[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– To ważne – powiedziała, przygryzając wargę.Wciąż stukałem w stół, czekając, aż powie coś więcej.– Błękitny Zefir upadnie.– W jej oczach pojawiło się zmieszanie.– Nie, nie jest jeszcze skończony, ale równie dobrze mógłby być.Stanley odszedł.Najwyraźniej zrobił to wczoraj, późnym popołudniem.Nie powiedział mi, ani nikomu innemu.Dowiedziałam się od Michaela, dzisiaj po południu, zanim Stanley wrócił z sądu.W pierwszej chwili nie mogłem w to uwierzyć, nie po tym, co stało się tamtego wieczoru.– Chciał zabić Michaela Wirthlina za samą propozycję, a teraz się zgodził? Dlaczego?Zanim skończyłem zadawać to pytanie, domyśliłem się już odpowiedzi.Roth zgodził się właśnie przez to, co się stało tamtego wieczoru.Atakując Wirthlina, oddał się w jego ręce, a Wirthlin, czego nie ukrywał, był gotów wykorzystać każdą słabość, jaką znalazł.Nie było trudno się domyślić, czym zagroził Rothowi.Julie tego nie odgadła, nie pomyślała o tym.Skupiała się na innych sprawach.– Nie wiem, dlaczego to zrobił – powiedziała nieobecnym tonem.Znów się napiła.Jej dość szerokie usta wykrzywiły się z niesmakiem.Odpychając szklankę, przywołała kelnera.Zamówiła kieliszek wina zamiast szkockiej, potem zmieniła zdanie i zerknąwszy pytająco na mnie, powiedziała, że życzymy sobie całą butelkę.– Muszę podjąć decyzję – powiedziała, opierając głowę o skórzane obicie budki boksu, w którym stał stolik.– Michael planuje wszystko zreorganizować.Chce, żebym zajęła się koordynacją działań.Zaproponował mi stanowisko dyrektora studia.Kelner przyniósł butelkę Artessy Pinot Noir.Julie spróbowała, kiwnęła z aprobatą głową i zaczekała, aż kelner napełni nam kieliszki.– Zgódź się – powiedziałem obojętnie.Wydawała się zaskoczona.– Nie sądzisz, że Stanley może.– Wygrać? Jakie to ma znaczenie? – Zaczynało mnie irytować wypytywanie, co według mnie stanie się ze Stanleyem Rothem po procesie, przez ludzi, których interesowało to tylko przez pryzmat ich samych.– Dobrze, powiem ci.Wygra.Zostanie uniewinniony – oznajmiłem z całą pewnością, na jaką było mnie stać.– Nie zamordował Mary Margaret Flanders.Myślałem, że o tym wiesz.Oczy Julie rozbłysły gniewem, ale tylko przez chwilę.Nachyliła się do przodu i rozejrzała, upewniając, że nikt nie podsłuchuje.– Nie wiem o niczym, oprócz tego, że wolałabym zaryzykować ze Stanleyem Rothem, nawet jeśli nie ma studia, niż z kimkolwiek innym w tym mieście.Ale jeśli nie zostanie uniewinniony, to.Rozparłem się wygodnie, z rękami po bokach, obserwując jej wewnętrzne zmaganie ze świadomością, że cokolwiek zrobi, może się okazać błędem.Bez większego współczucia podsumowałem jej dylemat.– Możesz zaryzykować, odejść z Rothem, pokazać wszystkim, jaka jesteś lojalna.Możesz też zostać w studiu i być jego dyrektorką.To wspaniale brzmi, a bez Stanleya Rotha miałabyś nad sobą tylko Michaela Wirthlina.Może i jest trudnym człowiekiem, ale na pewno nie aż tak wymagającym jak Stanley.Poza tym znasz się na tej branży prawdopodobnie lepiej niż ktokolwiek inny, może z wyjątkiem samego Stanleya.Czy poprosił, żebyś została z nim i odeszła ze studia? – spytałem niespodziewanie.– Nie – odparła Julie.– Ale będzie tego oczekiwał.To, co robiła, nie było moją sprawą i dlatego powiedziałem jej prawdę, że nie mogę nawet zgadywać, jak zadecydują przysięgli za kilka tygodni, kiedy proces się skończy.Kiwnęła głową, jakby wiedziała o tym od samego początku i podejrzewam, że właśnie tak było.Myślę, że spytała tylko po to, żeby się upewnić, że niczego nie przegapiła.Julie zamknęła oczy i zacisnęła usta.Zesztywniała i zadrżała.Znów otworzyła oczy i z lodowatym, jadowitym spojrzeniem, skierowanym na jakąś wyobrażoną postać obok mnie, powiedziała:– Robiłam dla niego takie rzeczy, o jakie nigdy bym się nie podejrzewała.Wciąż patrzyła w ten sam punkt, ale złośliwość w jej oczach ustąpiła miejsca spojrzeniu kogoś, kto podjął decyzję i zastanawia się, dlaczego zabrało mu to aż tyle czasu.Kiedy znów zerknęła na mnie, w kącikach jej ust zaczął się pojawiać uśmiech, lekki i beztroski.Upiła łyk wina, a kiedy to zrobiła, na jej policzki wrócił rumieniec.– Nie jestem właściwie głodna.A ty? – spytała.Mówiła cicho, z naciskiem, bez tej męki wątpliwości, którą słychać było w jej głosie jeszcze kilka minut temu.– Chodźmy gdzie indziej – powiedziała z nagłym przypływem entuzjazmu.Wyszliśmy z restauracji i bez słowa o tym, gdzie jedziemy i co będziemy tam robić, Julie ruszyła.Jechaliśmy wiele kilometrów w niekończącej się karawanie żółtookich maszyn, żeglujących przez purpurową, kryształową noc, bezimiennie przemieszczając się po krainie, która jeszcze nie tak dawno temu była rozległą, zapomnianą pustynią na zachodnich obrzeżach cywilizowanego świata.Chciałem o coś zapytać, o coś, co na pewno wiedziała.– Co się stało z córką Louisa Griffina? Powiedział mi, że umarła, ale jakoś tak.– Louis cię lubi – powiedziała Julie.Spojrzenie swoich niebieskich, lśniących oczu wbiła prosto przed siebie.Zjechaliśmy z autostrady i po kilku zakrętach wjechaliśmy na wąską, krętą drogę prowadzącą na wzgórza Hollywood.– Nie rozmawia o tym z nikim – ciągnęła Julie.– Została zabita.– Zamordowana?– Tak.– Kiedy?– W przyszłym miesiącu minie sześć lat.Wciąż nie odrywała wzroku od drogi.Nie spojrzała na mnie, nie wykonała żadnego gestu, który zdradzałby, co czuła.Mówiła cicho i zwięźle.Ostrożnie, pomyślałem, żeby nie powiedzieć więcej, niż musiała.– Została zamordowana sześć lat temu? Dlaczego o tym nie czytałem?– Pewnie dlatego, że Louis Griffin to nie Stanley Rom.Pisali o tym w gazetach, tyle że nie na pierwszych stronach.Nie rozdmuchali tej sprawy.Mało kto poza branżą wie, kim jest Louis.Policja nie znalazła mordercy, więc nie było o czym pisać.Poza tym – dodała tajemniczo – Louis nie chciał rozgłosu.Nikt nie chciał.Wyczuła moje zmieszanie.– Jego córka Elizabeth została porwana.Studiowała na drugim roku na Uniwersytecie Południowo-kalifornijskim.Policja uważa, że to musiał być ktoś, kogo znała przynajmniej na tyle, żeby wsiąść z nim do samochodu.Jeden z jej znajomych widział, jak to się stało – wsiadła do samochodu w piątkowy wieczór, kilka przecznic od kampusu.Zażądali miliona dolarów, jak zawsze grozili i mówili, żeby nie informować policji.Louis zrobił wszystko, co mu kazali, a raczej zrobił to Stanley.Louis zamierzał wezwać policję, ale Stanley powiedział mu, żeby nie ryzykować.Zdobył pieniądze, własne pieniądze, i zapłacił.Zawiózł je na umówione miejsce, zostawił tam, gdzie miał zostawić.Zabili ją i tak.Zostawili ciało w takim miejscu, żeby nikt go szybko nie znalazł.Biedny Louis, musiał ją zidentyfikować.Nigdy nie doszedł do siebie i obawiam się, że już nie dojdzie.Nigdy o tym nie mówi, nigdy.I musisz wiedzieć, że bez przerwy o niej myśli.Była jego całym życiem.– Czy wini Rotha? Za to, że kazał mu nie dzwonić na policję?– Nie, w ogóle nie ma do niego pretensji.Stanley kochał ją prawie tak samo jak on.Louis nie wini Stanleya, ale Stanley wini sam siebie.Do dzisiaj uważa, że to jego wina, że gdyby nie wyperswadował Louisowi dzwonienia na policję, Elizabeth wciąż by żyła.Julie odwróciła się do mnie i wzrokiem kazała mi obiecać milczenie.– Nikt o tym nie wie.Ja dowiedziałam się tylko dlatego, że którejś nocy, kilka lat temu, znalazłam Stanleya w bungalowie.Był pijany i płakał.Nie możesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl