[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzięła księdza za rękę i poprowadziła go do drugiego pokoju.Zostawmy ich tam na chwilę, a pośpieszmy za doktorem, idącym prędkim krokiem, co tchu starczyło, do willi Jadwigi.Zastał ją jeszcze przy życiu, ale była już tak bezsilna, że mówić nie mogła, a oczy zachodziły mgłą.Co chwila zapadała w omdlenie, z którego cucono ją, skrapiając wodą.Wtedy febryczny dreszcz wstrząsał nią i otwierała na chwilę oczy.Gdy zobaczyła doktora, zbliżającego się do jej łoża, ożywiła się, oczy jej zajaśniały radością i łzami.Wyciągnęła do niego chudą, wilgotną i zimną już rękę i ściskając dłoń jego, szepnęła ledwie dosłyszalnym głosem:— Dobry!.niech.ci.Bóg.nagrodzi.Na stołku koło lampy leżał list w kopercie, wskazała mu go wzrokiem i dodała:— Księdzu.— Klemen.sowi.Potem przyciągając go lekko ku sobie i patrząc mu w oczy rzewnie, błagalnie, rzekła cicho:— Pocałuj mnie.Doktor nachylił się ku niej i dotknął ustami jej czoła.Ona objęła go za szyję, przycisnęła do siebie, a potem zawisła bezwładnie w jego objęciach.Gdy ją położył na powrót na poduszki, już nie żyła.W parę godzin potem doktor wrócił do mieszkania Janiny smutny i poważny.Wszedłszy, oddał list księdzu Klemensowi i rzekł:— To do ciebie, ojcze, od Jadwigi.Przed paru godzinami umarła.A teraz — mówił dalej, zwracając się do Janiny i biorąc ją za rękę — teraz mogę już spytać się: czy chcesz być moją?— Twoją na wieki! — rzekła Janina i rzuciła się w jego objęcia.Przygotowano na podstawie bookini.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]