Massenburg, że wyjaśnię tę sytuację.Zależy jej, zdaje się, bardzo na tym, by pan jej fałszywie nie osądził.Otóż, drogi panie, Fryda jest moją siostrą.Jestem synem generała von Massenburg, synem z pierwszego małżeństwa.Bülow oniemiał.Ze zdumieniem spojrzał na Gerharda.- Do licha! - wykrzyknął wreszcie - A ja byłem zazdrosny! Jakiż ze mnie osioł!- Przez grzeczność nie przeczę! - odparł, śmiejąc się, Gerhard.- Tak, pan się może śmiać, ale niechby pan znalazł się w moim położeniu! Kocha się taką słodką dziewczynę i układa plany na przyszłość, aż tu nagle człowiek widzi, że wszystko diabli wzięli.Niech mi pan wierzy, że to bardzo przykre uczucie! I niech pan się nie gniewa za moje idiotyczne zachowanie w winiarni, panie.von Massenburg!- Pozostańmy na razie przy moim dawnym nazwisku.Nasze stosunki rodzinne ułożyły się tak, że muszę używać przez pewien czas nazwiska mojej matki.- Jak pan sobie życzy! Niech pan mi powie jeszcze jedno: jak się panu zdaje, czy pańska siostra odda mi rękę? Czy mogę mieć nadzieję?Gerhard z łobuzerskim uśmiechem wzruszył ramionami.- Będzie pan sam musiał się zapytać, czy zechce panu oddać rękę.Mam jednak wrażenie, że jej serduszko należy już do pana.Bülow bez ceremonii uściskał Gerharda.Później zaczął się nagle śmiać.- O Boże, wpadło mi teraz na myśl, że nie tylko ja byłem takim osłem! Przecież Engelhard także jest zazdrosny o pana!- Doprawdy? Czy on także kocha Frydę?- Niechby się ośmielił! Nie, on kocha pannę Małgosię i wścieka się na pana.- Ładna historia! Cóż, pan von Engelhard także dowie się już wkrótce, że ja nie zasługuję na jego gniew.- Drogi panie, czy pan pozwoli uczynić wyjątek dla Engelharda? To mój najlepszy przyjaciel i żal mi patrzeć, jak się męczy.- Niech tam! Może mu pan powiedzieć, że nie jestem niebezpiecznym rywalem.Nawet gdyby Fryda i Małgosia nie były moimi siostrami, to także nie istniałby powód do zazdrości.Jestem już związany z inną.Tak, oto i moje mieszkanie! Dobranoc, panie von Bülow! Do jutra!- Do widzenia!Bülow powrócił do winiarni „pod Winogronem”.Wstąpił po Engelharda.Skończyło się na tym, że i tego wieczoru położył się spać dopiero koło trzeciej.* * *Nazajutrz powóz państwa von Massenburg zatrzymał się przed kamienicą radcy Schrötera.Ludwika zobaczyła to z okna.Widziała jak Massenburgowie wysiadają i wchodzą do domu.Nadaremnie jednak czekała, że służba zawiadomi ją o przybyciu gości.Zaczęła nadsłuchiwać.Na schodach było cicho.Nagle posłyszała jakieś głosy w mieszkaniu dozorcy.Tak, to przecież śmiech generała von Massenburg.Ludwika ze zdumieniem potrząsnęła głową i powróciła do swego pokoju.Po upływie godziny państwo von Massenburg odjechali.Ludwika podbiegła do stołu i zadzwoniła.Natychmiast zjawiła się Birknerowa.Miała zarumienione policzki i oczy wilgotne od łez.- Zdawało mi się, że powóz Massenburgów stał poprzednio przed naszym domem.Czy państwo von Massenburg pozostawili jakieś polecenie? - zapytała Ludwika.- Nie, panno Ludwiko.Pan generał odwiedził nas ze swoją rodziną.Widać było, że poczciwa staruszka ma ogromną satysfakcję, mogąc oznajmić to Ludwice.- Was? Czy Birknerowa chce mi wmówić, że Massenburgowie byli u was z wizytą?- Tak jest, panno Ludwiko.Pan generał z żoną i córkami był u nas, gdyż miał do omówienia pewne sprawy rodzinne, związane z naszym przybranym synem.Ludwika uśmiechnęła się złośliwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]