[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naprzeciw niego leżeli strażnik i generał Chen.–Johnny, to ja, Matt – odezwał się.– Przyszedłem cię stąd wyciągnąć, stary.Hume się nie ruszał.Beasley zdjął plutonowemu słuchawkę i kominiarkę.Oświetlił bok jego głowy małą taktyczną latarką Gladius.Sprawdził uszy i oczy.Wyglądały nieźle.Zbadał rany na kończynach Hume’a.Plutonowy się poruszył.–Matt – odezwał się – chyba zaraz się porzygam.–Dzwoni ci w uszach?–Tak.–Dostałeś odłamkami.Lekka rana głowy.Nic takiego.Zobaczmy, czy dasz radę stanąć na nogach.Gotów?Beasley podniósł się, stanął obok Hume’a, wsadził mu ręce pod pachy i dźwignął go na nogi.Hume wcale nie żartował, gdy mówił o nudnościach.Kiedy schylał się, by puścić pawia, na schody wbiegł Smith.Wystarczył mu jeden rzut oka.–Chyba sobie poradzicie – orzekł.–Nie tak prędko, kowboju.Wracaj tutaj, zbierz jego klamoty i pomóż mi go wyprowadzić.Widząc, jak pierwsza terenówka pędzi drogą prosto na wschodni budynek, Mitchell pognał w jej kierunku.Nie mógł jednak nic zrobić, gdy pojazd ze zgrzytem metalu rozwalił bramę, zmierzając wprost na ceglany mur.Brama spowolniła jego bieg, kiedy więc zderzył się ze ścianą z głuchym hukiem, nie przebił się na dragą stronę.Stał tak na jałowym biegu, z czarną maską pokrytą pyłem i kamieniami.Dysząc ciężko, Mitchell dopadł terenówki, z rozmachem otworzył drzwi po stronie kierowcy i skrzywił się z niechęcią.Ich młody kontakt z CIA nie dość, że umarł, to jeszcze zakrwawił całe siedzenie i kierownicę.Mitchell zaciągnął ręczny hamulec i odwrócił się w stronę podbiegającej Diaz.–Kapitanie, przepraszam, ale nie mogłam w niego wycelować – tłumaczyła się, z trudem łapiąc powietrze.Na jej twarzy znać było skrajne wyczerpanie.Kontrolka zasilania Cross-Comu świeciła przy uchu niczym klejnocik.–W porządku – uspokoił ją Mitchell.– Pomóż mi go wyjąć.Usiądziesz za kierownicą.Chcę zatrzymać tę terenówkę.–Robi się.Facet jedzie naszą trasą.Dobrze się składa, tyle że ma nad nami znaczną przewagę.–Wiem – westchnął Mitchell.Kiedy wyciągali Skauta z fotela kierowcy, by przenieść na tył terenówki, Diaz nagle doznała olśnienia.–Chwileczkę! – zawołała.– Chyba znam sposób, by go spowolnić.ROZDZIAŁ 29W drodze z zamku HakkaXiamen, Chinykwiecień 2012Mitchell rozkazał załadować Browna i Hume’a do swojej terenówki.Nolan też się tam wgramolił, by ocenić ich obrażenia i opatrzyć im rany po drodze na wybrzeże.Hume to odzyskiwał przytomność, to ją tracił.Brown natomiast dochodził właśnie do siebie.Pierwsza terenówka odjechała.Ramirez, Beasley, Smith i Jenkins wsiedli do samochodu Buddy.Kiedy Diaz, zmagając się z kierownicą, wjechała autem na śliską górską drogę, Mitchell przypadkiem zerknął w boczne lusterko.Samochód Buddy wciąż jeszcze nie opuścił dziedzińca.W jego kierunku biegł jakiś mężczyzna, machając ręką.–Ramirez, tu dowódca Duchów.Co tam u was się wyrabia?Krzyczeli do Buddy, żeby natychmiast odjeżdżał, ale on zobaczył, jak ktoś biegnie ku nim przez dziedziniec.–Czekajcie!-zawołał.Siedzący z przodu Ramirez wymierzył pistolet w jego głowę.–Jedź!–To Huang, nasz kontakt.Zaczekajcie sekundę!–Ruszaj się! – wykrzyknął Ramirez.– Zaraz tu się zrobi gorąco! No, jazda!Budda spojrzał na niego.–Cierpliwości.–Wysiadka! – warknął z tylnego siedzenia Beasley.– Spadaj, tłuściochu! Ja poprowadzę!–Huang! – wykrzyknął Budda, ignorując Beasleya.– O co chodzi?Huang zamachał ręką.Zobaczył, jak Budda odwraca się i woła coś do mężczyzn w samochodzie.Huang czuł w kieszeni ciężar pistoletu.Widział, jak Fang ucieka w bravie warriorze, który miał stać się jego, Huanga, własnością.Widział, jak ci ludzie wsiadają do samochodu Buddy, by odjechać, zostawiając go z niczym.Fang go okłamał.Złamał dane słowo.Budda też go okłamał, nie dotrzymał obietnicy zabicia Fanga.Huang musiał zachować twarz.Musiał ocalić resztki honoru.–Budda! Czekaj! Mam coś dla ciebie! – zawołał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl