[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niby żywy komentarz do ukłonu swego Wertera, Cecylia ukazała się, blada jak trup.Ukryta w garderobie matki, słyszała wszystko.- Nie chce!.- szepnęła matce.- Ale czemu? - zapytała prezydentowa zakłopotanego teścia.- Pod tym pięknym pozorem, że jedynaczki to są popsute dzieci - odparł starzec.- I po części trzeba mu przyznaćsłuszność - dodał korzystając ze sposobności · przymówienia synowej, która dość dawała mu się we znaki od dwudziestu lat.- Cesia tego nie przeżyje! Zabiłeś pan ją!.- rzekła prezydentowa do Ponsa podtrzymując córkę, która uznała za stosowne usprawiedliwić ten okrzyk osuwając się w ramiona matki.Prezydent z żoną zawlekli Cesię na fotel, gdzie zemdlała do reszty.Dziadek zadzwonił na służbę.- Rozumiem spisek uknuty przez pana! -.krzyknęła z wściekłością matka wskazując biednego Ponsa.Pons zerwał się, jak gdyby zagrzmiała mu w uszach trąba Sądu.- Tak, panie - ciągnęła prezydentowa, której oczy zmieniły się w fontanny zielonej żółci - chciałeś pan niewinny żarcik odpłacić zniewagą.Któż uwierzy, że ten Niemiec jest przy zdrowych zmysłach? Albo jest wspólnikiem okrutnej zemsty, albo jest obłąkany.Mam nadzieję, panie Pons, że na przyszłość oszczędzi nam pan przykrości oglądania pana w domu, w którypróbowałeś wnieść wstyd i hańbę.Pons, zmieniony w posąg, utkwił oczy w dywan i kręcił młynka palcami.- Jak to! Jeszcze tu jesteś, potworze niewdzięczności!.- wykrzyknęła odwracając się prezydentowa.- Gdyby ten pan się tu zjawił, nigdy nas nie ma w domu! - krzyknęła do służby wskazując Ponsa.- Idź po doktora, Janie.A ty, Magdaleno, przynieś kropli laurowych!Dla prezydentowej przyczyny podane przez Brunnera były jedynie pozorem, pod którym kryło się coś zagadkowego; ale zerwanie małżeństwa było aż nadto pewne.Z szybkością, myśli, jaka w trudnych momentach cechuje kobiety, pani de Mandlle znalazła, jedyny sposób naprawienia tej porażki, przypisując Ponsowi z góry obmyśloną zemstę.Pomysł ten, piekielny w stosunku, do Ponsa, czynił zadość honorowi rodziny.Wierna nienawiści do Ponsa, prezydentowa uczyniła fakt z prostego podejrzenia.W ogóle kobiety mają swą osobną wiarę, osobną moralność; uważają za prawdę wszystko, co jest na rękę ich interesom i namiętnościom.Prezydentowa posunęła się dalej, wpierała cały wieczór w męża własne przekonanie i nazajutrz prezydent przeświadczony był o winie kuzyna.Wszyscy zgodzą się, że postępowanie prezydentowej było niegodziwe; ale każda matka pójdzie w ślady pani Camusot w takich okolicznościach: raczej poświęci honor człowieka obcego niż honor własnej córki.Środki będą inne, cel ten sam.Muzyk zbiegł szybko po schodach,' ale znalazłszy się na bulwarach udał się wolno do teatru.Wszedł machinalnie, machinalnie zasiadł u pulpitu i machinalnie dyrygował orkiestrą.W antraktach odpowiadał Schmuckemu tak mętnie, że Schmucke ukrywając niepokój myślał, że Pons oszalał.Dla natury tak dziecinnej jak Pons, scena, jaką przeżył, nabierała rozmiarów katastrofy.Wzbudzić potworną nienawiść tam, gdzie chciał przynieść szczęście, to było zupełne zburzenie jego egzystencji.W oczach, w geście, w głosie prezydentowej poznał wreszcie śmiertelną wrogość.Nazajutrz pani Camusot de Marville powzięła wielką decyzję, której zresztą wymagały okoliczności i na którą prezydent się zgodził.Postanowiono dać Cecylii w posagu dobra Marville, pałacyk przy ulicy Hanowerskiej i sto tysięcy franków.Rano prezydentowa wybrała się do hrabiny Popinot, rozumiejąc, że na podobną porażkę trzeba odpowiedzieć gotowym małżeństwem.Opowiedziała o straszliwej zemście i ohydnej mistyfikacji uknutej przez Ponsa.Wszystko wydało się prawdopodobne, skoro się dowiedziano, iż pozorem zerwania było to, że Cecylia jest jedynaczką! Wreszcie prezydentowa umiejętnie błysnęła korzyścią, jaką dawałoby nazwisko Popinot de Marville w połączeniu.z ogromnym posagiem.Wedle ceń ziemi w Normandii, licząc dwa od sta, posiadłość ta przedstawiała, wartość około dziewięciuset tysięcy franków, pałacyk zaś przy Hanowerskiej szacowano na dwieście pięćdziesiąt tysięcy.Żadna rozsądna rodzina nie mogła odrzucić podobnego związku; toteż hrabiostwo Popinot przyjęli; po czym, jako ludzie mający interes w tym, aby honor rodziny, w którą wchodzą, był nieskalany, przyrzekli pomoc w usprawiedliwieniu wczorajszej katastrofy.Tak więc u tego samego starego Camusot, dziadka Cecylii, wobec tych samych osób, które były tam przed kilku dniami i wobec których prezydentowa wyśpiewywała hymny na cześć Brunnera, taż sama prezydentowa, do której każdy bal się odezwać, śmiało podjęła wyjaśnienia.- Doprawdy - rzekła - dzisiaj nie można być dość otrożną, gdy chodzi o małżeństwo, zwłaszcza gdy się ma do czynienia z cudzoziemcem.- Czemuż to, pani prezydentowo?- Cóż się państwu zdarzyło? - zapytała, pani Chiffre-ville.- Nie zna pani naszej przygody z tym Brunnerem, który miał czelność sięgać po rękę Cesi?.To syrt karczmarza niemieckiego, bratanek handlarza króliczych skórek.- Czy podobna? Pani, tak ostrożna! - rzekła jedna z pań.- Ci awanturnicy są tak sprytni! Ale dowiedzieliśmy się o wszystkim przez Berthiera.Ten Niemiec ma przyjaciela, jakiegoś biedaczynę, który dudli na flecie! Żyje blisko z człowiekiem mającym zajazd przy ulicy du Mail, z jakimiś krawcami.Dowiedzieliśmy się, że prowadził najrozpustniejsze życie i że żaden majątek nie starczy dla nicponia, który już przepuścił schedę po matce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]