[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Baza zajęta przez Rosjan, do portu w Hafnarfjórdurze wpływa właśnie ruski okręt, a wy mi każecie bawić się w jakieś idiotyczne hasła.Kapuje pan?–Przyjąłem.Proszę zaczekać.Musimy sprawdzić, kim jesteś – w głosie nie było ani śladu skruchy.–Do cholery jasnej, to urządzenie pracuje na bateriach.Będziecie sobie grzebać w szafach z kartotekami, a tu wysiądą baterie.–Edwards, tu starszy oficer dyżurny – wtrącił się jakiś nowy głos.– Wyłącz się.Mogą być na nasłuchu.Sprawdzimy i znów będziemy na fali za pół godziny.Zrozumiałeś?Porucznik spojrzał na zegarek.–Przyjąłem, zrozumiałem.Za trzydzieści minut – Edwards wyłączył radio.– Ruszajmy stąd.Nie wiem, czy nie byliśmy podsłuchiwani.Spakowanie nadajnika zajęło dwie minuty.Niebawem znów podjęli marsz.–Sierżancie, prowadź na wzgórze 152.Ze szczytu będziemy mieli dobry widok na okolicę, a po drodze jest woda.–To bardzo gorąca woda, sir.Pełna siarki.Nie chcę nawet próbować tego gówna.–Zrobi pan, jak pan uważa.Edwards ruszył lekkim kłusem.Kiedyś, gdy był jeszcze dzieckiem, zameldował przez telefon o pożarze.Uwierzyli mu wtedy bez zastrzeżeń.Czemu więc nie mieliby uwierzyć teraz?MV „Julius Fucik" Kierow zdawał sobie sprawę, że bardzo łatwo może dokończyć dzieła zaczętego przez Amerykanów.Wpłynięcie do portu z szybkością osiemnastu węzłów było czymś więcej niż szaleństwem.Dno morskie stanowiły tu skały, nie muł i każda mielizna oznaczała ostateczne rozdarcie kadłuba.Ale wiedział też, że w każdej chwili mogą znów pojawić się amerykańskie myśliwce obciążone rakietami i bombami, które udaremnią spełnienie jego życiowej misji.–Ster zero! – zawołał.–Ster zero – potwierdził sternik.Przed paroma minutami kapitan dowiedział się, że wskutek odniesionych ran zmarł jego pierwszy oficer.Jeszcze wcześniej widział straszną śmierć pierwszego sternika i wielu starych marynarzy.Był teraz jedynym człowiekiem, który umiał na podstawie obserwacji nabrzeża ustalić pozycję statku.Mógł się opierać wyłącznie na swoim doświadczeniu.–Zredukować prędkość o połowę – rozkazał.Sternik przekazał polecenie przez telegraf do maszynowni.–Ster cała w prawo.Patrzył, jak dziób statku szerokim łukiem kieruje się w prawo.Stał na środku mostka i z uwagą naprowadzał drzewce dziobowe na nabrzeże.Nie było tam nikogo, kto umiałby posługiwać się linami cumowniczymi.Zastanawiał się, czy żołnierze sobie z tym poradzą.Statek otarł się o dno.Wstrząs cisnął Kierowa na pokład.Kapitan zaklął głośno z bólu i gniewu.Popełnił błąd.W zetknięciu ze skalnym dnem „Fućik" zadrżał gwałtownie.Nie było czasu patrzeć na mapę.Kiedy nastąpi odpływ, silne prądy wodne sprawią, że wyładunek sprzętu będzie zupełnie niemożliwy.–Ster cała w lewo.Minutę później statek znów swobodnie unosił się na fali.Kapitan nie zwracał uwagi na dzwonki alarmowe informujące, że przez uszkodzony kadłub wdziera się woda.Nieważne; od zbudowanego z potężnych głazów doku dzieliło go zaledwie tysiąc metrów.–Ster zero.Maszyny stop.Statek posuwał się o wiele za szybko, by zatrzymać się w odpowiedniej chwili.Stojący w porcie żołnierze zorientowali się w sytuacji i w popłochu zaczęli cofać się w obawie, że taranujący nabrzeże statek zmiażdży i ich przy okazji.Kierow uśmiechnął się gorzko.To zbyt masywne wybrzeże jak na możliwości zwykłego statku handlowego.Osiemset metrów.–Cała wstecz.Sześćset metrów.Statek zadrżał, gdy maszyny przeszły na wsteczny bieg.Okręt zbliżał się do lądu pod kątem trzydziestu stopni, z szybkością ośmiu węzłów.Kierow podszedł do szprechtuby.–Na mój rozkaz wyłączyć silniki, uruchomić zraszacze przeciwpożarowe i natychmiast opuścić maszynownię.–Co wy wyprawiacie? – zapytał generał.–Nie możemy normalnie zawinąć do portu – odparł Kierow.– Wasi żołnierze nie umieją posługiwać się cumami, a moja załoga nie żyje.Miejsce, które Kierow wybrał, było dokładnie o metr płytsze niż zanurzenie statku.Kapitan wrócił do tuby.–Teraz, towarzysze!Pod pokładami szef inżynierów wydał stosowne rozkazy.Główny mechanik zatrzymał silniki spalinowe i ruszył ku drabince ewakuacyjnej.Inżynier pozrywał plomby z włączników samoczynnych urządzeń gaśniczych i rozejrzał się, by stwierdzić o tym, czy załoga opuściła pomieszczenie.Dopiero wtedy sam ruszył do wyjścia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]