[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–I jestem! – rzekł Szaronow z uczuciem.– Kociarnie, pies je trącał.Myślisz, że nie wiem, że twoje płotki nazywają mnie Szalikiem*? Żartownisie! Co ze mnie za Szarik?! Sam powiedz!„Dopiekli biedakowi” – pomyślał Pawłow.W odróżnieniu od wielu swych kolegów traktował Szaronowa z szacunkiem.Może dlatego, że ten był jego absolutnym przeciwieństwem: energiczny, przebojowy facet kierujący się zasadą, by wszystko robić pełną parą.Takie podejście do pracy odbijało się na wynikach – nie raz i nie dwa laboratorium Szaronowa płodziło kompletnie przerażających odmieńców, przed którymi uciekali najbardziej nawet doświadczeni pracownicy.Niemniej jednak, kiedy wszedł do seryjnej produkcji egzemplarz „Pułapka” do ochrony specjalnych obiektów, Szaronow otrzymał Nagrodę Państwową.Malutkie zwierzątko, skonstruowane na bazie foksteriera, jednym ugryzieniem skutecznie eliminowało wrogiego dywersanta.A potem w instytucie nastąpił przeciek.I gdy za granicę dotarły dane „Pułapki”, w uzbrojeniu natowskim natychmiast pojawiły się kompozytowe osłony.Pawłowowi odebrali wówczas pracę nad bardzo ciekawym modelem zwiadowczym.Potencjalny przeciwnik, który wystraszył się rosyjskich zwierząt bojowych, zaczął odganiać od swoich baz wszystko, co rozmiarami przewyższało pluskwę.I milutkie kociątka o zupełnie niegroźnym wyglądzie – każde w cenie helikoptera – stały się nieopłacalne.Pawłow z rozpaczy niemal się rozpił.A Szaronow przeciwnie, nawet okiem nie mrugnął.Zamiast tego wyłożył na stół dokumentację projektu „Hebel” – do tego stopnia drapieżnego, że Szaronow został zdjęty ze stanowiska kierownika laboratorium, projekt natychmiast utajniono, a działający egzemplarz na wszelki wypadek uśpiono.Zbyt dziarsko kosił wszystko na prawo i lewo.Samego Szaronowa przedstawili do orderu i próbowali zrobić zastępcą dyrektora.Ten oznajmił, że to gówniana funkcja, a on właśnie zaczął pracować nad unikalnym, obronno – zaporowym projektem „Obcęgi” – „Szykujcie, chłopcy, Nagrodę Państwową!” Powiadali, że wojskowi mocno wtedy pobladli na twarzach.Im nawet „Hebel” stanął kością w gardle.Kiepsko to wyglądało.Właśnie Szaronow podrzucił Pawłowowi rozsądny pomysł, by zrezygnował z kociątek i zajął się kotami.„Odpuść sobie tę drobnicę – rzekł.– Bo umrzesz w zapomnieniu.Trzeba brać pod uwagę koniunkturę.Najwyższy czas zaprojektować wojownika.Uniwersalnego żołnierza.Potężnego stwora.Zakamufluj go i nafaszeruj wszelakimi bajerami.A przede wszystkim naucz go słuchać się człowieka.Oczywiście, jeśli jest to w ogóle możliwe.I dostaniesz zamówienie państwowe od ręki.A także wszelkie udogodnienia, jak ja.Bo twój kot okaże się w walce bardziej skuteczny, a w codziennym życiu wygodniejszy od psa.Nawet wojskowi od razu to zrozumieją”.„A ty co?” – wymamrotał oszołomiony jego naporem Pawłow.„Ja jestem uczciwy” – oznajmił Szaronow, promieniejąc z dumy.„Taki już ze mnie gagatek.Co w głowie, to i na języku.Więc melduję: tak sobie wykombinowałem, że na linii frontu kot będzie lepszym żołnierzem niż pies.Bardziej zwinnym.Twoim zadaniem jest jedynie zrealizowanie tego w praktyce.Więc przestań ruszać szczęką, tylko oblicz koszta projektu i pisz podanie.A jeśli chodzi ci o twórczy egoizm, to ja już ostatecznie przerzuciłem się na produkty obronne.Wkrótce moje „Obcęgi” wejdą do masowej produkcji.Nawet tygrysa skasują, amurskiego z trudem, ale bengalskiego – sprawa gwarantowana.A ty przeciwko komu będziesz pracował? Przeciw czło-wie-ko-wi.Więc spokojnie dadzą sobie radę te twoje… pufy z łapkami”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]