[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uciekała przed kimś.Widziałem, że została zraniona.Potrzebowała mojej pomocy,wołała o nią.Przez głowę przemknęła mi niespodziewana myśl o jaskini gry usytuowanej obok parku.Wyruszyłem na poszukiwania i resztę już znasz.Znalazłem ciebie.- Przyglądał się jej twarzy.- Zrozumiałem wtedy, że posiadasz jakąś magiczną siłę, która pozwala ci porozumiewać się ze mną bez słów, bez bezpośredniego kontaktu.Nie wiem, na czym to polega.Od lat miałem takie wizje.Po raz pierwszy zdarzyło się to, gdy miałem około szesnastu lat.Jeden ze snów dotyczył dziewczynki, która wpadła do wody.Cudem ocalała.A potem.Śnił mi się płonący dom, upadek ze skarpy.Zostałaś również potrącona przez samochód.Potem miałaś jeszcze jeden wypadek Niestety, ten sen urwał się niespodziewanie.Wiem jednak, że miałaś katastrofę samochodową, po której przestałaś istnieć jako Anna Tarrant.- Tak.Pamiętam doskonale ten wypadek.Z trudem udało mi się wydostać z pojazdu.Wiem jednak, że Henry później zepchnął samochód w przepaść, ażeby udowodnić wszystkim, że nie żyję.- To właśnie tłumaczy, dlaczego przestałem śnić o tobie.Ukrywałaś swoją tożsamość, nie groziło ci niebezpieczeństwo.- Nie miałam pojęcia, że naprawdę odbierasz moje sygnały.Śniłam o tobie, będąc przekonana, że istniejesz tylko w moich marzeniach.Nie wiedziałam, że to naprawdę może się dziać! W mojej rodzinie były, co prawda, osoby obdarzone różnymi, niezwykłymi talentami psychicznymi, ale nie sądziłam, że sama odziedziczę jakąś zdolność.- Co jeszcze potrafisz robić? - zapytał, usiłując przeniknąć ją wzrokiem.Nie rozumiał tego.Według niego życie było ciągiem logicznych wypadków.Za wszelką cenę usiłował wyjaśnić te dziwne sny racjonalnie.- Nie jestem królikiem doświadczalnym - powiedziała lekko poirytowanym tonem.- Nie umiem ci tego wyjaśnić.Po prostu mam taki dar.W snach odbierałeś moje pragnienia, wołanie o pomoc.Teraz on poczuł się rozdrażniony.Anna zapatrzyła się w jakiś niewidoczny punkt.Przez chwilę była nieobecna myślami.- Nie przejmuj się.Niczym już nie zaskoczę ciebie, uwierz mi - wycedziła po chwili.Blade obrzucił ją uważnym spojrzeniem.Wiedział, że Anna jest damą w każdym calu, kobietą świadomą własnej wartości.Zachowywała się z godnością.- Miewam różne nastroje - wyjaśniła, nadal nie patrząc na niego.- Ale tylko wtedy, gdy coś silnie przeżywam.Wtedy przeczuwam rzeczy mające się wydarzyć w przyszłości.Umiemrównież odkryć prawdziwe motywy postępowania nieprzyjaznej osoby.Nigdy nie myślałam o tym jako o czymś niezwykłym, ale teraz przyznaję, że to jest dziwne.Wiem już, dlaczego Henry nienawidził mnie od początku.- Spojrzała na Blade’a.- Nienawidził mnie, ponieważ był świadom, że doskonale wiem, co on czuje.Nie mógł niczego przede mną ukryć.- Mnie również to się nie podoba - przyznał Blade.- Czy potrafisz jakoś to kontrolować?- Naprawdę nie wiem - powiedziała cicho.Pomyślał, że Anna jest wyjątkową kobietą.Wzrosła w rodzinie, w której kobiety posiadały niezwykłe zdolności telepatyczne - odbierania myśli innych ludzi.Ona sama wydawała się być zdumiona, że jej sny okazywały się rzeczywistością.Wiedział, że jeżeli naprawdę chce być z nią, musi zaakceptować jej paranormalne zdolności.Zresztą, czy miał inny wybór?.- To naprawdę nieważne - stwierdził, kładąc ręce na jej ramiona.- Muszę pogodzić się z twoją odmiennością.Annę wzruszyło to wyznanie.Uśmiechnęła się promiennie.- Zdaję sobie sprawę, że jestem nieco inna, ale postaram się zmienić.Zrobię to dla ciebie, choć nie mam wpływu na swoje myśli.Wiesz, żyłam samotnie przez długie lata.Nikt nie troszczył się o mnie - powiedziała.- Przez wiele lat po prostu ukrywałaś się.Nikt nie mógł się opiekować tobą.- Ten fakt niczego nie zmienia.- Doprawdy? Ile to razy otarłaś się o śmierć?- zapytał.- Nie liczyłam.Nawet nie próbowałam.Mogłabym pogrążyć się w depresji.- Ale ja liczyłem.Damo mojego serca, nie pozwolę ci odejść.- Gdybym wiedziała, że niepokoję ciebie we snach, zrobiłabym wszystko, żeby tego uniknąć - powiedziała ze smutkiem w głosie.- Z pewnością, zrobiłabyś to.Na swoje nieszczęście.- Wprowadziłam chaos w twoje życie.Blade, naprawdę nie musisz się mną zajmować - wyszeptała, przymykając oczy.- Nie mów w ten sposób.Do diaska, ja chcę się tobą opiekować! - krzyknął.- Czy nie rozumiesz, na co się narażasz? De Rocherford nie zorientował się jeszcze, że pomagasz mi.On jest naprawdę nieobliczalny.Możesz oczywiście opiekować się mną, ale nie powinnam przebywać w twoim domu.Henry szybko natrafi na mój ślad.- Seber już mnie zauważył.Poza tym zobaczył jeepa.Niewielu ludzi jeździ takimi samochodami.- Ale to było w ciemności i trwało bardzo krótko.- Nie zapominaj, że jest profesjonalistą.- Nie chcę, żebyś znalazł się w niebezpieczeństwie! - prawie krzyknęła.Zamyśliła się.Blade żąda, żeby pozostała z nim, ale przecież nie ma żadnej gwarancji, że będą ze sobą na zawsze.Poza tym nie chciała, żeby został skrzywdzony.Utraciła osoby, które naprawdę kochała.Znowu powróciły myśli o dniach rozpaczy, gdy umarł jej ojciec.Ciężko przeżyła wiadomość o śmierci matki.Teraz nie mogła dopuścić, aby Blade narażał życie.- Rozumiem, że chcesz, żebym schował się pod łóżkiem i czekał cierpliwie aż de Rocheford zabije ciebie? - zapytał poirytowany Blade.Odwrócił się od niej gwałtownie.Ręce oparł na poręczy tarasu, wpatrując się we wschodzące słońce.Był zdenerwowany.Wiatr rozwiewał mu włosy.W tej chwili wyglądał nieomal groźnie.Anna pomyślała, że Blade jest mężczyzną, w którego naturze leży walka.Wiedziała, że postąpi tak, jak będzie uważał za stosowne.Narazi się na niebezpieczeństwo, żeby ochronić ją.Zrobiło się jej ciepło na sercu.Po raz pierwszy od wielu lat miała kogoś, kto naprawdę troszczył się o nią.I był to rycerz z jej snów.Jej ukochany.W jaki sposób sprawić, żeby nie znalazł się w śmiertelnej pułap ce?- Mówiłem ci chyba, że służyłem w wojsku - powiedział, przerywając milczenie.- Byłem w oddziałach lotnictwa.Wykonywałem różne zadania wymagające szczególnie dużej odwagi.Współpracowałem z wojskami brytyjskimi, australijskimi i oczywiście nowozelandzkimi.Przez dwanaście lat przeżyłem wiele niebezpiecznych sytuacji.Informuję ciebie o tym, ponieważ chcę, żebyś wreszcie mi zaufała.Zajmę się de Rochefor-dem, bo to również mój problem.Do licha, jestem już zmęczony świadomością, że żyjesz w nieustannym stresie, ciągle narażona na utratę życia.Nie chcę, by zdominowało mnie poczucie bezradności, że nie jestem w stanie ci pomóc.- Zamilkł, po chwili powiedział: - Czekałem na ciebie bardzo długo, a gdy wreszcie znalazłem, okazało się, że niewiele brakowało, a straciłbym cię ponownie.Dlatego dopóki nie uporam się z twym problemem zostaniesz w tym domu.Muszę być pewien, że nic ci nie zagraża.Będziesz tu wypoczywać, spać tak długo, jak tego potrzebujesz.Możesz zamówić wszystko z pobliskich sklepów.Natomiast, jeśli zechcesz pójść na spacer, będę ci towarzyszył.Zaopiekuję się tobą.Zajmę się zarówno de Rochefordem, jak i Seberem.Niedługo będą należeli do historii, uwierz mi.Odzyskasz spokój.Popatrzyła na niego z niedowierzaniem.Właśnie powiedział, że de Rocheford jest głównie jego problemem.Nie mogła się z tym zgodzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl