[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Coś mi się wydaje, że zmyślił tę historyjkę stwierdził Tom.- Mam nadzieję, że nie podałaś mu żadnych informacji.- Skądże znowu! - oburzyła się Rut.- Prosiłam tylko, żeby zostawił swoje nazwisko i obiecałam, że jeśli zauważę wśród klientek tę młodą damę, poproszę ją, żeby zadzwoniła do domu.- Podejrzewam, że nie podał swojego nazwiska ani adresu.- Nie.- Nie sądzisz, że to dziwne?- Powiedział, że będzie mi wdzięczny, jeśli nie poinformuję córki o tym, że jej szuka.Nie chce, żeby ona znów zniknęła.Zrobiło mi się go żal.Miał łzy w oczach.Mało znam Alicję Carroll, ale jestem pewien, że niezależnie od tego, jak poważne byłyby nieporozumienia między nią a matką, nie odwróciłaby się od niej w śmiertelnej chorobie - pomyślał Tom.Potem przyszła mu do głowy nowa, pociągająca myśl.Skoro Alicja mówiła nieprawdę o swoim pochodzeniu, to może i mężczyzna, z którym podobno jest związana, nie istnieje?! Tom od razu poczuł się lepiej.41Detektyw Eddie Sloane pracował na zmianie od ósmej do szesnastej, ale w piątek o siedemnastej trzydzieści był jeszcze w swoim gabinecie, w dziewiętnastym komisariacie.Na jego biurku leżała teczka Ricka Parkera.Detektyw cieszył się, że jest już piątek.Miał nadzieję, że przynajmniej w sobotę i niedzielę ci z federalnej dadzą mu spokój.Ostatnie dni były ciężkie.Od wtorku, kiedy to Rick Parker nie przyszedł na spotkanie, stosunki między nowojorską policją a prokuratorem stanowym - i tak pozostawiające wiele do życzenia - stały się wręcz wrogie.Sloane wściekał się, ilekroć sobie przypominał, że dopiero kiedy dwaj agenci federalni zaczęli szukać Parkera, Gary Baldwin w końcu przyznał, że ma świadka, który jest gotów zeznać, że widział Ricka w ośrodku narciarskim w Stowe w dniu śmierci Heather Landi.Baldwin nie podzielił się z nami tą nowiną - myślał Sloane ale kiedy się dowiedział, że naciskałem Parkera, miał czelność się poskarżyć prokuratorowi rejonowemu.Na szczęście prokurator był po mojej stronie - snuł ponure myśli Sloane.- Podczas spotkania z udziałem obu zwaśnionych stron, prokurator rejonowy przypomniał Baldwinowi, że policja nowojorska nie zakończyła dochodzenia w sprawie zabójstwa i zamierza znaleźć mordercę.Stwierdził wyraźnie, że gdyby urzędnicy federalnego wymiaru sprawiedliwości zechcieli się dzielić posiadanymi informacjami i byli bardziej chętni do współpracy, wszyscy by na tym lepiej wyszli, ale tę sprawę prowadzi policja nowojorska, a nie federalni.Fakt, że prokurator rejonowy ujął się za nim, chociaż musiał wysłuchać Baldwina skarżącego się, że z szafki Sloane’a zginęły ważne dowody w tej sprawie, rozbudził w detektywie pragnienie, by samemu zwinąć Ricka Parkera.Chyba że już nie żyje - myślał Sloane - co jest wysoce prawdopodobne.W przeciwnym razie zniknięcie Ricka świadczyłoby o tym, że znaleźli się na właściwym tropie.Z pewnością rzucało to nowe światło na trudny do wyjaśnienia fakt, że morderca Izabelli Waring z taką łatwością został uznany za przedstawiciela znanej firmy prawniczej, korzystającej z usług agencji „Parker i Parker”.Teraz wiadomo, że Parker był w ośrodku dla narciarzy i że Heather Landi była przestraszona, kiedy go tam zobaczyła, zaledwie kilka godzin przed śmiercią.Podczas czterech miesięcy po śmierci Izabelli Waring, Sloane zgromadził całkiem pokaźne curriculum vitae Ricka Parkera.Wiem o nim więcej niż on sam o sobie - myślał, kolejny raz przeglądając gruby plik dokumentów.Richard J.Parker junior.Jedyne dziecko.Lat trzydzieści jeden.Wyrzucony z dwóch prestiżowych szkół za posiadanie narkotyków.Podejrzewany - przy braku dowodów - o handel narkotykami.Świadkowie zostali prawdopodobnie opłaceni, w zamian za wycofanie zeznań.Ukończenie college’u - w wieku dwudziestu trzech lat - zajęło mu aż sześć lat.Ojciec zapłacił za szkody wyrządzone w męskim akademiku podczas hucznego przyjęcia.Gdy był w szkole, zawsze miał mnóstwo pieniędzy.Na siedemnaste urodziny dostał mercedesa.Jako nagrodę za ukończenie nauki - mieszkanie na zachód od Central Parku.Pierwszą i jedyną jego pracą jest posada w „Parker i Parker”.Pięć lat w oddziale na Sześćdziesiątej Siódmej Zachodniej, trzy lata - do dzisiaj - w głównym biurze na Sześćdziesiątej Drugiej Wschodniej.Sloane bez trudu dowiedział się, że współpracownicy Ricka na Zachodniej nie lubili go.Jeden z byłych pracowników „Parker i Parker” powiedział Sloane’owi: „Rick bawił się całą noc, przychodził do pracy na kacu albo pod wpływem koki i panoszył się w biurze”.Przed pięciu laty ojciec Ricka zabiegał o ugodę w sprawie o napastowanie seksualne sekretarki przez syna, żeby uniknąć publicznego skandalu.Po tym incydencie Parker senior postanowił odciąć syna od swoich pieniędzy.Zawieszono wypłacanie dochodów z funduszu powierniczego.Płacono mu taką samą pensję, jak innym pracownikom i dodatkowo prowizję od przeprowadzonych transakcji.Papcio nauczył się w końcu, że miłość nie może być ślepa - pomyślał z przekąsem Sloane.Był tylko jeden problem: miłością, która przejrzała na oczy, nie można zapłacić za kokainę.Sloane kolejny raz przerzucił kartki.Skąd Rick brał pieniądze na narkotyki i kto - jeśli chłopak jeszcze żyje - utrzymuje go teraz,?Sloane wyciągnął następnego papierosa z paczki, którą zawsze nosił w kieszeni koszuli.W życiorysie Richarda J.Parkera stale powtarzał się jeden motyw.Mimo wybuchów gniewu i walenia pięścią w stół Parker senior zawsze przychodził z pomocą, kiedy syn znalazł się w prawdziwych tarapatach.Tak jak teraz.Eddie Sloane jęknął i podniósł się z krzesła.Teoretycznie sobotę i niedzielę miał wolne.Żona ułożyła dla niego wspaniały plan: miał zrobić porządki w garażu.Sloane wiedział jednak, że żona będzie musiała zmienić plany.Garaż musi zaczekać.Detektyw wybierze się do Greenwich w stanie Connecticut, żeby porozmawiać z R.J.Parkerem seniorem.Tak, najwyższy czas odwiedzić majątek, w którym Rick Parker się wychował i dostał wszystko, co tylko można kupić za pieniądze.42W piątkowe popołudnia drogi prowadzące z New Jersey do Nowego Jorku są równie zatłoczone, jak środki publicznej komunikacji w przeciwnym kierunku.Wiele osób wybiera się wówczas do teatru i restauracji.Kit widziała na twarzy męża wielkie napięcie, kiedy w żółwim tempie posuwali się naprzód mostem Waszyngtona.Była mu wdzięczna, że z powodu spóźnienia nie robił wyrzutów matce.Lacey spytała ją kiedyś:- Jak ty to wytrzymujesz, kiedy on warczy na ciebie o coś, co nie jest twoją winą?- Powiedziałam Lacey, że nie przejmuję się tym przypomniała sobie Kit.- Rozumiem to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]