[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ślub odbył się na ogromnym trawniku w posiadłości Kinsgley’a na wybrzeżu.Na uroczystości była obecna większość personelu zatrudnionego w szpitalu.Długo wspominano ich ślub, ponieważ był wydarzeniem roku w miejscowym życiu towarzyskim.Cassi zapamiętała niemal każdą chwilę tego wspaniałego, wiosennego dnia.Niebo było błękitne jak oczy Thomasa, a powierzchnię morza lekko tylko marszczyła łagodna bryza.Stoły były obficie zastawione, a na trawniku rozbito namioty o charakterystycznym średniowiecznym kształcie.Heraldyczne flagi łopotały na ich szczytach.Cassi nigdy jeszcze nie była tak szczęśliwa, a Thomas chodził dumny jak paw, troszcząc się o każdy szczegół weselnego przyjęcia.Kiedy goście odjechali, nowo poślubieni udali się na spacer.Szli wzdłuż plaży, nie bacząc na lodowate fale obmywające ich stopy.Cassi nigdy nie czuła się taka szczęśliwa i nigdy nie miała takiego poczucia bezpieczeństwa.Spędzili noc poślubną w hotelu Ritz-Carlton w Bostonie, po czym wyjechali do Europy i tam przeżyli swój miodowy miesiąc.Po powrocie Cassi przystąpiła do studiów z nową energią.Miała teraz potężnego opiekuna, który pomagał jej na każdym kroku.Zawsze była dobrą studentką, ale przy jego pomocy przeszła samą siebie.Thomas w dalszym ciągu zachęcał ją, by przychodziła do sali operacyjnej, a gdy odbywała praktykę na chirurgii, była jego asystentką, o czym inni studenci mogli tylko marzyć.Gdy po dwóch latach ukończyła studia, nie musiała szukać pracy, gdyż czekała już na nią na oddziale patologii.Najbardziej ciepłe wspomnienie zachowała Cassi z weekendu, podczas którego otrzymała dyplom lekarza.Tego dnia Thomas od samego rana zachowywał się jakoś inaczej - był niespokojny i jakby wyciszony, co Cassi przypisywała oczekującej go skomplikowanej operacji.Poprzedniego wieczora powiedział jej o pacjencie, który ma przybyć do szpitala z innego stanu.Przeprosił ją, że w związku z tym nie będzie mógł uczestniczyć w uroczystym obiedzie, który miał odbyć się po części oficjalnej; Cassi, choć rozczarowana, zapewniła go o swej wyrozumiałości.Podczas oficjalnej uroczystości Thomas zachowywał się niepoważnie i wprawił Cassi w niemałe zakłopotanie, kiedy wszedł za nią na podium i zrobił jej mnóstwo zdjęć swoim pentaxem.Później, gdy oczekiwała, że w pośpiechu opuści uroczystość, by zdążyć do szpitala, wziął ją za rękę i poprowadził przez trawnik do czekającej limuzyny.Speszona Cassi weszła do długiego czarnego cadillaca: wewnątrz znalazła dwa kieliszki na wysokich nóżkach i butelkę schłodzonego Dom Perignon.Odtąd wszystko potoczyło się jak w baśni.W mgnieniu oka znaleźli się na lotnisku Logan, skąd samolotem rejsowym polecieli do Nantucket.Próbowała protestować mówiąc, że nie jest odpowiednio ubrana i powinna wrócić do domu, by się przebrać, Thomas jednak zapewnił ją, że o wszystkim wcześniej pomyślał i pokazał torbę wypełnioną kosmetykami i lekarstwami.Znalazło się tam również kilka jej sukien, a wśród nich bardzo seksowna, różowa jedwabna sukienka z domu mody Teda Lapidusa.W Nantucket zostali tylko jedną noc, ale co to była za noc! Spędzili ją w uroczym wiejskim zajeździe, który stanowił kiedyś rezydencję starego kapitana żeglugi morskiej.Mieszkanie było urządzone we wczesnowiktoriańskim stylu, z obszernym łóżkiem pod baldachimem.Nie było tam telewizji i co najważniejsze - telefonu.Cassi z rozkoszą oddychała atmosferą całkowitej izolacji od świata i szczęśliwego, intymnego odosobnienia.Nigdy nie była tak bardzo zakochana i Thomas też nigdy nie był tak troskliwy i serdeczny.Popołudnie spędzili jeżdżąc rowerami po okolicy i biegając boso po plaży obmywanej lodowatymi falami.Kolację przy świecach zjedli we francuskiej restauracji.Siedzieli przy stole, który stał przy oknie z widokiem na port.Odbicia świateł zakotwiczonych żaglówek iskrzyły się w wodzie jak drogocenne klejnoty.Kulminacyjnym punktem kolacji był prezent z okazji otrzymania dyplomu.Z małego, wyłożonego aksamitem pudełka wyjęła najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek widziała, naszyjnik z pereł, ozdobiony wielkim, otoczonym diamentami szmaragdem.Pomagając zapiąć naszyjnik na karku, Thomas wyznał jej, że zapinka naszyjnika stanowi rodzinną pamiątkę i została przywieziona z Europy przez jego prababkę.Późną nocą odkryli, że imponujące łóżko z baldachimem miało bardzo istotną wadę: okropnie skrzypiało przy każdym ruchu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]