[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W nim też przyjmowała życzenia i pocałunki od każdego, kto przybył z prezentem.Lauren po powrocie znad jeziora nie odpoczęła ani chwili.Po kąpieli, ubraniu się i uczesaniu spadł na nią obowiązek pomagania hrabinie przy dekoracji, nad którą służba mozoliła się przez całe popołudnie.Sala balowa wyglądała jak prawdziwy ogród.To Lauren podsunęła pomysł, żeby ograniczyć kolory do różnych odcieni różu, fioletu i bieli.Oczywiście była i zieleń, tak często lekceważona przy układaniu kwiatów.Lauren miała ogromne wyczucie koloru i formy, co hrabina przyznała z wyraźnym uznaniem.Nie było tu tłoku częstego na balach londyńskich, lecz goście przybyli licznie, nim jeszcze rozpoczęły się tańce.Nie nosili może tak modnych strojów jak w stolicy i nie byli obwieszeni kosztowną biżuterią, lecz ubrali się, w co mieli najlepszego, wyglądając barwnie i odświętnie.Lauren zdecydowanie bardziej podobały się zabawy na wsi niż w mieście.Kit, na jej prośbę, wprowadził ją na środek sali, dając sygnał, że bal się rozpoczął.Lauren nosiła tę samą suknię, którą miała na sobie podczas balu u lady Mannering.Świadomie wybrała właśnie ją: tańczyła w niej z Kitem po raz pierwszy i zatańczy po raz ostatni.Niejeden z gości, podobnie jak krewni Kita, z uznaniem mówił, jak świetnie do siebie pasują i jak piękną tworzą parę.Postanowiła sobie, gdy wokół nich zaczęły krążyć w tańcu inne pary - że będzie się doskonale bawiła każdej chwili tego wieczoru.Służebna pakowała już jej rzeczy, ale ona sama musi się bawić.Do samego końca.- Wyglądasz dziś wyjątkowo uroczo.- Kit powiedział to, przysuwając się do niej tak blisko, że tylko ona mogła słyszeć jego słowa.- Czyżbym się mylił? Nie! Naprawdę masz suknię dokładnie w kolorze oczu!- Ach, głupstwa pleciesz.- Odwzajemniła uśmiech.Jak wiele się zdarzyło, odkąd powiedział jej to po raz pierwszy! A przecież tak niewiele czasu upłynęło od tamtego balu.Widziała w nim wtedy impertynenta i hultaja.A teraz.teraz był dla niej po prostu Kitem.Kimś drogim aż do bólu.Lauren musiała jednak skupić uwagę na krokach i figurach kadryla.Przemknęło jej przez myśl, że chyba nie może być szczęśliwsza niż w tej chwili i z przerażeniem przypomniała sobie, że dokładnie to samo myślała na balu, w przeddzień ślubu z Neville’em.A dzień następny okazał się najczarniejszym w całym jej życiu.Uśmiechnęła się jeszcze pogodniej.I w tej chwili zobaczyła, że do sali wchodzi książę Bewcastle z obydwoma braćmi i Freją.Kit nazwał ją po południu Śpiącą Królewną.Ona widziała siebie raczej jako Kopciuszka tańczącego na balu z królewiczem i zdającego sobie dobrze sprawę, że północ nieuchronnie wybije, a piękna suknia obróci się w łachmany, a kareta w dynię.Nie miała jednak szklanego pantofelka, który mogłaby zgubić na schodach.Lauren tańczyła z księciem, który w ascetycznym, czarno-białym stroju wyglądał trochę satanicznie.Kit ani razu nie widział, żeby Bewcastle tańczył na jakimkolwiek przyjęciu czy balu.Teraz jednak robił to, jak się zdawało, żeby uśpić wszelkie podejrzenia, iż żywi do hrabiego Redfielda i jego rodziny jakąkolwiek urazę.Ralf poprosił do tańca Gwendoline, a Alleyne nachylił nisko głowę ku babce Kita, żeby usłyszeć, co mówi stara hrabina.- Czy mogę cię prosić, Frejo? - Kit skłonił się przed dziewczyną.Wyglądała tego wieczoru wyjątkowo pięknie w sukni z kremowej koronki na spodzie ze złocistego atłasu.Włosy miała upięte wysoko na głowie i ozdobione złotym grzebieniem, który iskrzył się w świetle świec.Była niższa niż Lauren, lecz figurę miała pełniejszą, bardziej zmysłową.Biła od niej energia i radość życia.Tańczyli w milczeniu, a Kit próbował przypomnieć sobie, co czuł do Frei trzy lata temu.Freja zawsze była mu przyjazna, a tamtego lata szczególnie potrzebował przyjaciela.Mężczyzna nie nadawał się do tego, o czym Kit miał się przekonać, próbując rozmawiać z Ralfem.Ralf zniecierpliwił się tylko i burczał, żeby Kit nie był osłem.Przecież wypełnił obowiązek i uratował Sydowi życie, a także przywiózł go do domu, więc o co ma do siebie pretensję? Freja co prawda również nie okazała mu specjalnego zrozumienia, ale w końcu była tylko kobietą.Cały swój żal, cały gniew i poczucie winy przeistoczyło się w czysto fizyczną, zmysłową namiętność.Jeśli mógł sobie coś wypominać w związku z tamtym latem, to sposób, w jaki potraktował Freję.Nieświadomie i bez złych intencji, ale jednak.Cóż, stało się i już się nie odstanie.Była pod ręką, a on postąpił wobec niej nie tak, jak należało.- Zbyt tutaj gorąco - powiedziała, kiedy taniec się skończył.Słowa, akcentowane w typowy dla niej sposób, zabrzmiały prawie jak wyzwanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]