[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Larry McDowell jest z całą pewnością jednym z tych, którzy z uciechą zacierają ręce; jednym, ale nie jedynym.Wiedziała wprawdzie, że są tam także osoby jej życzliwe, osoby, które jej ufały, ale co mogły one poradzić teraz? Gdyby dostarczyła rozwiązanie trudnej zagadki, nikt by się specjalnie nie przejmował dąsami Moskwy.Rzecz przedstawiała się zupełnie inaczej, kiedy wzbudziła oburzenie Kremla, zdobyła jednak tylko garść poszlak, które nie prowadziły w żadnym wyraźnym kierunku.W jednej kwestii Charles Spiegel miał rację.Śledztwo utknęło w ślepym zaułku.Wszyscy świadkowie i potencjalni podejrzani zginęli: najpierw Grusztin, potem cała załoga rosyjskiego frachtowca, wreszcie Sierow.A wraz ze śmiercią Aleksieja Koniewa utracili nie tylko przyjaciela, ale także jedynego łącznika z osobami we władzach rosyjskich, którym można było zaufać.Cóż więc innego im pozostawało, jak wracać do Ameryki z nosami spuszczonymi na kwintę?Helen gwałtownie usiadła na łóżku, mrucząc: - Niedoczekanie!- A więc i ty nie śpisz? - odezwał się Peter i także usiadł.W wyznaczonym mu pokoiku wielkości schowka na szczotki spędził tyle czasu, ile zajęło zostawienie bagaży, i natychmiast zjawił się w jej mieszkanku, aby pomóc w pakowaniu.Po kilku godzinach pracy cały jej moskiewski dobytek znalazł się w kilkunastu kartonach.Na jej propozycję został na noc.Byli zbyt wyczerpani i przybici, aby się kochać, ale żadne z nich nie chciało rozłąki.I nic sobie nie robili z ewentualnych plotek.Pokiwała w milczeniu głową.- Przez cały czas przypominam sobie szczegół po szczególe, żeby sprawdzić, co mogliśmy spieprzyć, i staram się w ogóle nie myśleć o tym, co będzie.To znaczy, w domu.Helen zagryzła wargi.Tak bardzo skupiła się na sobie.Gdziekolwiek ją umieszczą, czy to będzie w jakimś Mudville, czy w suterenie Hoover Building, zachowa odznakę Biura i nadal będzie agentem, ale Peter.Całe jego życie upłynęło w Armii Stanów Zjednoczonych.Ojciec był zawodowym wojskowym, cenionym i wielokrotnie odznaczanym podoficerem Sił Specjalnych.Dzieciństwo upływało Peterowi w bazach rozsianych po całym kraju i świecie.Kiedy miał jedenaście lat, opuściła ich matka, więc związał się jeszcze mocniej - z ojcem i wojskiem.Teraz w wieku lat czterdziestu stawał przed perspektywą - czego? Emerytury? Papierkowej roboty w jakiejś firmie? Doradzania w sprawie antyterroryzmu w jakimś przedsiębiorstwie, zatrudniającym równie przegranych żołnierzy?- Peter.- szepnęła.Poczuła, jak otacza ją mocne ramię, a dłoń lekko gładzi po włosach.Pocałował ją delikatnie w czoło, a potem wargi powędrowały niżej.- Wszystko będzie dobrze, Helen - powiedział cicho.- Razem damy sobie radę.Cokolwiek by się stało.- Razem - powtórzyła.- A wtedy niech będzie, co chce: trzęsienie ziemi, powódź, komisja kongresowa.Poczuła, jak w dal odpływają zmęczenie, ból, przygnębienie, a ich miejsce zajmuje namiętność.Poszukała wargami jego ust, a ciałem przywarła do niego.Porywał ich nurt, który w dali zostawiał zmartwienia.Nie wiedziała i mało troszczyła się o to, ile czasu upłynęło, zanim ocknęła się w jego ramionach.Palcami przeciągnęła po włosach na jego piersi.- Hej! - mruknęła.- Hej! - odpowiedział i lekko się poruszył pod nią.- Wiesz, powoli zaczynam myśleć, że może nie będzie tak źle na tej emeryturze.Poczuła w jego głosie jakiś ton rezygnacji i uniosła się na łokciu.- Nie mówisz poważnie, prawda?- Chyba rzeczywiście nie, Helen.- Westchnął ciężko.- Znam siebie.Jestem urodzonym żołnierzem i jeśli nie będzie już dla mnie miejsca w wojsku, to.- zawiesił głos.- Wtedy na własną rękę odszukamy tych sukinsynów i pokażemy wszystkim, że to my mieliśmy rację, tropiąc Grusztina, Sierowa i tych, którzy stoją za tym wszystkim - powiedziała z pasją Helen.- Myśl bardzo piękna - powiedział wolno Peter - ale nie do zrealizowania.Jesteśmy już na aucie, Helen.- Chyba nie zamierzasz się poddać?- Nie chciałbym, ale nie mam żadnego pomysłu, co jeszcze moglibyśmy zrobić.- Musimy zacząć wszystko od początku.- W porządku.Przynajmniej sobie przypomnijmy.Jaka musi być stawka, żeby usprawiedliwiała spowodowanie katastrofy samolotu pasażerskiego, zamordowanie wysokiego dowódcy lotnictwa i całej załogi statku?- Heroina? Jakieś wielkie porcje ukryte w jednym czy kilku silnikach, które Sierow i jego oficerowie sprzedawali na boku?- Niewykluczone.Pasuje do wszystkich faktów, a jak się zdaje i Rosjanie, i nasi uznali to za najprawdopodobniejszy motyw.Helen wyczuła podejrzliwość w głosie Thorna.- Ale ty nie?Wzruszył ramionami.- Nie wiem, Helen, naprawdę nie wiem.- Skrzywił się z niesmakiem.- Tylko zaczynam mieć już dosyć tego, że przy każdej następnej komplikacji heroina okazuje się najlepszym wyjaśnieniem.Pokiwał głową.To samo i ją trapiło.Napaść na pokładzie „Biełomorskiej Zwiezdy” jednoznacznie potwierdzała, że wrogowie nieustannie byli co najmniej o krok przed nimi.Gdyby chodziło w tym wszystkim jedynie o heroinę, dlaczego nie zatroszczyli się, żeby dokładniej ukryć ten trop? Gorzej, można było odnieść wrażenie, że podsuwają go tropicielom.Kiedy wyraziła na głos swoją wątpliwość, Peter tylko pokiwał głową.- Właśnie.Przecież po zamordowaniu załogi mogli zrobić ze statkiem, co im się żywnie podobało.Im więcej o tym myślę, tym bardziej jestem pewien, że kryje się w tym o wiele więcej niż tylko narkotyki.- A ten kilogram w bagażu Gasparowa?- Przypadek? - podsunął Peter.- Być może prawdziwi sprawcy także byli tym zaskoczeni, ale nie omieszkali skorzystać z okazji, żeby popchnąć nas na fałszywy trop.Helen chwilę zastanawiała się nad tym, a potem powiedziała:- Możliwe.Ostatecznie jedynym, co wiąże Grusztina z Gasparowem był list pożegnalny.- Do którego napisania zmuszono Grusztina torturami - przypomniał Thorn.- No dobrze - skrzywiła się Helen - ale jeśli nie o heroinę, to o co naprawdę chodzi?- O coś innego, co znajduje się w Kandałakszy.Coś bardzo cennego.- Bombowce Su-24? - zasugerowała Helen.- Może Sierow sprzedawał nie silniki, ale całe maszyny?- Wątpię - pokręcił głową Peter.- Dlaczego?- Ponieważ Avery i jego zespół wcale nie liczyli samolotów.Nie mieli powodu, żeby się zbliżać do hangarów bojowych.Nawet gdybySierow i jego ekipa handlowali samolotami, John nigdy by tego nie wykrył.- A więc i Sierow nie miałby powodu, żeby zlecać Grusztinowi sabotaż - dokończyła Helen.- Otóż to.- Co zatem mogli wykryć takiego, że spowodowało to panikę Sierowa? Peter milczał przez kilkanaście sekund, a potem powiedział:- Przez cały czas myślę o tych kółkach w dzienniku Johna.Nagle Helen poczuła dreszcz.- O Boże, Peter, sądzisz, że chodzi o brakujące bomby atomowe? Z wolna pokiwał głową.- Tak zaczynam podejrzewać.Nie ulega wątpliwości, że John zobaczył coś, co nie było przeznaczone dla jego oczu.- Ale zanim wsiedli na pokład samolotu, podpisali protokół inspekcyjny - zauważyła Helen.- Dlaczego od razu nie postawił sprawy pogwałcenia traktatu?- Może nie był pewien.- Peter wzruszył ramionami.- A może uznał, że zbyt niebezpiecznie byłoby wspominać o tym w Kandałakszy.Nawet w Rosji nie tak łatwo jest zajechać sobie ciężarówką i załadować bombę.Pomyśl, co byś sama zrobiła, gdybyś podejrzewała, że dowódca i kilku wyższych oficerów zaangażowało się w sprzedaż bomb atomowych?Helen głośno przełknęła tylko ślinę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]