[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozwin¹³ kilka zwojówstarego sukna i podniós³ w górê ma³¹ kolczugê sporz¹dzon¹ z gêsto plecionejsiatki, giêtkiej niemal jak p³Ã³tno, lecz twardszej niŸli stal.Lœni³a nibysrebro w ksiê¿ycowej poœwiacie, a wysadzana by³a drogimi kamieniami.By³ doniej tak¿e pas z pere³ i kryszta³Ã³w.- Piêkna, prawda? - spyta³ Bilbo obracaj¹c kolczugê pod œwiat³o.- I bardzou¿yteczna.To moja krasnoludzka zbroja, dar Thorina.Odebra³em j¹ z muzeum wMichel Delving przed opuszczeniem domu i zapakowa³em miêdzy baga¿e.Wzi¹³em zsob¹ wszystkie pami¹tki z wyprawy, z wyj¹tkiem Pierœcienia.Ale niespodziewa³em siê, bym mia³ sposobnoœæ u¿ywaæ kolczugi, a teraz nie jest mi ju¿wcale potrzebna, chyba na to, ¿eby czasem oczy nacieszyæ.Nosz¹c j¹, nie czujesiê niemal ciê¿aru.- Wygl¹da³bym w tym.myœlê, ¿e wygl¹da³bym nieco dziwacznie - rzek³ Frodo.- To samo i ja mówi³em - powiedzia³ Bilbo.- Ale nie przejmuj siê wygl¹dem.Mo¿esz zreszt¹ nosiæ kolczugê pod wierzchnim ubraniem.S³uchaj! Powiem cicoœ, ale niech to zostanie miêdzy nami.Bêdê o wiele spokojniejszy wiedz¹c, ¿enosisz tê zbrojê.Mam wra¿enie, ¿e od niej odbi³yby siê nawet sztylety CzarnychJeŸdŸców - doda³ œciszaj¹c g³os.- Dobrze wiêc, wezmê j¹ - odpar³ Frodo.Bilbo sam ubra³ go w kolczugê izawiesi³ mu ¯¹de³ko u pasa.Potem Frodo w³o¿y³ na to wszystko swoje stare,zniszczone spodnie, bluzê i kurtkê.- Wygl¹dasz jak ka¿dy hobbit - rzek³ Bilbo.- Ale jest w tobie coœ wiêcej,ni¿by siê z pozoru wydawa³o.Niech ci szczêœcie sprzyja! Odwróci³ siê i patrz¹cw okno usi³owa³ zanuciæ jak¹œ melodiê.- Brak mi s³Ã³w, ¿eby ci podziêkowaæ, ja by nale¿a³o, za te dary i za wszystkielata dobroci dla mnie - powiedzia³ Frodo.- Nawet nie próbuj! - zawo³a³ stary hobbit i okrêciwszy siê na piêcie trzepn¹³Froda po ³opatce.- Aj! - krzykn¹³.- Teraz jesteœ za twardy na takie karesy.No, ale to ju¿ tak jest: hobbici musz¹ siê trzymaæ razem, a Bagginsowie tymbardziej.Nie wymagam od ciebie w zamian niczego, prócz ostro¿noœci.Uwa¿aj nasiebie i staraj siê przywieŸæ z podró¿y jak najwiêcej nowin, a tak¿e zapamiêtajwszystkie stare pieœni i legendy, jakie pos³yszysz.Bêdê pracowa³ usilnie, ¿ebyskoñczyæ ksi¹¿kê, nim wrócisz.Chêtnie bym napisa³ drugi tom, je¿eli po¿yjê.Urwa³ i znów odwróci³ siê do okna œpiewaj¹c pó³g³osem:Siedzê przy ogniu i dumamO tym, w co pamiêæ bogata.O kwiatkach polnych, motylachW dawnych, minionych latach.O listkach ¿Ã³³tych i nitkachJesiennych, lekkich pajêczyn.O mg³ach, o s³oñcu, o wietrze,Co w³os na g³owie mi piêtrzy³.Siedzê przy ogniu i dumam -Czy te¿ tu bêdzie inaczej,Gdy zima przyjdzie bez wiosny -I czy to kiedy zobaczê.Boæ rzeczy wiele jest w œwiecie,A jam ich widzia³ niewiele.Na przyk³ad w lesie co wiosnyCoraz to inna jest zieleñ.Siedzê przy ogniu i dumamO dawnych i przysz³ych ludach -I wiem - œwiat nowy zobacz¹,A mnie siê to ju¿ nie uda.Lecz có¿.wci¹¿ siedzê i myœlêO czasach, które ju¿ przesz³y.S³ucham znajomych mi krokówI g³osów s³ucham zamierzch³ych.By³ zimny, szary dzieñ pod koniec grudnia.Wschodni wiatr szarpa³ nagimiga³êziami drzew i sycza³ wœród czarnych sosen na zboczach gór.Postrzêpioneciemne chmury p³ynê³y nisko po niebie.Gdy zapad³ wczesny, smutny zmierzch,dru¿yna stanê³a w pogotowiu do drogi.Mieli ruszyæ o zmroku, bo Elrond radzi³poruszaæ siê pod os³on¹ nocy, dopóki nie znajd¹ siê daleko od Rivendell.- Trzeba siê wystrzegaæ oczu mnogich s³ug Saurona - mówi³.- Niew¹tpliwie ju¿us³ysza³ wieœæ o pora¿ce jeŸdŸców i kipi gniewem.Wkrótce chmara jego szpiegówna nogach i skrzyd³ach pospieszy ku pó³nocy.Nawet nieba musicie siê strzec wtej podró¿y.Dru¿yna nie wziê³a z sob¹ wiele orê¿a, bo nadziejê pok³adano w tajnoœci wyprawy,nie w czynach bojowych.Aragorn przypasa³ Andurila, lecz poza nim nie bra³¿adnej innej broni; w³o¿y³ na drogê rdzawozielone i brunatne ubranie Stra¿nikówpustkowi.Boromir mia³ d³ugi miecz, z kszta³tu podobny do Andurila, lecz nietak staro¿ytny, tarczê i róg rycerski.- G³oœno i czysto gra on po dolinach i górach - rzek³ - a na jego dŸwiêk niechumykaj¹ wrogowie Gondoru!Przytkn¹³ róg do ust i zad¹³ weñ, a¿ echo ponios³o siê od ska³y do ska³y i kto¿yw w Rivendell zerwa³ siê na nogi.- Nie b¹dŸ zbyt skory do grania na tym rogu, Boromirze - powiedzia³ Elrond -póki znów nie staniesz u granic swojej ojczyzny lub nie znajdziesz siê wciê¿kiej potrzebie.- Mo¿e i dobrze radzisz - odpar³ Boromir - ale ja zawsze g³osem rogu oznajmiam,¿e wyruszam w drogê, a choæbym musia³ potem przemykaæ wœród ciemnoœci, nie chcêzaczynaæ wyprawy milczkiem jak nocny z³odziej.Tylko krasnolud Gimli jawnie obnosi³ krótk¹, stalow¹ kolczugê, bo jego plemiêlekce sobie wa¿y wszelkie pozory.Za pas mia³ zatkniêty topór o szerokimostrzu.Legolas zaopatrzy³ siê w ³uk i ko³czan, a u pasa zawiesi³ d³ugi, bia³ynó¿.Dwaj m³odzi hobbici uzbroili siê w miecze, zabrane z Kurhanu.Frodowszak¿e nie mia³ nic prócz ¯¹de³ka, a zbrojê, zgodnie z ¿yczeniem Bilba,ukrywa³ pod ubraniem.Gandalf mia³ swoj¹ ró¿d¿kê, lecz do boku przypasa³ mieczelfów, zwany Glamdringiem, bliŸniaczy orê¿ Orkrista, spoczywaj¹cego na piersiThorina pod Samotn¹ Gór¹.Wszystkich Elrond zaopatrzy³ hojnie w grub¹, ciep³¹odzie¿, w kurty i p³aszcze podbite futrem.Zapasami ¿ywnoœci, ubraniami nazmianê, kocami i wszelakim sprzêtem objuczono kucyka, a by³ to ten samnieszczêsny zwierzak, którego hobbici kupili w Bree.Parê miesiêcy w Rivendellodmieni³o go nad podziw: sierœæ na nim lœni³a i zdawa³ siê tryskaæ m³odzieñcz¹energi¹.Zabrano go na usilne nalegania Sama, który twierdzi³, ¿e Bill (bo taknazwa³ kuca) zatêskni³by siê na œmieræ, gdyby go zostawiono.- Ten zwierzak prawie ju¿ umie mówiæ - powiedzia³.- ¯eby jeszcze parê tygodnitu poby³, zagada³by z pewnoœci¹.Spojrza³ na mnie, jakby mówi³, i to wcale niemniej wyraŸnie ni¿ pan Pippin: „Je¿eli mnie z sob¹ nie weŸmiesz, mój Samie,pobiegnê za wami nie pytaj¹c o pozwolenie”.Tak wiêc Bill wzi¹³ udzia³ w wyprawie w roli tragarza, a mimo to on jeden zca³ej kompanii nie mia³ markotnej miny.Po¿egnali siê ju¿ z Elrondem w wielkiej Sali Kominkowej i teraz czekali tylko naGandalfa, który nie wyszed³ jeszcze przed dom.Z otwartych drzwi bi³ blaskogniska, okna jaœnia³y ³agodnym œwiat³em.Bilbo otulony p³aszczem sta³ w proguobok Froda.Aragorn siedzia³ z g³ow¹ zwieszon¹ na kolana; tylko Elrondwiedzia³, co Obie¿yœwiat prze¿ywa w tej chwili.Sylwetki pozosta³ychuczestników wyprawy ledwie majaczy³y w mroku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]