[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I stosowne maniery.Przyszłam do ciebie po pomoc.Istnieje przysięga, obowiązująca od czasu Wojny Stu Lat, w myśl której Malkier wyruszy na wezwanie Białej Wieży.Ja jestem Aes Sedai i ja cię wzywam!– Wiesz, że wzgórza są wysokie, ale nie wiesz, jak daleko się ciągną – mruknął, jakby cytując jakieś malkierskie powiedzenie.Przeszedł na drugą stronę pomieszczenia, porwał pochwę i gwałtownym ruchem wsunął do niej miecz.– Możesz liczyć na moją pomoc, jeśli odpowiesz mi na jedno pytanie.Przez wiele lat pytałem o to rozmaite Aes Sedai, ale one wykręcały się od odpowiedzi niczym węże.Jeśli jesteś Aes Sedai, odpowiedz mi.– Jeżeli będę znała odpowiedź, odpowiem ci.– Zamiast po raz kolejny zapewniać go, że naprawdę jest tą, za którą się podaje, objęła tylko saidara i przesunęła jeden ze złoconych foteli na środek komnaty.Nawet nie ruszyłaby go z miejsca, gdyby musiała polegać wyłącznie na swej sile fizycznej, jednak na splotach powierza sunął z łatwością, mógłby być nawet dwukrotnie cięższy.Usiadła i oparła dłonie na skrzyżowanych kolanach w taki sposób, aby wyraźnie było widać złotego węża.Wyższa osoba ma przewagę nad rozmówcą, kiedy oboje stoją, jednak ktoś stojący przed kimś, kto siedzi, z pewnością musi się czuć niczym podsądny, szczególnie jeśli siedzącym jest Aes Sedai.Na nim jednak najwyraźniej to położenie nie wywierało stosownego wrażenia.Po raz pierwszy, odkąd go spotkała, spojrzał jej prosto w oczy, a jego spojrzenie było niczym błękitny lód.– Kiedy umarła Malkier – oznajmił głosem dźwięczącym jak delikatnie trącona stal – Shienar i Arafel wysłały swoich ludzi.Nie mogli liczyć na to, że powstrzymają zalew trolloków i Myrddraali, a jednak przybyli.z Kandoru, nawet z Saldaei.Za późno, jednak przybyli.– Błękitny lód w jego oczach zamienił się w błękitny ogień.Mówił tym samym tonem, jednak palce ściskające rękojeść miecza pobielały.– Przez dziewięć stuleci przybywaliśmy na wezwanie Białej Wieży, ale gdzie była Biała Wieża, kiedy ginęła Malkier? Jeżeli jesteś Aes Sedai, odpowiedz mi na to pytanie!Moiraine zawahała się.Odpowiedź, której się domagał, obłożona była Pieczęcią Wieży, nauczano o niej Przyjęte na lekcjach historii, zakazywano jednak dzielenia się nią z innymi, wyjąwszy inicjowane Wieży.Ale czym była dowolna nawet pokuta za złamanie zakazu wobec tego, z czym musiała się zmierzyć?– Do Malkier odkomenderowano przeszło sto sióstr – powiedziała znacznie bardziej spokojnie, niż wydawało się możliwe, biorąc pod uwagę jej uczucia.Wedle wszystkiego, czego ją nauczono, sama powinna była zażądać wymierzenia sobie pokuty za to, co już mu powiedziała.– Jednak nawet Aes Sedai nie potrafią latać.Przybyły zbyt późno.– Gdy pierwsza z nich pojawiła się na polu bitwy, armie Malkier zostały już zmiażdżone przez niezliczone rzesze Pomiotu Cienia, ludzie uciekli bądź leżeli martwi.Zagłada Malkier była bezwzględna, krwawa i szybka.– Stało się to jeszcze przed moimi narodzinami, ale nie potrafię wyrazić, jak mi przykro.Żałuję też, że Wieża postanowiła utrzymać swoje wysiłki w tajemnicy.– Lepiej, aby sądzono, że Wieża nie zrobiła nic, niż aby się rozeszło, że próbowała i zawiodła.Porażka oznaczała cios dla wizerunku, tajemnica natomiast była potrzebną Wieży zbroją.Aes Sedai zawsze miały powody, by coś robić lub czegoś nie robić, lecz znane one były wyłącznie im.– To wszystko, co mogę ci powiedzieć.Więcej, niż powinnam, więcej, niż zdołasz wydobyć od każdej innej siostry, jak mniemam.Czy to wystarczy?Spojrzał na nią, ogień w jego oczach powoli zamieniał się znowu w lód.Potem umknął spojrzeniem.– Niemalże mogę w to uwierzyć – wymruczał na koniec, nie mówiąc w co.Potem zaśmiał się gorzko.– Jak mam ci pomóc?Moiraine zmarszczyła brwi.Naprawdę bardzo by się przydało spędzić z tym mężczyzną trochę czasu sam na sam, aby mu pokazać, gdzie jego miejsce, jednak to mogło poczekać.– W Pałacu przebywa również inna siostra, Merean Redhill.Chcę wiedzieć, dokąd chadza, co robi, z kim się spotyka.Zamrugał oczami, ale nie zadał oczywistego pytania.Być może wiedział, że nie uzyska żadnych odpowiedzi, a jednak jego milczenie sprawiło jej ulgę.– Przez ostatnich kilka dni nie opuszczałem moich pokoi – powiedział, znowu patrząc na drzwi.– Nie bardzo wiem, jak miałbym ją śledzić.Nie potrafiła powstrzymać parsknięcia.Ten mężczyzna obiecał jej pomoc, a potem natychmiast zaczął się przejmować swoją damą.Być może wcale nie był tym, za kogo go wzięła.Ale nikogo innego nie miała.– Nie ty – powiedziała.Wizyta w jego apartamentach wkrótce stanie się tajemnicą całego Aesdaishar, jeśli już tak nie było, a gdyby ponadto został przyłapany na szpiegowaniu Merean.To mogło się okazać całkowitą katastrofą, nawet jeśli tamta była niewinna jak niemowlę.– Sadziłam, że możesz poprosić jednego z Malkieri, którzy, jak zrozumiałam, zbierają się tu pod twoim sztandarem.Kogoś o bystrym oku i ustach zamkniętych na kłódkę.Trzeba tego wszystkiego dokonać w najściślejszym sekrecie.– Nikt tu nie zbiera się pod moim sztandarem – zaprotestował ostro.Raz jeszcze spojrzał na drzwi, nagle zaczął sprawiać wrażenie zmęczonego.Nie zgarbił się, ale podszedł do kominka i położył obok niego swój miecz, troskliwie i uważnie niczym starzec.Wciąż odwrócony do niej plecami, powiedział: – Poproszę Bukamę i Ryne’a, żeby mieli na nią oko, ale nie mogę nic obiecać w ich imieniu.To wszystko, co mogę dla ciebie zrobić.Udało jej się nie parsknąć z irytacji.Niezależnie od tego, czy naprawdę było to wszystko, co mógł zrobić, nie miała żadnego instrumentu nacisku.– Bukama – powiedziała.– Tylko on.– Sądząc po tym, jak zachowywał się względem niej, Ryne będzie zbyt zajęty przyglądaniem się Merean, żeby cokolwiek widzieć bądź słyszeć.Jeśli od razu wszystkiego nie wyzna, gdy tamta tylko na niego spojrzy.– I nie mów mu dlaczego.Już chciał przecząco pokręcić głową, jednak po chwili przytaknął.I znowu nie zadał pytania, które z pewnością zadałaby większość ludzi.Informując go, że ma jej przekazywać wiadomości przez jej pokojówkę Suki, miała nadzieję, że nie popełnia niewybaczalnego błędu.Po powrocie do swych komnat przekonała się, jak szybko rozchodzą się wiadomości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]