[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sierra drgnęła, zaskoczona.– Muszę już iść – powiedziała, coraz bardziej zdenerwowana.Zachowanie Nicka przypomniało kotkę babci, Orchideę, która jeżyła się i pokazywała pazury, gdy ktoś lub coś stawało jej na drodze.Jednak Orchidea była małym, niegroźnym stworzonkiem, czego w żaden sposób nie można było powiedzieć o Nicku.– Dokąd idziesz? – spytał, podchodząc do niej.Cofnęła się o parę kroków.– Tam, skąd przyszłam – mruknęła, przypominając sobie chwile spędzone z nim w piwnicy z winem.i tu, w biurze, kiedy byli tylko we dwoje.Teraz miał zamiar drapać.Czuła to.– Jestem umówiona na obiad na siódmą – dodała, wciąż odsuwając się do tyłu, powoli i ostrożnie.– Umówiona na obiad – powtórzył.– Z szanownym Barrym Wexlerem?Wykrzywił twarz w grymasie, który miał być uśmiechem.– Tak.– Więc jesteś związana z Barrym?– Od kiedy to muszę być związana z osobą, z którą umawiam się na obiad? – spytała zniecierpliwiona.Zwykle odrzucała liczne zaproszenia Barry’ego na wspólny posiłek, ale kiedy po południu zadzwonił, by jej to zaproponować, zgodziła się.Pewnie dlatego, że była zaniepokojona wypadkiem w piwnicy z winem i smutna z powodu obojętności Nicka.W porównaniu z jego obecnym zachowaniem, chłodna obojętność, którą okazał w winnicy, wydawała się jej uprzejmością.Nick dopadł ją w drzwiach wejściowych i przytrzymał za ramiona.– Odwołaj spotkanie z tym prawnikiem.Zjesz obiad ze mną.Sierra zobaczyła, że jego oczy lśnią, gdy jej dotyka.Nareszcie spojrzenie, na które czekała! Zaczynali od namiętnego pościgu i przez chłód obojętności, a potem jawną wrogość, doszli znów do początku.Koło się zamknęło.Dziwne humory Nicka sprawiły, że zmieniła się w kłębek nerwów.Nie pozwoli sobą manipulować!– Czy to bezpośredni rozkaz od naczelnego wodza, wydany najnędzniejszemu z rekrutów? – spytała z przekąsem.Nick nie zwrócił uwagi na tę impertynencje.– Weźmiemy „U Sally” trochę jedzenia na wynos i zjemy to na pokładzie łodzi – postanowił, jakby jej zgoda była czymś oczywistym.Ale nie miał racji.– Jeśli to oferta nie do odrzucenia, to zgadnij, co sądzę na jej temat.– A jeśli ci powiem, że do tej pory prawie dwadzieścia pięć tysięcy dolarów przerzucono na lewe konto Huty Szkła Jordn? Czy pani prezes Wytwórni Win Everlych uznałaby defraudację za temat wart omówienia ze swoim wspólnikiem?Zajrzał jej głęboko w oczy.Sierra poczuła, że krew odpływa jej z twarzy.Zbladła.– Defraudacja? – powtórzyła szeptem.– O mój Boże!Zacisnął palce na jej ramionach.Nie obchodziło go, czy będzie miała sińce.– Wygląda na to, że jest pani główną podejrzaną, pani prezes.Rozdział 12Uważaj! – ostrzegł Nick i wyciągnął rękę, by chwycić dłoń Sierry i pomóc jej wejść na pokład swojej łodzi.Łódź nie miała nazwy, tylko na burcie wymalowany napis: Przystań Beckwith.Zaniósł do kambuza papierową torbę pełną styropianowych pojemników, zakupionych wraz z zawartością „U Sally”.Sierra zachowywała się jak automat, od czasu, kiedy usłyszała rewelacje Nicka.W drodze prawie w ogóle się nie odzywała.Wyglądała tak, jakby miała za sobą rundę kickboxingu i wciąż odczuwała ciosy.Słowa Nicka nieustannie wirowały w jej głowie: „Prawie dwadzieścia pięć tysięcy dolarów zdefraudowano z wytwórni.Jesteś główną podejrzaną”.Najpierw była zbyt oszołomiona, by zareagować.Stała i słuchała, jak Nick dzwoni do Barry’ego, by odwołać spotkanie.Nie odezwała się ani słowem, kiedy zadecydował, że jej samochód zostanie przed biurem, a on podwiezie ją do restauracji „U Sally”, by kupić coś na obiad.Nick włączył silnik łodzi.Sierra patrzyła nieruchomym wzrokiem, jak odwiązuje liny z pachołków.Znów wskoczył na pokład i odepchnął się od brzegu.Łódź spokojnie przemierzała jezioro.Sierra trzymała się relingu i usiłowała pozbyć się ciężkiego odrętwienia.Zbyt długo pozostawała bierna, pozwalając Nickowi decydować i wykorzystywać chwilową potulność.Nic dziwnego, że spróbował sięgnąć po władzę.Wilgotna bryza muskała jej twarz.Chłodne, orzeźwiające powietrze nieco ją ożywiło.Skierowała się w stronę małego mostka, z którego Nick sterował łodzią.– Wyglądasz trochę lepiej – zauważył.– Jesteś gotowa coś zjeść? Jak tylko znajdziemy się na środku jeziora, zarzucę kotwicę.Sierra nerwowo splatała palce.– Wolałabym wrócić na brzeg.Nick wzruszył ramionami.– A ja nie.Nie mogła go winić, że narzucał jej swoją wolę.Na jego miejscu też nie zwróciłaby uwagi na taką nieśmiała prośbę.Sierra odchrząknęła, założyła ręce do tyłu i postanowiła, że teraz będzie lepiej.– Zawróć natychmiast łódź i odstaw mnie z powrotem na brzeg! – zażądała.Tym razem jej głos zabrzmiał zdecydowanie, silnie i rozkazująco, jak polecenie szefowej.Ale rezultaty były niewspółmierne do wysiłku.Nick zareagował dokładnie w ten sam sposób.Zatrzymał łódź i zarzucił kotwicę w miejscu, jednakowo oddalonym od obu brzegów.Sierra uznała, że nie da rady wskoczyć do wody i popłynąć z powrotem, szczególnie w tej wzburzonej wodzie.Zwłaszcza, że pochmurny letni wieczór przechodził już w noc.– Dlaczego nie płyniemy do brzegu? – zapytała poważnie, choć wcale się tak nie czuła.Utknęła na środku jeziora z mężczyzną, który był od niej o wiele wyższy i silniejszy, a w dodatku uważał ją za złodziejkę.Jeśli postanowił tu i teraz wymierzyć jej karę, znalazła się w poważnych tarapatach.– Nie popłyniemy – zapewnił ją Nick.– Przywiozłem cię tu dlatego, żebyś nie mogła uciec, jeżeli usłyszysz coś, co ci się nie spodoba.Wydaje się, że masz taki zwyczaj.– Nieprawda! – To oskarżenie zabolało ją.Przypomniała sobie rodziców, którzy wzięli nogi za pas, gdy zaczęło być ciężko.Przyrzekła, że będzie inna niż oni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]