[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czułaby się nieswojo, byłaby wręcz zażenowana, gdyby musiała rozmawiać z mężem na jakiś poważny temat.Tańczyła, gawędziła ze swoimi partnerami, oczy jej błyszczały.i przez cały czas rozmyślała o Doris.Co powinna zrobić? Doszła w końcu do wniosku, że może jedynie śledzić bacznie dziewczynę i pilnować, by nie popełniła jakiegoś nieodwracalnego głupstwa.W trakcie menueta do stojącej w pobliżu drzwi Doris podszedł wysoki mężczyzna w szarym stroju.Nie poprosił jej do tańca.Wyszli z rotundy tak szybko, że choć Anna nie spuszczała z nich wzroku, przeoczyła moment ich nagłego zniknięcia.Rozejrzała się błyskawicznie, szukając wzrokiem teściowej.Księżna matka, stojąc tyłem do drzwi, zajęta była rozmową z jakąś parą.Następnie Anna spojrzała tam, gdzie przed paroma minutami widziała swego męża.Stał w tym samym miejscu, obserwując ją.Nagle jakby zorientował się, że coś się stało.Anna przerwała taniec, odwróciła się od swego partnera.Luke podszedł do niej szybko.- Moja żona źle się poczuła - rzekł z niskim ukłonem w jego stronę.- Proszę o wybaczenie.- Czy coś się stało, moja droga? - zapytał Luke.Ujął ją pod ramię i klucząc między tańczącymi, skierował się ku drzwiom.- Chodzi o Doris, Luke - powiedziała Anna.- Obawiam się, że dziś w nocy ma się spotkać z tym młodym człowiekiem.Właśnie wyszła pospiesznie z mężczyzną w ciemnoszarym domino i w masce.Nie wiem, czy to on.Ale tak czy owak, nie powinna być z nikim sam na sam.Wyszli oboje w chłodną ciemność oświetloną lampionami.Ujął jej ramię i ścisnął mocno.- Zostań tutaj - rzekł.Zadrżała, słysząc lodowaty ton jego głosu.- Wrócę.- Ruszył w kierunku bramy.Wolał nie tracić czasu na dociekania, którędy wyszła Doris i ten jej fircyk.Po chwili wahania Anna podążyła za nim.- Luke - poprosiła - nie potraktuj jej zbyt ostro.Jest taka młoda.Luke milczał, ale nie kazał jej wracać.Rozglądał się uważnie i widać było, że jest wściekły.Annę przeniknął dreszcz, nie była pewna, czy postąpiła słusznie.Kochankowie nie zdążyli uciec daleko.Byli już przy bramie, gdy Luke zawołał siostrę.Obrócili się, trzymając się za ręce.Doris wydała krótki okrzyk.Okrągłymi z przerażenia oczami z wyrzutem spoglądała to na Luke’a, to na Annę - Anna opuściła wzrok.- Wybierasz się dokądś? - zapytał Luke lodowato uprzejmym tonem.- Tak - odparła buntowniczo - odjeżdżamy stąd.Zamierzamy się pobrać.- Za parę minut, moja droga - zaczął Luke - odjedziesz stąd z matką do domu.- Zwrócił się teraz do wysokiego młodzieńca, który dotąd się nie odezwał: - Jest pan masochistą, Frawley?- Takie jest życzenie pańskiej siostry - odparł głosem nabrzmiałym gniewem.- Moje również.- Oczywiście, nie wątpię w to - rzekł Luke.- Poinformowałem przecież pana, że posag mojej siostry przekracza pięć tysięcy, których zażądał pan ode mnie w zamian za zerwanie z nią kontaktów.- To kłamstwo! - wykrzyknęła Doris.- To ty zaproponowałeś mu pieniądze, dwadzieścia tysięcy funtów, a Daniel odmówił!- Ach, ten szczegół wyleciał mi z pamięci - powiedział Luke, nie odrywając wzroku od Frawleya.Anna, słysząc tę nazbyt sympatyczną nutę w głosie męża, znowu zadrżała.I nagle młody człowiek wyciągnął z pochwy szpadę, kierując ostrze w pierś Luke’a.- Nie powstrzyma pan nas - oświadczył.- Nie ruszaj się z miejsca, Harndon, jeśli chcesz uniknąć ciosu.My z Doris odchodzimy stąd.Luke nie poruszył się ani nie zmienił tonu.- Postępujesz bardzo niemądrze, mój drogi - powiedział spokojnie.- Przemyśl jeszcze raz moją propozycję.Daniel uśmiechnął się szyderczo, i to był jego błąd.Annie wydało się, że widzi szpadę w ręku męża, zanim jeszcze usłyszała dźwięk wyciągania jej z pochwy.Nagle szpada Frawleya zatoczyła łuk w powietrzu i z brzękiem upadła na ścieżkę kilkanaście kroków dalej; w tym samym czasie szpada Luke’a przywarła do gardła Frawleya.Anna zamarła Z przerażenia, widząc ciemną strużkę krwi spływającą po jego szyi.- Jedyne, co ci pozostało, Frawley - rzekł Luke lodowato - to czym prędzej się stąd wynieść.Ujść z życiem, chłopcze, i nie tracić więcej krwi.Sporo ci jej ubędzie, jeśli odważysz się zbliżyć do lady Kendrick choćby na odległość głosu.Gdybyś nie okazał się w równym stopniu gotów do przyjęcia moich pieniędzy, jak i do poślubienia Doris, pozwoliłbym wam na spotkania pod ścisłym nadzorem przyzwoitki.Pozwoliłbym na to, żeby moja siostra sama przekonała się, iż taka zmiana stylu życia nie da jej szczęścia, jakiego oczekuje.Teraz natomiast widywanie się z nią naraża na szwank twoje bezpieczeństwo.- Powiedziawszy to, bez pośpiechu wsunął szpadę do pochwy.Daniel Frawley zrobił, co mu kazano.Doris, która stała bez ruchu, z rękami na ustach, opuściła je, gdy kochanek zniknął jej z oczu.- Nienawidzę cię - rzekła do Luke’a bezbarwnym głosem - i zrobię wszystko, żeby postawić na swoim.Ucieknę z nim przy najbliższej okazji.- Anno, bądź tak dobra - zaczął Luke, nie spuszczając wzroku z siostry - i zapytaj moją matkę, czy zechce tu przyjść.Wytłumacz jej, jeśli łaska, że powinna zabrać Doris do domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]