[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nocowa³o siê ju¿ gorzej po drodze!Hobbici spod bramy wci¹¿ jeszcze zdawali siê zaniepokojeni, najwidoczniejpropozycja Pippina nie zgadza³a siê z obowi¹zuj¹cymi przepisami; nikt jednaknie oœmieli³ siê sprzeciwiaæ d³u¿ej tak groŸnie uzbrojonym podró¿nym, z którychdwaj byli na dobitkê wyj¹tkowo roœli i silni.Frodo kaza³ bramê z powrotemzaryglowaæ.Ostro¿noœæ taka mia³a b¹dŸ co b¹dŸ pewien sens, skoro w okolicykrêcili siê zbóje.Potem czterej przyjaciele weszli do hobbickiej kordegardy irozgoœcili siê tam, jak mogli.By³a to izba naga i brzydka, ze sk¹pymkominkiem, który nie pozwala³ na rozpalenie porz¹dnego ognia.Na piêtrze wsypialniach wartowników ci¹gnê³y siê rzêdy twardych ³Ã³¿ek, a na œcianachwisia³y ró¿ne pouczenia i d³uga lista przepisów.Pippin zdar³ je natychmiast.Piwa nie by³o wcale, jad³a bardzo ma³o, ale z prowiantów, które wydobyto zpodró¿nych worków i rozdzielono miêdzy wszystkich obecnych, z³o¿y³a siê niez³akolacja.Pippin ³ami¹c przepis numer cztery dorzuci³ na palenisko prawie ca³¹wi¹zkê drew, przeznaczonych na dzieñ nastêpny.- Przyda³aby siê teraz fajeczka, pal¹c milej by siê s³ucha³o waszej opowieœci otym, co siê dzieje w Shire – powiedzia³.- Ziela fajkowego nie ma – odpar³ Hob – a raczej jest tylko dla Du¿ych LudziWodza.Ca³y zapas podobno siê wyczerpa³.Jak s³yszeliœmy, karawany wozówza³adowanych liœæmi wys³ano z Po³udniowej Æwiartki star¹ drog¹, przez BródSarn.Sta³o siê to pod koniec zesz³ego roku, wkrótce po waszym wyjeŸdzie.Alepodobno wczeœniej jeszcze ziele cichcem wycieka³o z kraju w mniejszychiloœciach.Ten Lotho.- Trzymaj jêzyk za zêbami, Hobie Hayward! – krzyknê³o kilku hobbitów naraz.–Wiesz, ¿e takie gadanie jest zabronione.Wódz dowie siê, co mówi³eœ, a wtedywszyscy bêdziemy w opa³ach.- Nie dowiedzia³by siê, gdyby miêdzy wami nie by³o lizusów – odpar³ zapalczywieHob.- Spokojnie, spokojnie! – rzek³ Sam.– Wiemy ju¿ doœæ.Nie trzeba ani s³owawiêcej, goœcinnoœci nie ma, piwa nie ma, ziela do fajki nie ma, za to przepisóww bród i k³Ã³tnie jak wœród orków.Spodziewa³em siê, ¿e odpocznê wreszcie, alewidzê, ¿e czekaj¹ nas nowe trudy i k³opoty.Tymczasem chodŸmy spaæ i od³Ã³¿my tesprawy do rana.Nowy „Wódz” najwidoczniej mia³ swoje sposoby, ¿eby wiedzieæ o wszystkim.Odmostu do Bag End by³o czterdzieœci mil z hakiem, ale ktoœ niew¹tpliwiepospieszy³ z wiadomoœciami.Frodo i jego towarzysze wkrótce siê o tymprzekonali.Nie mieli ustalonych œciœle planów, lecz zamierzali najpierw udaæ siê doUstroni na krótki wypoczynek.Teraz jednak, widz¹c, co siê œwiêci, postanowilijechaæ wprost do Hobbitonu.Wyruszyli wrêcz nazajutrz goœciñcem, popêdzaj¹ckonie.Wiatr przycich³, ale niebo by³o chmurne.Kraj zdawa³ siê smutny iopuszczony; co prawda by³ to ju¿ pierwszy dzieñ listopada, koniec jesieni.Mimowszystko ogniska p³onê³y nawet na tê porê roku niezwykle gêsto, a wszêdziedoko³a dym wzbija³ siê nad ziemiê i ciê¿k¹ chmur¹ p³yn¹³ w stronê LeœnegoZak¹tka.Pod wieczór wêdrowcy zbli¿yli siê do ¯abiej £¹ki – sporej wsi przy goœciñcu,oddalonej o dwadzieœcia dwie mile od mostu.Tam chcieli przenocowaæ,pamiêtaj¹c, ¿e gospoda „Pod P³ywaj¹c¹ K³od¹” cieszy siê dobr¹ s³aw¹.Ale uwjazdu do wsi natknêli siê na barierê zagradzaj¹c¹ goœciniec i opatrzon¹ wielk¹tablic¹ z napisem: „Wstêp wzbroniony”.Za barier¹ sta³ liczny oddzia³ szeryfówz pa³kami w garœci i z piórami na czapkach; miny mieli nadête i trochêwystraszone zarazem.- Co to wszystko ma znaczyæ? – spyta³ Frodo powstrzymuj¹c siê od œmiechu.- Znaczy to, panie Baggins – odpar³ dowódca szeryfów, hobbit odznaczaj¹cy siêpodwójnym piórem na czapce – ¿e jest pan aresztowany za w³amanie siê przezbramê, zdarcie og³oszeñ urzêdowych, napaœæ na odŸwiernego, bezprawneprzekroczenie granic, nocowanie w budynku pañstwowym bez zezwolenia iprzekupienie poczêstunkiem wartowników pe³ni¹cych s³u¿bê.- Nic wiêcej? – spyta³ Frodo.- ja bym móg³ coœ niecoœ dorzuciæ, jeœli chcecie – powiedzia³ Sam.– NazwanieWodza po imieniu, œwierzbienie rêki, ¿eby mu ku³akiem zamalowaæ tê jegopryszczat¹ buziê, a tak¿e pos¹dzenie szeryfów, ¿e s¹ band¹ durniów.- Doœæ tego! Zgodnie z rozkazem Wodza macie iœæ z nami bez oporu.Zaprowadzimywas Nad Wodê i oddamy w rêce Du¿ych Ludzi Wodza.Wszystko, co macie dopowiedzenia, powiecie na rozprawie.Ale jeœli nie chcecie d³u¿ej jeszczeposiedzieæ w wiêzieniu, radzê wam za wiele nie gadaæ.Szeryfowie speszyli siê mocno, kiedy Frodo wraz z ca³¹ kompani¹ wybuchn¹³ na togromkim œmiechem.- Nie pleæ g³upstw – rzek³ Frodo.– Pojadê, gdzie mi siê spodoba, i wtedy,kiedy zechcê.Przypadkiem wybieram siê do Bag End, gdzie mam interesy, alejeœli upierasz siê iœæ tam z nami, proszê bardzo, to twoja sprawa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]