[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyg³osi³ stosownie do okolicznoœci „s³Ã³w kilkoro” –jak mawiano w Shire: - Wszyscy jesteœmy bardzo wzruszeni serdecznoœci¹ waszegoprzyjêcia i oœmielam siê wyraziæ nadziejê, ¿e ta moja krótka wizyta przyczynisiê do odnowienia starych wiêzów przyjaŸni miêdzy Shire’em a Bree.To rzek³szy zawaha³ siê i odkaszln¹³.- Zaœpiewaj! – krzykn¹³ któryœ z hobbitów- Zaœpiewaj! Zaœpiewaj! – podjêli inni.– Dalej¿e, zaœpiewaj nam jak¹œ now¹piosenkê!Frodo chwilê sta³ oszo³omiony.Potem w desperacji zacz¹³ œpiewaæ œmieszn¹piosenkê, któr¹ Bilbo lubi³ (któr¹ siê wrêcz che³pi³, bo sam u³o¿y³ do niejs³owa).By³a to piosenka o gospodzie, dlatego zapewne przysz³a w tej chwiliFrodowi na myœl.Na ogó³ pamiêta siê dziœ z niej ledwie kilka s³Ã³w.Oto jejwszystkie zwrotki:Jest taka knajpa (powiem gdzie,Gdy ktoœ mnie piêknie zapyta) –Taki w niej warz¹ piwny lek,¯e raz z Ksiê¿yca spad³ tam Cz³ek,By sobie popiæ do syta.W tej knajpie ¿y³ pijany kot,Co gra³ jak szatan na skrzypkach.Z rozmachem smyka ci¹gn¹³ w³osTo piszcz¹c piii, to burcz¹c w g³os –To z wolna graj¹c, to z szybka.Gospodarz trzyma³ tak¿e psa,Co strasznie lubi³ kawa³y.Gdy nagle rós³ u sto³u gwar,On chytrze ka¿dy ³owi³ ¿artI œmia³ siê, a¿ szyby dr¿a³y.By³a i krowa (mia³a coœWielkopañskiego w postawie);Muzyczny maj¹c s³uch (to fakt)Ogonem wci¹¿ macha³a w takt,Gdy hops – hopsa³a po trawie.Talerzy srebrnych by³ te¿ stosI ³y¿ek srebrnych i z³otych.By na niedzielê serwis lœni³,Polerowano go co si³Popio³em ka¿dej soboty.Poci¹gn¹³ ³yk z Ksiê¿yca Cz³ek,Kot przeraŸliwie zamiaucza³,A talerz z ³y¿k¹ dzyñ i dzeñ,A krowa w sadzie hop na pieñ,A pies siê œmia³ (by³ to czau-czau).Z Ksiê¿yca Cz³ek ³yk drugi dzban –Pod stó³ zwali³o siê cia³o;I œni³ o piwie, i mrucza³ w œnie,A¿ zblad³a noc na nieba dnieI pomalutku œwita³o.Do kota wiêc gospodarz rzek³:Patrz – bia³e konie Ksiê¿ycaWêdzide³ gryz¹ stal i r¿¹ –Ich pan pod sto³em znalaz³ domA S³oñce szczerzy ju¿ lica.Wiêc zagra³ kot ti-dudli-da,¯e o¿y³by duch w nieboszczyku,I smykiem w struny siek³ i siek³,Lecz ani drgn¹³ z Ksiê¿yca Cz³ek –„Ju¿ trzecia, wstawaj no, pryku”.Pod góry go ju¿ tocz¹ szczytI wio na Ksiê¿yc, braciszku!A konie naprzód cz³ap, cz³ap, cz³ap,A krowa w susach niby capI talerz w koñcu szed³ z ³y¿k¹.A skrzypce szybciej dudli-da,Pies ryczy groŸnie i srodze,Na g³owie z krow¹ staje koñ,A goœcie z ³Ã³¿ek (Bóg ich broñ)I w hopki po pod³odze.A¿ nagle struny p¹g – b¹g – prask,A krowa hop ponad Ksiê¿yc!Niedzielny talerz w czworo pêk³,Sobotnia ³y¿ka z ¿alu brzdêk,A pies ze œmiechu a¿ rzê¿y.A Ksiê¿yc stoczy³ siê za szczyt,Gdy s³oñce by³o ju¿ w górze,Wiêc pomyœla³o: có¿ to, có¿?Ju¿ w kr¹g a¿ z³oto jest od zórz –A wszyscy k³ad¹ siê do ³Ã³¿ek!Przyjêto pieœñ d³ugotrwa³ymi, gromkimi oklaskami.Frodo mia³ dobry g³os, as³owa przypad³y s³uchaczom do gustu.- Gdzie jest stary Barliman? – wo³ano.– Niechby tego pos³ucha³! Powiniennauczyæ swojego kota gry na skrzypcach, ¿ebyœmy mogli zatañczyæ!Wszyscy te¿ upominali siê o wiêcej piwa krzycz¹c:- Napijemy siê jeszcze! Dalej¿e! Jeszcze jednego!Namówili Froda na nowy kufelek, a potem uprosili, ¿eby powtórzy³ piosenkê, iwiele g³osów przy³¹czy³o siê do chóru; melodiê znali z dawna, a s³owa chwytaliszybko.Teraz z kolei Frodo rad by³ z siebie.Bryka³ po stole, a kiedy znówdoszed³ do s³owa „A krowa hop ponad Ksiê¿yc!”, podskoczy³ wysoko w powietrze.Owiele za wysoko, bo spad³ na tacê zastawion¹ kuflami, poœlizn¹³ siê, stoczy³ zesto³u wœród ³oskotu, brzêku i huku.Widzowie otworzyli szeroko usta, bywybuchn¹æ œmiechem, i zastygli w zdumieniu: œpiewak znikn¹³.Jakby siê podziemiê zapad³, chocia¿ nie wybi³ dziury w pod³odze.Miejscowi hobbici chwilê patrzyli na to os³upiali, potem zerwali siê z ³aw izaczêli wo³aæ gospodarza.Wszyscy odsunêli siê od Pippina i Sama, osamotnionychw k¹cie, i zerkali ku nim ponuro i nieufnie.Jasne by³o, ¿e wiêkszoœæ obecnychuwa¿a³a ich teraz za kompanów wêdrownego magika, którego w³adzy ani zamiarównikt tutaj nie zna³.Jeden tylko smag³y mê¿czyzna spogl¹da³ na nich z tak¹min¹, jakby dobrze rozumia³ o co chodzi, a przy tym szyderczo, co wprawia³oprzyjació³ Froda w wielkie zak³opotanie.Wkrótce wymkn¹³ siê przez drzwi, a zanim pospieszy³ zezowaty przybysz po³udnia; ci dwaj zreszt¹ szeptali z sob¹przez ca³y wieczór.OdŸwierny Harry poszed³ zaraz w ich œlady.Frodo straci³ g³owê.Nie wiedz¹c, co pocz¹æ, wype³zn¹³ spomiêdzy sto³Ã³w wciemny k¹t, gdzie Obie¿yœwiat siedzia³ nieruchomy, niczym nie zdradzaj¹c swoichmyœli.Frodo opar³ siê o œcianê i zdj¹³ z palca Pierœcieñ.Nie mia³ pojêcia,jakim sposobem klejnot znalaz³ siê na jego palcu.Przypuszcza³, ¿e œpiewaj¹cbawi³ siê nim bezwiednie w kieszeni i ¿e wsun¹³ Pierœcieñ przypadkiem, kiedyprzewracaj¹c siê szarpn¹³ rêk¹, próbuj¹c chwyciæ równowagê.Przemknê³o mu te¿podejrzenie, czy Pierœcieñ nie wyp³ata³ mu umyœlnie figla: mo¿e chcia³ siêujawniæ odpowiadaj¹c na ¿yczenie albo nawet rozkaz kogoœ z obecnych na sali.Trzej ludzie, którzy opuœcili przed chwil¹ gospodê, nie budzili wcalezaufania.- No i co? – spyta³ Obie¿yœwiat, kiedy Frodo znów siê pokaza³.– Dlaczego tozrobi³eœ? To¿ to gorsze ni¿ wszystkie g³upstwa, jakie mogli paln¹æ twoitowarzysze.Paskudnie wdepn¹³eœ.a raczej wetkn¹³eœ palec.prawda?- Nie rozumiem, o czym mówisz – rzek³ Frodo, z³y i przestraszony.- Ale¿ rozumiesz doskonale! – odpar³ Obie¿yœwiat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]