[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyciągnąłem łódź na brzeg i zrezygnowałem z dzikich kaczek.Świadomość, że Lucy jest teraz zagubiona w tym piekle w towarzystwie takiego kretyna jak Timoteo, sprawiała, że krew napłynęła mi do głowy.- Trzeba ich koniecznie odnaleźć! - krzyczał Raimundo.- Jeśli Savanto dowie się o ich zniknięciu, obaj możemy pożegnać się z życiem.- Jak to, on.ten obrońca chłopów? Ciebie? - zapytałem.- Próbujesz mnie bujać? Chyba nie mówisz tego poważnie?- Ale to prawda.Jego napięta twarz, oczy pełne przerażenia mówiły, że Raimundo nie żartuje.Potrzebowaliśmy niecałego kwadransa, żeby dotrzeć do willi, którą widziałem z łodzi Nancy.Przejechaliśmy z oszałamiającą szybkością polną drogą i stanęliśmy z piskiem opon przed głównym wejściem.Czekał na nas Nick ubrany w żółto-czerwoną, hawajską koszulę.Miał napuchniętą szczękę i przypominał człowieka, który zajrzał śmierci w oczy.Ledwie Raimundo wysiadł z samochodu, Nick zaczął mu coś klarować po hiszpańsku.Wysiadłem również, a za mną Carlo.Twarz bydlaka spływała potem.Nie rozumiałem tego, co mówił Nick, więc poszedłem schronić się w cieniu.Raimundo przerwał Nickowi i podszedł do mnie.- Byłeś już kiedyś na bagnach? - zapytał.- Nie.To kłamstwo mogło mi się w przyszłości opłacić.- Są tam i nie mogą się stamtąd wydostać.Trzej nasi strażnicy blokują wszystkie drogi.Odnajdziemy ich i zmusimy do opuszczenia bagien.Wystarczyło dziesięć minut forsownego marszu w rozpalonym słońcu, żeby dotrzeć do skrętu na bagna.Prowadziła tam wąska ścieżka.Czekał już na nas mężczyzna w białych, płóciennych spodniach, Raimundo pogadał z nim po hiszpańsku, a następnie powiedział do nas, że Timoteo i Lucy weszli na bagna tą właśnie ścieżką.- Ty przynajmniej miałeś okazję przyzwyczaić się do takiego terenu, panie wojskowy - ciągnął Raimundo.- Ruszaj więc przodem.Wiedziałem, co nas czeka.Ścieżka biegła przez bagna jakieś pięćset metrów, potem zanikała.Począwszy od tego miejsca - wyłącznie zgnilizna, dżungla, kanały i komary.Ruszyłem ścieżką.Raimundo deptał mi po piętach.Z tyłu Nick, Carlo i typ w białych spodniach.Panował wilgotny skwar.Smród stojącej wody i rozkładającej się roślinności był coraz intensywniejszy, w miarę jak zagłębialiśmy się w dżunglę.Spędziłem trzy lata wśród podobnych bagien.Nauczyłem się dostrzegać rzeczy niewidoczne dla facetów, którzy szli za mną.Ułamana gałązka, ślad wilgoci na ścieżce pokrytej suchym błotem, odwrócone liście - wszystko to stanowiło dla mnie wskazówkę, że uciekinierzy tędy przeszli.Po dotarciu do końca ścieżki stanęliśmy wszyscy i wpatrywaliśmy się w zbity mur roślinności, którą przecinał kanał szeroki na trzy metry i pokryty wspaniałymi nenufarami.- Rozdzielamy się - powiedziałem.- Dwóch na lewo, dwóch na prawo, a ja pójdę prosto.Raimundo potrząsnął głową.- Pójdę z tobą, nie puszczę cię samego.Mogłem przypuszczać, że nie pójdzie to tak łatwo.- Dobra.I powiedz im, niech ruszają.Wysłał Carla i typa w białych spodniach na lewo od kanału, a samotnego Nicka na prawo.Kiedy zostaliśmy sami, Raimundo odwrócił się w moją stronę.- Żadnych sztuczek, jasne? Musimy bezwzględnie sprowadzić ich z powrotem.Posłuchaj uważnie.Savanto dysponuje organizacją zabójców.Potrafią znaleźć ciebie i twoją żonę, gdziekolwiek byście się ukryli.Uprzedzam cię, nikt nie wykiwał bezkarnie Savanto.Jeśli ich nie sprowadzimy, obaj żegnamy się z tym światem.Chyba że Savanto będzie miał dziurę w głowie - dopowiedziałem sobie w myśli.- No to ruszajmy - dodałem głośno.Wszedłem w dżunglę.Stara łódź Nicka Lewisa znajdowała się pięćset metrów stąd, całkowicie zasłonięta przez roślinność.Trzy miesiące temu wyciągnąłem ją na brzeg.Nie było powodu przypuszczać, że już jej tam nie ma.Jedyny sposób odnalezienia Lucy to posłużyć się łodzią.Nie mogli odejść daleko i ukryli się prawdopodobnie gdzieś nad kanałem.Ale Raimundo stanowił przeszkodę.Wiedziałem, że przez cały czas zachowuje czujność.Trzeba go unieszkodliwić, zanim dotrzemy do łodzi.Przed nami dostrzegłem splątaną gęstwinę korzeni drzew mangrowych.Zatrzymałem się.Komary bzykały mi wokół głowy.Odwróciłem się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]