[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niebo by³orozgwie¿d¿one, a przynajmniej tu¿ nad jej g³ow¹.Bo dalej, na horyzonciegwiazdy znika³y, a ich œwiat³o nie by³o w stanie przebiæ siê przez truj¹c¹chmurê miejskich wyziewów.Susan przebieg³a na drug¹ stronê alei, klucz¹cpomiêdzy samochodami wracaj¹cych z pracy niecierpliwców, którzy utknêli wulicznym korku.W holu akademika minê³a kilka znajomych dziewcz¹t, których bystre oczy od razuspostrzeg³y jej obtarte kolana i p³aszcz zabrudzony smarem.Nie oby³o siê bezkpiarskich przycinków na temat tego, jak ciê¿ka musi byæ praktyka w szpitalu,skoro Susan wygl¹da, jakby bra³a udzia³ w karczemnej bójce.I chocia¿ niektórez uwag wyda³y jej siê doœæ zabawne, o ma³o co, a zatrzyma³aby siê i odciê³a siêdowcipnisiom.Przesz³a jednak przez hol i wysz³a na dziedziniec.Znajduj¹cy siêpoœrodku niego kort by³, jak to w zimie, smutny i zaniedbany.Wchodz¹c, bez poœpiechu po wdziêcznie pn¹cych siê w górê krzywych i wydeptanychschodach marzy³a o samotnoœci i bezpieczeñstwie, jakie zapewnia³ w³asny pokój.Zamierza³a wzi¹æ k¹piel i d³ugo le¿eæ w wannie, porz¹dkuj¹c dzisiejszewydarzenia, a przede wszystkim odpocz¹æ.Wszed³szy do pokoju, jak zwykle zaryglowa³a drzwi nie w³¹czaj¹c œwiat³a.Kontakt przy wejœciu zapala³ okr¹g³¹ jarzeniówkê na œrodku sufitu, a ona wola³acieplejsze œwiat³o zwyk³ych ¿arówek, a wiêc albo lampy przy ³Ã³¿ku, albonowoczesnej stoj¹cej lampy przy biurku.Korzystaj¹c ze œwiat³a, które wpada³oprzez okna z pobliskiego parkingu, podesz³a do ³Ã³¿ka, ¿eby zapaliæ lampê.Kiedysiêga³a w stronê prze³¹cznika, us³ysza³a ha³as.Nie by³ g³oœny, ale na tykwyraŸny, ¿eby uzmys³owi³a sobie, i¿ nie pasuje do jej pokoju.By³ obcy.Zapali³a œwiat³o nas³uchuj¹c, ale ha³as nie powtórzy³ siê.Uzna³a wiêc, ¿epochodzi³ z pokoju s¹siadki.Powiesi³a na wieszaku p³aszcz i bia³¹ marynarkê, a potem rozpakowa³a zakupionystrój, który nad podziw dobrze zniós³ trudy popo³udnia.Rozpiê³a bluzkê, zdjê³aj¹ i rzuci³a na stos brudnej bielizny piêtrz¹cy siê na fotelu.W œlad za ni¹powêdrowa³ biustonosz.Siêgnê³a za siebie praw¹ rêk¹ i ruszaj¹c do ³azienki,¿eby puœciæ wodê do wanny, zaczê³a mocowaæ siê z opornym guzikiem przyspódnicy.Kiedy otworzy³a drzwi i nacisnê³a kontakt, przygotowuj¹c siê, ¿eby po zapaleniujarzeniówki spojrzeæ w lustro, nagle plastikowe haczyki zgrzytnê³y o metal,ktoœ odci¹gn¹³ zas³onê prysznicu i wœlizn¹³ siê do pokoju.Niemal równoczeœniejarzeniówka zamigota³a i pokój zala³o ostre œwiat³o.W tej samej chwili b³ysn¹³nó¿, a Susan otrzyma³a cios w g³owê, po którym zobaczy³a wszystkie gwiazdy.Si³a uderzenia by³a tak wielka, ¿e obróci³a ni¹ i cisnê³a na œcianê ³azienki.Susan instynktownie wyci¹gnê³a przed siebie rêce, ratuj¹c siê przed upadkiem.Wszystko to nast¹pi³o tak szybko, ¿e nie mia³a czasu zareagowaæ.Cios zdusi³ wzarodku jej krzyk.W nastêpnej chwili intruz chwyci³ j¹ za gard³o i przygwoŸdzi³ do œciany tak, ¿emusia³a staæ wyprostowana, wyprê¿aj¹c obna¿one piersi.Na przekór swoimwyobra¿eniom o tym, jak potraktuje ewentualnego napastnika - kolano w krocze,palce w oczy - mog³a co najwy¿ej oddychaæ i patrzeæ na przeœladowcê wnajwy¿szym przera¿eniu.Oczy mia³a rozszerzone do ostatecznych granic.Gwa³townoœæ niespodziewanego ataku by³a niepohamowana, a si³a rêki zaciœniêtejna jej gardle mia¿d¿¹ca.Susan rozpozna³a napastnika.Spotkali siê ju¿ raz.na peronie kolejki podziemnej.- Jedno s³owo i po tobie, dzidziu - warkn¹³ przeœladowca, podnosz¹c praw¹ rêkêz no¿em do jej brody.Równie nagle i brutalnie, jak chwyci³ j¹ za gard³o, oprych zwolni³ chwyt, akiedy zachwia³a siê do przodu, uderzy³ j¹ wierzchem d³oni, rozbijaj¹c policzek,rozcinaj¹c wargê i powalaj¹c na czworaki.Wcisn¹wszy stopê pod jej ramiê, zmusi³ j¹ do wyprostowania siê w przyklêku ibrutalnym kopniakiem pchn¹³ na œcianê, gdzie upad³a z rêk¹ zarzucon¹ zmys³owona umywalkê.Z k¹cika ust p³ynê³a jej krew i spada³a na blad¹ pierœ.Obrazprzeœladowcy rozp³yn¹³ jej siê przed oczami, a kiedy powróci³, ujrza³a przedsob¹ jego dziobat¹ twarz wykrzywion¹ szatañskim uœmiechem.NajwyraŸniejrozkoszowa³ siê myœl¹ o zgwa³ceniu jej.Czu³a siê sparali¿owana, niezdolna do¿adnej reakcji.- Szkoda, ¿e wolno mi z tob¹ tylko porozmawiaæ, czyli, jak to siê mówi w naszymfachu, nawi¹zaæ wstêpny kontakt.Ostrze¿enie brzmi krótko.Wielu osobom bardzo,ale to bardzo nie podoba siê sposób, w jaki spêdzasz ostatnio czas.Je¿eli niezajmiesz siê tym, co trzeba, zamiast wnerwiaæ ludzi, to spotkamy siê jeszczeraz.- Nieznajomy urwa³, czekaj¹c na skutek swoich s³Ã³w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]