[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po­da­ją ko­cio­łek naj­droż­sze­mu Adol­fo­wi, za­nu­rza z roz­tar­gnie­niem łyż­kę i, nie wi­dząc nie­zwy­kłe­go wzru­sze­nia Ka­ro­li­ny, na­bie­ra na ta­lerz kil­ka tych pla­ster­ków, tłu­stych, pulch­niut­kich, któ­rych tu­ry­ści przy­by­wa­ją­cy do Me­dio­la­nu dłu­go nie umie­ją roz­po­znać i któ­re bio­rą za ja­kieś mię­cza­ki.— I cóż, Adol­fie?— Co, mo­ja dro­ga?— Nie po­zna­jesz?— Cze­go?— Two­ich grzyb­ków po wło­sku.— To, grzyb­ki? Ja my­śla­łem.A praw­da, da­ję sło­wo, to grzy­by.— Po wło­sku!— To? To są sta­re grzy­by z kon­serw, przy­rzą­dzo­ne à la mil­la­na­ise247.nie zno­szę ich.— A ja­kież ty lu­bisz?— No! Fun­gi tri­fo­la­ti248.Za­uwa­ży­my tu­taj, na hań­bę epo­ki, któ­ra kla­sy­fi­ku­je wszyst­ko, któ­ra prze­cho­wu­je w sło­ju mo­del każ­de­go ży­ją­ce­go stwo­rze­nia, któ­ra li­czy obec­nie sto pięć­dzie­siąt ty­się­cy ro­dza­jów owa­dów i da­je im na­zwy na „s”, że do­tąd brak nam jest no­men­kla­tu­ry249 dla che­mii ku­chen­nej, któ­ra po­zwo­li­ła­by wszyst­kim ku­cha­rzom świa­ta przy­rzą­dzać do­kład­nie swo­je po­tra­wy.Po­win­no by się przy­jąć na dro­dze dy­plo­ma­tycz­nej, że ję­zyk fran­cu­ski bę­dzie ję­zy­kiem kuch­ni, tak jak ucze­ni przy­ję­li ła­ci­nę dla bo­ta­ni­ki i zoo­lo­gii, chy­ba że ktoś by chciał ko­niecz­nie ich na­śla­do­wać i stwo­rzyć praw­dzi­wą ku­chen­ną ła­ci­nę.— Tak, mo­ja dro­ga — do­da­je Adolf, wi­dząc, jak twarz bo­go­boj­nej mał­żon­ki żółk­nie i wy­cią­ga się — we Fran­cji na­zy­wa­my tę po­tra­wę: grzyb­ki po wło­sku, po pro­wan­sal­sku, à la bor­de­la­ise250.Kra­je się grzy­by drob­no i sma­ży w oli­wie z ja­ki­miś przy­pra­wa­mi, któ­rych na ra­zie so­bie nie przy­po­mi­nam.Zda­je mi się, że do­da­je się odro­bi­nę czosn­ku.Mó­wi się o zgry­zo­tach, o ma­łych nie­do­lach!.Ta­kie przej­ście, poj­mu­je­cie, jest dla ser­ca ko­bie­ty tym, czym jest ból wy­rwa­nia zę­ba dla ośmio­let­nie­go dziec­ka.Ab uno di­sce omnes251, co zna­czy, że z jed­ne­go mo­że­cie oce­nić wszyst­kie; in­nych po­szu­kaj­cie we wła­snych wspo­mnie­niach; gdyż wzię­li­śmy tu­taj ten epi­zod ku­li­nar­ny ja­ko pro­to­typ wszyst­kich tych, któ­re po­grą­ża­ją w roz­pa­czy ko­bie­ty ko­cha­ją­ce, a nie dość ko­cha­ne.XXVIII.Dym bez ogniaKo­bie­ta peł­na wia­ry w te­go, któ­re­go ko­cha, jest fan­ta­zją po­wie­ścio­pi­sa­rza.Ta żeń­ska oso­bi­stość nie ist­nie­je, tak sa­mo, jak nie ist­nie­ją wspa­nia­łe po­sa­gi.Na­rze­czo­na zo­sta­ła; ale po­sag roz­pły­nął się we mgle.Uf­ność ko­bie­ty błysz­czy mo­że przez kil­ka chwil w sa­mym za­ra­niu252 mi­ło­ści i ga­śnie nie­ba­wem na kształt spa­da­ją­cej gwiaz­dy.Dla każ­dej ko­bie­ty, któ­ra nie jest ani Ho­len­der­ką, ani An­giel­ką, ani Bel­gij­ką, ani nie po­cho­dzi w ogó­le z żad­ne­go z tych ba­gni­stych kra­jów, mi­łość jest pre­tek­stem do cier­pie­nia, zu­ży­ciem nad­mia­ru sił jej wy­obraź­ni i ner­wów.To­też dru­gą my­ślą, ja­ka opa­no­wu­je ko­bie­tę szczę­śli­wą, ko­bie­tę ko­cha­ną, to oba­wa utra­ce­nia swe­go szczę­ścia; gdyż trze­ba od­dać jej tę spra­wie­dli­wość, iż pierw­szą my­ślą jest je­go uży­cie.Każ­dy, kto po­sia­da skarb, oba­wia się zło­dziei; lecz nie każ­dy jak ko­bie­ta przy­pi­su­je po­sia­da­nie skrzy­deł i nóg sztu­kom zło­ta, któ­re ma w swej skar­bon­ce.Ma­ły kwia­tek do­sko­na­łe­go szczę­ścia nie jest tak po­spo­li­tym, aby ten bło­go­sła­wio­ny czło­wiek, któ­ry go ma w rę­kach, był dość głu­pim, by go z nich wy­pu­ścić.Pew­nikŻad­na ko­bie­ta nie jest opusz­czo­na bez przy­czy­ny.Pew­nik ten za­pi­sa­ny jest w ser­cu wszyst­kich ko­biet, i stąd po­cho­dzi wście­kłość opusz­czo­nej ko­bie­ty.Nie mie­szaj­my tu­taj jed­nak drob­nych nie­do­li mi­ło­ści; ży­je­my w epo­ce wy­ra­cho­wa­nia, w któ­rej ma­ło kto opusz­cza swo­ją żo­nę, co­kol­wiek by uczy­ni­ła, gdyż, ze wszyst­kich ko­biet, pra­wo­wi­ta mał­żon­ka jest (bez ka­lam­bu­ru) naj­mniej dro­gą.Otóż każ­da ko­cha­na ko­bie­ta prze­szła przez nie­do­lę po­dej­rzeń.Po­dej­rze­nia te, praw­dzi­we czy fał­szy­we, ro­dzą mnó­stwo utra­pień do­mo­wych, a oto naj­więk­sze ze wszyst­kich.Pew­ne­go dnia Ka­ro­li­na spo­strze­ga się wresz­cie, że jej uko­cha­ny Adolf opusz­cza ją nie­co zbyt czę­sto dla ja­kichś in­te­re­sów, ja­kiejś wiecz­nej spra­wy Chau­mon­tel, któ­ra nie koń­czy się ni­g­dy.Pew­nikKaż­de mał­żeń­stwo ma swo­ją spra­wę Chau­mon­tel.(Patrz roz­dział Nie­do­la w nie­do­li).Przede wszyst­kim, ko­bie­ty nie wie­rzą z za­sa­dy w żad­ne in­te­re­sy, tak jak dy­rek­to­rzy te­atrów i księ­ga­rze nie wie­rzą w cho­ro­by ak­to­rek i au­to­rów.Z chwi­lą, gdy ko­cha­ny męż­czy­zna spę­dza czas po­za do­mem, każ­da ko­bie­ta, choć­by na­wet uczy­ni­ła go aż do zbyt­ku szczę­śli­wym, wy­obra­ża so­bie, że on bie­gnie szu­kać ja­kie­goś in­ne­go szczę­ścia.Pod tym wzglę­dem ko­bie­ty przy­pi­su­ją męż­czy­znom zdol­no­ści wprost nad­ludz­kie.Strach po­więk­sza wszyst­ko, roz­sze­rza oczy, ser­ce; czy­ni ko­bie­tę nie­po­czy­tal­ną.— Gdzie on idzie? — Co on ro­bi? — Cze­mu wy­cho­dzi? — Cze­mu nie bie­rze mnie z so­bą?Te czte­ry py­ta­nia są czte­re­ma głów­ny­mi punk­ta­mi wy­tycz­ny­mi ró­ży po­dej­rzeń i one to pa­nu­ją nad zwi­chrzo­nym mo­rzem sa­mot­nych mo­no­lo­gów i roz­my­ślań.Z tych strasz­li­wych burz, ja­kie mio­ta­ją ser­cem ko­biet, wy­ła­nia się po­sta­no­wie­nie, ni­skie, nie­god­ne, któ­re każ­da ko­bie­ta, za­rów­no księż­na, jak miesz­czan­ka, żo­na ba­ro­na czy gieł­dzia­rza, anioł czy me­gie­ra253, obo­jęt­na czy za­ko­cha­na, wy­ko­nu­je na­tych­miast.Wszyst­kie one idą za przy­kła­dem rzą­du: za­czy­na­ją szpie­go­wać.To, co Ro­zum Sta­nu wpro­wa­dza w in­te­re­sie ogó­łu, one uwa­ża­ją za do­zwo­lo­ne, upraw­nio­ne i le­gal­ne w in­te­re­sie swo­jej mi­ło­ści [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl