[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo to nawet w tej chwili czu³a lêk, który skutecznie rujnowa³ jejzadowolenie.Han poszed³ w³asn¹ drog¹.By³ teraz daleko, nie tylko w dos³ownymznaczeniu tego s³owa, a przysz³oœæ, któr¹ razem wykuwali, nagle straci³akszta³t i wyrazistoœæ.Nie cierpia³a martwiæ siê o niego, ale w g³êbi sercaokropnie za nim têskni³a.Pu³apki królewskiego ¿ycia.jedno spojrzenie naœcie¿kê, któr¹ nie posz³a, sprawi³o, ¿e poczu³a siê obco i samotnie.- Archon Thane - przedstawia³a dalej Ta'a Chume.- Ambasador Organa Solo.Ambasador Solo, archon Beed Thane z Vergil.Potê¿ny, brodaty Thane, o ca³¹ g³owê i ramiona wy¿szy od Leii, by³jednym z niewielu delegatów p³ci mêskiej.Stan¹³ przed ni¹ marszcz¹c brwi.- Ambasador Solo - powiedzia³ nieco be³kotliwie.- S³awna Jedi.Ta'a Chumezesztywnia³a.- Archonie, ostrzegam, proszê u¿ywaæ cywilizowanego jêzyka.A mo¿e zbytswobodnie korzysta³ pan z podawanych tu napojów? Tane sk³oni³ siê.- Pani wybaczy.Przewielebna Erenedo - rzek³, u¿ywaj¹c tytu³u zarezerwowanegodla obecnych i by³ych hapañskich królowych-matek.- Pani hojnoœæ rzeczywiœciemnie rozbroi³a.Leia ostro¿nie siêgnê³a ku niemu myœl¹, Thane nie by³ pijany, tylko takiegoudawa³.- Nie jestem Jedi, archonie - powiedzia³a.- A co do mojej s³awy.z pewnoœci¹ma pan prawo myœleæ, co siê panu podoba.Odwróci³ siê w jej stronê.- W³aœnie tak mówi¹ Jedi: spokojne, z pe³nym opanowaniem.S³absze umys³ymog³yby nawet przyj¹æ to za absolutn¹ prawdê.- Uwa¿aj, archonie.- Ta'a Chume pod welonem a¿ kipia³a ze z³oœci.- Chyba niechcesz wywo³aæ sceny.Leia skrzy¿owa³a ramiona na piersi.- Ta'a Chume, on niczego innego nie pragnie.Dlaczego odmawiaæ mu tej rozrywki?Thane wycisn¹³ na usta kwaœny uœmieszek.- Przypadkiem by³em na Coruscant, kiedy stanê³a pani przed senatem, ¿ebywyrecytowaæ im tê sam¹ mówkê, któr¹ uraczy³a nas pani dzisiaj.Zosta³a panizignorowana.Jak¿e mocno musia³o to wstrz¹sn¹æ pani natur¹ Jedi.- Mo¿e nie s³ucha³ mnie pan uwa¿nie za pierwszym razem, archonie.- Jeœli ma problemy z Jedi, mo¿e je zg³osiæ do mnie - us³yszeli nagle m³odyg³os.Tenel Ka stanê³a u boku Leii z d³oni¹ opart¹ na inkrustowanej koœci¹ rankorarêkojeœci miecza œwietlnego.Uparta i zadziorna z natury dziewczyna zawsze by³achêtna do bójki.Teraz œwidrowa³a Thane'a spojrzeniem szarych oczu.Archon wytrzyma³ jej wzrok i uœmiechn¹³ siê nieprzyjemnie.- Ale¿ to pani z Darthomiry, która odrzuca swoje hapañskie dziedzictwo, aleratuje rodzinê królewsk¹ przed machinacjami ambasador Yfry.- Powiód³ wzrokiempo szeregu dyplomatów.- Czy to nie s³odka gromadka?Wokó³ Thane'a zacz¹³ formowaæ siê ma³y t³umek.Rozmowy w sali cich³y stopniowo.Leia dostrzeg³a k¹tem oka, ¿e ksi¹¿ê Isolder stanowczym krokiem kieruje siê wstronê ca³ego zamieszania.- Mamy tylko s³owo pani ambasador na to, ¿e Yuzzhan Vong nie mo¿na pokonaæ -przekonywa³ Thane wszystkich, którzy znaleŸli siê w zasiêgu jego g³osu.- Ajeœli to, co mówi o utworzeniu zjednoczonego frontu jest prawd¹, dlaczego NowaRepublika nie mo¿e siê zdecydowaæ, gdzie nale¿y skierowaæ flotê i jakimsystemom najpierw udzieliæ pomocy? - Przeszed³ siê wzd³u¿ krêgu s³uchaczy.-Czy tego w³aœnie chcemy dla Konsorcjum? Podzielonego przywództwa? Jako archonVergil oœwiadczam, ¿e pozostaniemy neutralni do czasu, kiedy najeŸdŸcysprecyzuj¹ swoje plany co do Konsorcjum, s³ownie lub si³¹ orê¿a!Wskaza³ na Leiê.- Przychodzi do nas, prosi o pomoc, a w zamian ofiaruje tylko ostrze¿enie.Dlaczego nie przynios³a ze sob¹ w darze technologii szybko³adu-j¹cegoturbolasera, któr¹ Nowa Republika zachowywa³a dla siebie przez tyle lat?- Wystarczy, Thane - gniewnie rzuci³ Isolder.- To nie czas ani miejsce nadebaty polityczne.Jeœli nie potrafi pan przestrzegaæ zasad.- Wyrzucasz mnie z pa³acu? - przerwa³ mu Thane.- Wolisz przyjmowaæ u siebiepotomków tych samych Jedi, którzy wymordowali twoich przodków, ni¿ kogoœ, ktooœmiela siê powiedzieæ prawdê w ich obecnoœci?- Doœæ - rzuci³ Isolder.Ale Thane jeszcze nie skoñczy³.Znowu zwróci³ siê do t³umu:- Woli towarzystwo córki, która wypar³a siê swego hapañskiego dziedzictwa.Tenel Ka zrobi³a krok naprzód, ale ojciec stan¹³ jej na drodze.-.i pó³prawdy serwowane mu przez ambasador Solo.Isolder szybko i precyzjniezdzieli³ go wierzchem d³oni w twarz, rzucaj¹c nim w t³um i rozkrwawiaj¹c doln¹wargê.U boku Isoldera natychmiast znalaz³a siê d³ugoletnia przyjació³ka ijego dawny ochroniarz, kapitan Astarta.Przerzuci³a przez ramiê gruby, rudywarkocz i ustawi³a siê tak, by móc zadawaæ lub parowaæ ciosy zale¿nie odsytuacji.Dwóch popleczników Thane'a rzuci³o siê, aby podnieœæ go i postawiæ na nogi,ale odepchn¹³ ich, otar³ usta grzbietem d³oni i wybuchn¹³ Isolderowi w twarzszyderczym œmiechem.- Wzgardzony amant przybywa na ratunek!Serce Leii zamar³o.Czu³a, jak Isolder ca³¹ si³¹ woli próbuje opanowaæ gniew.By³a wœciek³a, ¿e pozwoli³ siê sprowokowaæ, ale nie mog³a opanowaæ lêku przedkolejnym ruchem Thane'a.- Moi sekundanci stawi¹ siê u ciebie rano, Chume'do Isolderze -rzek³ ca³kiemtrzeŸwo archon Vergilu.Isolder sk³oni³ siê na znak formalnej zgody.- Moi sekundanci bêd¹ czekaæ, by ich powitaæ.- I tak zaczyna siê rozdŸwiêk - odezwa³a siê Ta'a Chume cichym, smutnym g³osem,patrz¹c, jak Thane i jego poplecznicy kieruj¹ siê ku drzwiom.ROZDZIA£9- Do dechy, Droma! - wrzasn¹³ Han, wypuszczaj¹c „Soko³a" w nag³¹ œwiecê.Droma podbi³ moc na napêdzie podœwietlnym i mamrocz¹c do siebie, otworzy³przepustnicê na maksimum.- Mówi³eœ, ¿e nic nam nie bêdzie w przestrzeni Huttów.Pracowa³eœ podobno nakontraktach po ca³ej trasie na Sisar, tam i z powrotem, a Sriluur by³ dlaciebie jak drugi dom.Nie ma siê czego baæ, ty.- Przestañ jêczeæ i podaj mi dane na temat tych statków! Droma przerzuci³ siêdo ekranu modu³u rozró¿niaj¹cego swój-wróg, który wyœwietla³ w³aœnie siedemukoœnych kresek zbli¿aj¹cych siê szybko do rufy „Soko³a".- Yuzzhanie, zgadza siê.Han zerkn¹³ na ekran.Skanery rysowa³y obrazy, które mog³yby z powodzeniemprzedstawiaæ asteroidy, jeœli nie liczyæ wyraŸnych b¹bli kok-pitów ikostropatych zarysów dziobów, zniekszta³conych przypadkowo rozmieszczon¹ broni¹i gniazdami dovin hasali.- Skoczki koralowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]